Co do popytu i podaży, to trochę tak, a trochę nie. Te egzemplarze wystawiane po 20tyś stoją miesiącami w ogłoszeniach, i albo cena spada albo wiszą i wiszą i nikt ich nie kupuje. Spośród ludzi z którymi rozmawiałem, którzy kupili bądź sprzedali 125p w ciągu ostatnich 3-4 lat, to żadna transakcja nie była o większej wartości niż 15tyś ( mówimy tylko o 125p z lat 80 ). Natomiast wiszące miesiącami egzemplarze psują rynek, bo jak dziadek, czy ktoś ,,nie ze środowiska" wejdzie w ogłoszenia, to wartość jego auta sugerują mu takie egzemplarze. W zeszłym roku oglądaliśmy z kolegą 125p rocznik bodajże 1986. Pierwszy właściciel, bardzo mocno leciwy dziadek, na sprzedaż auta nalega rodzina, bo facet ma problemy ze wzrokiem. Auto na wsi, garażowane w stodole, wnętrze do generalnego czyszczenia bo wszędzie pył i kurz, ale to akurat w 125p nie jest problem. Blacharsko DB+ ogólnie, fajne było to, że był nie robiony dotąd blacharsko ale np drzwi kierowcy do roboty, jeden tylny błotnik do roboty, podnośniki do roboty. Poza tym uczciwie BDB. Silnikowo panewek nie słychać, mimo, że silnik tradycyjnie jeździł na 15W40. Kolega chciał dać 11tyś i miał tyle ze sobą. Starszy pan się nie zgodził i auto z tego co wiem się nie sprzedało, im dłużej trwa taki stan nie jeżdżenia, tym auto traci na wartości...
Co do rozbierania aut na części, mnie też jest szkoda, ale z dwojga złego, wolę, żeby gruchotowaty egzemplarz rozebrał ktoś kumaty, kto odzyska z niego wszystko co jest coś warte, lub do czegoś się nadaje, niż żeby trafił na pierwszy lepszy szrot, gdzie w całości pójdzie do kontenera ze wszystkim i nic się niego nie odzyska.