Wiesz, nie przyszła mi do głowy aż taka głupota, żeby auto musiało się napompować zanim ruszy z gleby na której wygląda kretyńsko.
to lepiej,ze nie jezdzi na czyms takim, bo jak sie zepsuje, to przynajmniej nigdzie nie pojedzie,
spi sobie na glebie (chociaz lepiej na asfalcie lub betonie, bo wilgotna gleba wejdzie z zakamary) jak cytryna XM i musi przejsc cala procedure zanim startu, zanim sie poruszy,
nie widze nic atrakcyjnego w tym,ze auto lezy z zapadnietymi kolami, ale mozna to potraktowac nie jako glebienie, tylko jako zmiane zawieszenia na hydro/pneumat
Przy tak ciężkim zglebieniu, bez odbojów, jeżeli na zakręcie rozszczelni Ci się instalacja z przodu to nie chciałbym być w pobliżu.
nie powinien stracic przyczepnosci obu kol, gdy pusci tylko jedno, ale tym powinien martwic sie diagnosta, ktory puscil to na przegladzie i rzeczoznawca, ktory wydal opinie pozytywna takich zmian konstrukcyjnych,
uzyty sprzet wyglada w porzadku, ciekawi mnie jednak mocowanie przednich teleskopow do gornego wahacza, bo caly ciezar spoczywa teraz na mocowaniu sruba w miejscu fabrycznego amora, ktoremu daleko do takich obciazen