W tych silnikach, niestety, ale popychacze zaworowe olejone są szeregowo, od przodu silnika do tyłu. Jeśli magistrala olejowa rozrządu będzie złożona niedokładnie i olej będzie sikał na boki, to ostatnie popychacze, przy trzecim i czwartym garze będą już "niedokarmione" w olej i będą klepać, nawet, jeśli są OK. W tym silniku nie ma też zaworu zwrotnego pomiędzy obwodem smarowania wału korbowego, a rozrządem, i jeśli gdzieś w rozrządzie jest przeciek na magistrali, to ciśnienie smarowania spada, co zaraz odczują panewki, zwłaszcza, jak ktoś lubi jeździć z niższymi prędkościami obrotowymi.
W tym silniku pompa olejowa nie przysparza problemów, jest urządzeniem prostym i trwałym, ale warto ją wyjąć i pomierzyć luz kół zewnętrznego i wewnętrznego w obudowie pompy i luz międzyzębny kół, bo one odpowiadają za właściwą wydajność i ciśnienie oleju, które ma wywoływać. Jak będzie za duży luz osiowy, można lekko "zjechać" czoło pompy olejowej na cieniutkim papierze ściernym i szybie, żeby zmniejszyć wysokość jej korpusu i zmniejszyć luz osiowy. Jak będzie za duży luz międzyzębny - to pomaga wymiana wewnętrznego trybu - albo obu (ciekawe, czy są dostępne?).
Jeśli chodzi o popychacze - to z własnego doświadczenia doszedłem do wniosku, że winę za ich klepanie ponosi nie tylko małe ciśnienie oleju (zwłaszcza na wolnych obrotach przy zagrzanym oleju o niższej lepkości - np. 5W40), ale też właśnie sprężynki, które rozpierają kompensator pomiędzy dnem szklanki a czołem trzonka zaworu. Gdy ciśnienie olejenia jest za małe, to one właśnie zapobiegają "dobijaniu" przez krzywkę, poprzez szklankę, do trzonka zaworu, zanim dotrze tam olej i elementy rozeprze. Bardzo ważnym jest też właściwa szczelność tłoczka kompensatora w jego cylinderku, sprawność zaworka zwrotnego i szczelność cylinderka w gnieździe szklanki.
Dodam także od siebie, że osobiście rozbierając ww. popychacze z mojego Poldorovera, nie znalazłem w nich, w środku, jakichkolwiek zanieczyszczeń - dosłownie nic, a nie wymieniałem w nim oleju przez prawie dwa lata i przejechałem bez wymiany 40 tysięcy km bez paruset - a był on w codziennej eksploatacji i to miejskiej prawie. Jeździłem zresztą na pogardzanym Lotosie 5W40, syntetyku zwykłym, żadnym tam "thermal", czy innym.
W popychaczach nic nie znalazłem, każdy po ściagnięciu oleju dał się rozebrać na desce do krojenia mięsa - wszystkie elementy perfect, zero zatarć, smug, wszystko szczelne do tego stopnia, że nawet na samym powietrzu kompensatory sprężynowały i nie puszczały go bokiem ani przez zaworek zwrotny (przedmuchałem je pompką od roweru). No i co wg mnie, bardzo ważne - mocno rozciągnąłem wspomniane sprężynki, z użyciem dwóch łyżek od herbaty, wsadzonych w ich krańcowe zwoje, wszystkie "urosły" po rozciąganiu o co najmniej połowę i stwardniały. Zapewne najlepiej, docelowo, wypadałoby je wymienić na nowe, tudzież podobne, ale twardsze.