Siedzę i czytam nasze forum i pomyślałem sobie że dołączę i ja do tego działu
Przedstawiam mojego polda
Caro "minus" rocznik 1994/95 - części są oznaczone wszystkie prawie jako 94 ale kupiony i zarejestrowany w styczniu 95.
W zeszłym roku zachciało mi się mieć fiata... Szukałem, patrzyłem ale koniec końców zima nadejszła a fiata nie było. A że mi zimno było i z buta się nie chciało na uczelnię iśc to postanowiłem kupić sobie cokolwiek aby tylko zimę przejeździć. Gdybym kupił volvo które oglądałem to prawdopodobnie nie byłoby mnie tutaj
Ale traf chciał że zacząłem się rozglądać wśród poldków. Uczciwie przyznam - nie miałem zielonego pojęcia o samochodach, nie wiedziałem co to cewka, gaźnik albo termostat
Po kilku tygodniach poszukiwania i oglądania różnych poldków ( w większości strucli
) uznałem że nie ma co się śpieszyć i dalej będę sobie oglądał ale bez ciśnienia że muszę coś kupić "na już". Któegoś dnia wygrzebałem na allegro ogłoszenie o polonezie z gazem i niskim przebiegiem. Ktoś reklamował go jako idealny samochód na budowę bo ma hak
Miałem tego dnia wracać na wioskę na weekend a że poldek był pod Warszawą to uznałem że mogę się przejechać jeszcze ten jeden raz przed wyjazdem. Stało się tak że do domu pojechałem już polonezem
Moim własnym, jeszcze nie okiełznanym...
Szokiem była pierwsza jazda. zero wspomagania, miękkie zawieszenie, w środku wszystko kwadratowe i duuużo miejsca
Okazało się że po paru dniach poldek zaczął się do mnie przyzwyczajać i pozwalać na coraz więcej. Pewniej się prowadził, zaczął pokazywać zalety pełnego manuala w każdym kącie
Po jakimś czasie stał się najlepszym kumplem z którym można wypić piwko i popracować cały dzień nad tym żeby nam obu się jeszcze lepiej jeździło
Poldek jest zwykłym Caro w gaźniku z tarczami na każdym kole i założonym LPG. Kupiony za 1500zł z blachą parchatą w paru miejscach ale newralgiczne punkty budy na szczęście pozostały zdrowe.
Bez rewelacji ale tak jak napisałem - nie znałem się kompletnie i ważne dla mnie było tylko to żeby nie sypała się rdza i silnik nie latał na poduszkach
Oto jak wyglądał dzień po zakupie:
Ubogo prawda? no ale cóż, jeszcze wtedy nie wiedziałem ile to czasu i pieniędzy włożę w jego powolną metamorfozę....
Pierwszą modyfikacją okazały się być fegli - klasyczne riale kupione od wojtasa (co było początkiem naszej wielkiej unii handlowej i głębokiej szczerej przyjaźni
)
Po felgach czas przyszedł na spojler no i upragnione żółte halogeny wyrwane gdzieś na allegro.
Na czerniewicach od kolegi
Showa zakupiłem sobie pomarańczowe kierunki i od bodajże Olka18 blendę na tył co dodało kolorytu do srebra lakieru
Poldek zaczął wyglądać fajnie a najbardziej nie mogłem się napatrzeć na kolor lakieru na stacjach benzynowych gdzie białe światło ichnich jarzeniówek wydobywało całe piękno tego metalicu
Ale mi ciągle było mało, poza standardowymi naprawami mechanicznymi których się nie zliczy wnętrze zaczęło się rozwijać - najpierw futrzaste zebry na fotele od
Bartkacom, miniaturka poldka na deskę i obowiązkowy piesek na tylną półkę
W wakacje zachorowałem na groki, długo szukałem i pewnie każdy na forum miał już dosyć
znalazłem pod warszawą za małe pieniądze w przyzwoitym stanie i w końcu mogłem zacząć wozić się jak pan na włościach
wygodnie nisko i stabilnie
Ostatnim i najświeższym zakupem jest audio od kolegi
Elltry. Głośniki 165mm firm Crunch z tweeterami grają o niebo lepiej niż fabryczne tonsile
Poza tym wszystkim Srebrna strzała ma:
- Pomarańczowe żarówki pozycyjne w reflektorach co fajnie współgra z halogenami
- Autograf pana Pietrzaka i Górskiego zdobyty na Czerniewicach
- Atrapę Ori
Bonus: Wyłącznik zegarka pokładowego
(ojciec poprzedniego właściciela tak bardzo bał się o akumulator że wyłączał zegarek gdy nie jeździł)
Do zrobienia zostało sporo, przede wszystkim blacharka która w pewnych miejscach błąga o litość. Najgorsze jest to że w pokoju mam pół samochodu w częściach a nie mam gdzie tego wyszpachlować i pomalować
Mam nadzieję że przetrwa zimę jakoś i na wiosnę może uzbieram trochę funduszy i oddam go do poprawek przed sezonem. Poza tym regeneracja parownika, wymiana wału, sprzęgła i parę innych dupereli.
Jak widać trochę rzeczy się zmieniło od zakupu, mam nadzieję, że wygląda lepiej niż na początku. Mnie się podoba i nie żałuję ani złotówki włożonej w auto. Uwielbiam jeździć nim gdziekolwiek. Nawet codzienna podróż do pracy może stać się przygodą gdy nagle w korku odpadnie wydech albo siądą kable wysokiego napięcia
Poza tym gdzie ja znajdę w tej cenie auto prawie pełnoletnie które przy trzech pasażerach z bagażem wyciągnie tyle na LPG
Na koniec parę fotek okazyjnych
I tak to jest z tym moim Polonezem