Chciałem się z wami podzielić najsmutniejszą wiadomością jaka może ktokolwiek otrzymać.
Moja wspaniała Basia , mój kochany Okruszek, nie żyje.
Zmarła wczoraj o godzinie 11:00 na oddziale intensywnej opieki medycznej w szpitalu w przemyślu.
od około 10 dni chorowała na coś czy przypominało grypę, następnie po wizycie u lekarza w środę stwierdzono problem z oskrzelami. Dostała antybiotyk który praktycznie ją zabił. Wieczorem w czwartek po 3 dawkach antybiotyku przyjmowanych co 12 godzin jej stan drastycznie się pogorszył, więc zostąło wezwane pogotowie. Załoga stwierdziła ostrą reakcje na antybiotyk i probowali jej zrobić płukanie żołądka... około godziny 18:00 trafiła na izbę przyjęć skąd o 22:00 w ciężkim stanie na OIOM pod respirator. W piątek około 8:30 rano miała przeprowadzone ostatnie badania. przed godziną 11:00 nastąpiło zatrzymanie akcji serca i po nieudanej reanimacji około godziny 11 zeszła z tego świata zostawiając mnie i malutką maję.... dzieliłem się tutaj z wami historią mojego życia przez ostatnie parę lat.... wczoraj moje życie straciło sens.... z dwóch powodów do walki i lepsze jutro został mi jeden. Dalej w to sam nie wierzę... sekcja odbędzie się w poniedziałek żeby ustalić przyczynę zgonu. Pogrzeb najprawdopodobniej we wtorek lub środę. Część członków sekcji już wie, pomyślałem że warto poinformować resztę. O dokładnej dacie pogrzebu poinformuje jak tylko wszystko załatwię. Zostałem sam.
Tak bardzo mi jej brakuje żę nie da się tego opisać słowami.... dopiero dzisiaj mogę cokolwiek napisać, od wczoraj jestem na prochach tak mocnych że nie mam siły chodzić. Moja córka jeszcze nie wie.. ciągle pyta gdzie jest mama. Boje się jej o tym powiedzieć i pewnie jeszcze długo nie powiem bo nie wiem jak to zrobić żeby jej nie skrzywdzić. Katastrofa nie wiem co ze sobą zrobić. Gdyby nie prochy to i ja bym zszedł z tego świata.