Tak, u nas jest taka metoda, że coś jest "poszukiwane" jak już tego niema, albo zostało bardzo mało.A tak, to "panie, toć to kupa złomu, komu to potrzebne"? Nic tak nie działa na naszą wyobraźnię, jak wizja dobrego zarobku na czymkolwiek, więc póki coś nie jest drogie (czytaj: w cenie złomu) to jest olewane, ale jak nagle się okaże, że można na tym coś "przyjanuszować" to znajdują się chętni na takie złomy.Skąd nagle polonezy się w komisach znalazły? Oczywiście, nigdy to nie będzie taka wartość (tak myślę) jak klasyki zagraniczne, ale póki są ludzie, którzy chcą wyłożyć konkretny pieniądz za taki towar, to będą i tacy, którzy taki towar dostarczą.Prędzej czy później, nastanie taki dzień, że polonezów zostanie w tym kraju kilkaset, albo kilkadziesiąt, taka kolej rzeczy.Zostaną autami do podziwiania, a nie do jeżdżenia, nawet z powodu braku jakichkolwiek części zamiennych.Producent nie istnieje, a nawet, gdyby istniał, to pewnie mieli by wywalone na części do polka.