sam bym miał opory, żeby brać jakąkolwiek c-klasę, bo jest zwyczajnie brzydka
Ja akurat lubię biedne wersje; mastera też mam bez halogenów, elektryki szyb i lusterek, klimy, ciemnych szyb i szyberdachu. Egzemplarz strasznie awaryjny jak na mastera (dwukrotny pad rozrusznika, pad silnika, zatarcie się linki ręcznego, cieknący zacisk...), ale lubię go za brak zbędnych pierdółek.
Borewicz w wersji C jest właściwie jedyną wersją borewicza, jaką ewentualnie mógłbym się zainteresować. Brak listew to brak dziur w drzwiach oraz gównianych gumowo-metalowych elementów, które kosztują, jakby były zrobione ze złota, przy czym do najtrwalszych się nie zaliczają.
Ten szarak z ogłoszenia istotnie wygląda nieźle i prawdopodobnie nie jest złym autem. Niektórzy twierdzą, że polonez może nadawać się do normalnej jazdy, i to jest prawdopodobnie właśnie jeden z takich polonezów, ale sprzedający strasznie ściemnia, co może odstraszać potencjalnych kupujących. A nawet potencjalnych oglądających, jak się okazuje. Chyba nikt nie będzie jechał oglądać poloneza za kilkanaście kafli, nie mając sporej wiedzy o historii modelu, albo kiedy już na widok ogłoszenia ma wrażenie, jakby czytał bajeczkę o borewiczu.