Witam, oto i mój ukochany paździerz, o podobno obrzydliwym malowaniu, i dresiarski bardziej niż bluza adidasa...
na wstępie zaznaczę że to auto jest z przymrużeniem oka, i zostało zbudowane za grosze, z tego czego nikt nie chciał, a to że powstało było wynikiem zakładu pomiędzy mną, a moją dziewczyną, więc jeżeli ktoś zacznie mi tu gadać że tego się tak nie robi itd, wiem już o tym i tyle
Historia się zaczęła od nabycia pewnego plusa jako najtańszego samochodu jaki był dostępny w owym czasie na rynku wtórnym w Trójmieście
był zgnity, z rozdupconym przodem, i ogólnie, miał być to paździerz do turlania się, Plusy do mnie praktycznie w ogóle nie przemawiają, więc po wizycie u kolegi wyszedł taki oto potworek:
który wyewoluował do takiej formy:
korozja dalej czyniła spustoszenie, boszowskie GLI opadało z sił.... i pojawił się następca 1,4 GLI 16V, pieszczotliwie zwany śmietnikiem, nabyty z Kaszub, z dobrze pyrkającym motorem, niestety do nieprzytomności zgnity i usyfiony w środku
w sumie miałem już mechanikę, brakowało nadwozia, aż dnia pewnego pojawiła się okazja, pusta zdrowa buda i to po Poldoroverze, do tego bardzo tanio
w przysłowiowym między czasie zacząłem się rozglądać za paroma pierdołami żeby przeszczepić i tył, kryterium miało być tanio, bo budżet był mocno ograniczony, w sumie za kwotę łącznie około 250 zł udało się pozyskać: klapę tylną, wycięty tylny pas z noskiem i lampami, deskę od borka mr78, góry tylnych błotników, zegary od Lublina z obrotkiem od Poloneza i trochę innych gratów, na ówczesną chwilę całość wydatków zamknęła się na 1400 zł (nie licząc tego złoma, którego kupiłem na początku, czyli bosza w gazie)
zaczęło się lepienie nowej budy, które zajęło jeden weekend
kolejny weekend, dzięki uprzejmości właściciela Gdańskiego warsztatu KMF-Motoryzacja zaczęła się kilkunastogodzinna walka, nieodzowna stała się pomoc dwóch moich zaufanych przyjaciół, jeden z nich na zdjęciu
o dziesiątej rano przyjechałem jednym o pierwszej w nocy wyjechałem drugim, licznik po pokryciu rachunków za wynajęcie miejsca na warsztacie za 15 godzin, i pokryciu kumpla, który mi przespawał tył, plus kolejne drobne zakupy typu wszystkie przewody hamulcowe, czy nowe tarcze i klocki, zaczął oscylować w okolicy 2400 zł
za dnia prezentowało się to tylko gorzej
wtedy padł wymyślony wspólnie z moją dziewczyną plan na tanie malowanie, po weryfikacji i po silnym upojeniu alkoholowym wyrosło takie coś
od kolegi otrzymałem fajne brązowe fotele, wnętrze zaczęło się pomału uzbrajać
na chwilę obecną, mam już brązową wykładzinę, która się odpiera z syfu i zaszło parę zmian, typu montaż LPG i zmiana felgi, na pytanie o glebę, nie będzie jej bo nie chcę, miałem już polda na glebie i to mi wystarczy, na dzień dzisiejszy tak wygląda:
licznik tę chwilę po wymianie wydechu i zakupie poszerzek bije w granicy 3000 zł, dziękuję za uwagę