Samochód trafił dziś na OLX, to jeden z tych dni, gdy coś poszło nie tak, ale mam to po ojcu, który potrafił znienawidzić samochód po byle usterce. Z góry dziękuję za przeczytanie moich marnych wypocin.
Podczas wymiany płynu chłodzącego i płukania układu postanowiłem wymienić skorodowaną rurę dolną, ale jak zabrałem się za odkręcanie tego to mnie szlag trafił. Zapieczone śruby opasek, dostęp gówniany (wiem, są auta z bardziej gównianym), tam chyba trzeba pół auta rozebrać, żeby dostać się do niektórych połączeń, a jak przyjdzie wymienić termostat to już w ogóle mogiła. W Skodzie mam takie rzeczy na wierzchu i przysłowiowe 5 minut roboty. Może wyjdę na lenia i amatora, ale jestem leniem i amatorem.
Bardzo mieszane uczucia, to jest Polonez, jedno z moich motoryzacyjnych marzeń, z drugiej strony przez ten 1000km co nim najechałem, do końca nie potrafię poczuć i nauczyć się tego samochodu, w przeciwieństwie do GSI czy przednionapędówek grupy VW, dla mnie jest to taki trochę potworek żyjący własnym życiem, są dni gdy uśmiech nie znika z twarzy, są też takie gdy jazda nie sprawia przyjemności, to fajnie lata przy dość dynamicznej jeździe, szybkich startach spod świateł i kręceniu na 4-5k, ale gdy próbuję dostosować się do przeciętnego miejskiego tempa to albo ruszam jak wóz z węglem, albo szarpię, albo piłuję na niskich obrotach, jakoś nie mogę opanować wariantu pośredniego, choć czasem wydaje mi się, że jestem blisko. Nie wiem czy taki jest urok tej konfiguracji czy po prostu nie jesteśmy sobie pisani.
Ja mam tendencję do pochopnych decyzji i z ogłoszeniem jest tak samo, swoją drogą można popisać trochę z ludźmi zadającymi dziwne pytania. Jak nie sprzedam to będę się nim jarał i irytował na przemian, ale chyba tak musi być.
Ok, wyrzuciłem to z siebie, już mi trochę przeszło i tak naprawdę nie chcę sprzedawać tego samochodu, ale niech wisi, bo jeszcze mi się 3 razy zmieni.