W sobotę - cały dzień spędziłem na pucowaniu GLD. Najpierw polerka pastą Meguiars'a, dość lekką, do usuwania swirslów ale akurat taką miałem pod ręką, potem woskowanie - Chemical Guys Butter Wax. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania

tylko teraz bardziej widać dziadkowo-pędzelkowe zaprawki robione pod wyblakły lakier.
Niestety Polonez nie okazał wdzięczności... Wczoraj pojechałem z kolegą po FSO 125p do Zamościa. Od kilku dni kiedy go odpalałem świeciła się kontrolka ładowania, ale gasła po pierwszym dodaniu gazu. Wczoraj w drodze do Zamościa zaczęła palić się cały czas na wolnych obrotach. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Zamościa paliła się już cały czas niezależnie od obrotów...

więc wyłączyłem radio, światła i postanowiłem jechać tak daleko jak będzie prąd w akumulatorze, wszak do domu 420km... Udało się dojechać do Bychawy pod Lublinem, gdzie Poloneza zostawiłem i do Łodzi wróciliśmy zakupionym 125p.
Dziś wracam do Bychawy z dwoma akumulatorami i liczę, że dojadę na nich do Łodzi... Teraz pytanie: Co do roboty, regulator napięcia, szczotki, czy wymieniać cały alternator ?