Witam,
Często czytałem to forum ale nigdy nie myślałem że będę musiał zakładać tutaj konto żeby uzyskać pomoc w rozwiązaniu problemu. Nie chce byś zhejtowany za zadawanie pytań i odpowiedzi typu "użyj google" "opcja szukaj nie boli" bla bla... szukałem i nie znalazłem takiego wątku z opisem mojego problemu
Mój poldek to kombi 1.6 MPI z 2000roku LPG sekwencja
Generalnie zaczęło się od tego że kupiłem poldka jakiś miesiąc temu. Wszystko fajnie, ładnie pięknie aż pewnego dnia wsiadam i chcę go odpalić i nic, przekręcam kluczyk, ciach pompka paliwa pracuje, lampki na desce się świecą niczym choinka a rozrusznik nie pracuje
... Dosłownie nic, odpalał tylko na pych i tak było przez około tydzień. Potem nagle się to "naprawiło" (może pomogło czyszczenie klem i wszystkich mas). No ale to nie koniec...
Tamten problem odszedł i po jakimś tygodniu spokoju przyszedł następny, otóż samochód zaczął cięzko odpalać tzn, za każdym odpalaniem trzeba było kręcić coraz dłużej żeby odpalił aż doszło do momentu, że za którymś razem padł akumulator od kręcenia (tak, tak długo trzeba było kręcić a akumulator jest dobry) więc zrobiłem pierwsze co mi przyszło do głowy tzn na kable gnoja no i na strzała odpalił... W ciągu kolejnych kilku dni na kable odpalił jeszcze z 3-4 razy ( za każdym razem trzeba było coraz dłużej kręcić.) Aż pewnego słonecznego dnia
pojechałem do mojego rodzinnego miasta i go zgasiłem pod domem przeczuwając nadciągające problemy z odpaleniem go. I tak się stało że oczywiście nie mogłem go odpalić, dzwonie po siostrę... Podłączam na kable jak zawsze, czekam aż ako sie podładuje bo oczywiście już padło od kręcenia.
Kręce a tutaj nic... Chyba z 20 minut się męczyłem albo i dłużej, i nie odpalił. Na kable nie można go odpalić.
Potem próbowałem go na holu odpalić. Kolega mnie holuje, jedziemy ok 50km/h no to ja wbijam 4bieg-3bieg i puszczam sprzęgło a tu dalej nic... Obroty niby normalne ale widze że silnik "pracuje" ale nie chce zaskoczyć.
Myślę że sprawdziłem wszystko co mi przyszło do głowy tzn:
-kable wyglądają na nowe
-czujnik położenia wału jest sprawny (obroty się podnoszą przy odpalaniu)
-iskra na świecach jest (kolega mówił że słaba, to on je kontrolował ale było jasno i mogło mu się wydawać że jest słaba)
-paliwo prawdopodobnie podaje bo przy długim kręceniu śmierdzi benzyną pod machą
-bezpieczniki są dobre
-masy poczyszczone
-błędów nie ma w kompie (mostkowałem złącze diagnostyczne)
-świece wyglądały na dobre (miały troche nalotu, iskra jest)
-wymieniałem akumulator na inny i to nic nie pomogło
Ogólnie to jak silnik był nagrzany i ciepły to samochód odpalał na strzała, problemy zaczynały się w momencie kiedy ostygł.
Reasumując na zimnym były problemy z odpalaniem, a dopóki był ciepły to za każdym razem odpalał na strzała.
Filtr paliwa wygląda brzydko, jest częściowo zardzewiały, no ale wykluczam go bo na ciepłym odpalał
(pfff i tak go kupilem i wymienie, chociaż to pewnie nie pomoże w odpaleniu go)
No i teraz najlepsze, gdy już nie wiedziałem co zrobić napsikałem plaka do dolotu i odpaliłem BUM odpalił! zakręcił mówie eureka... i dupa
zgasł....
W taki sposób doszedłem że na plaka odpala i od razu gaśnie, nie może utrzymać obrotów.
Może ktoś będzie miał jakieś pomysły?
Damian