kilka dni się nic nie działo. wczoraj wracała żona z pracy, na którymś skrzyżowaniu silnik się zabujał i zdechł. i tak przez 7 km. każde zdjęcie nogi z gazu- bydle zdychało. wypiąłem wszystkie wtyczki, siknąłem WD- 40. zmieniłem- czujnik położenia przepustnicy- bez zmian, obroty spadają. zmieniłem filtr powietrza i paliwa na nowe, bez zmian. zmieniłem wtryskiwacz, bez zmian. spryskałem każdy rurkę plakiem, nic się nie zmieniało w trakcie oprysków. dziś będzie dalsza walka z tym bydlakiem. mogę jeszcze zmieniać DIS-a i komputery. a później to już tylko zapałki.