W końcu po prawie roku postanowiłem odkopać moją treningówkę
Atu 1,8 GTI stał prawie 10 miesięcy nieodpalany na dworzu. Dzisiaj postanowiłem zabrać się za niego, włożyłem nowy akumulator i....to by było na tyle.
Lejąca się benzyna pojawiła się pod bagażnikiem a samochód ani zagadał...
Okazało się że paliwo nie dochodzi do listwy wtryskowej. Szybka weryfikacja obnażyła skorodowane przyłącze w baku, po 15 minutach udało się to naprawić, paliwo pojawiło się na listwie. Niestety radość była przedwczesna, auto dalej nie odpalało. Po dłuższym kręceniu rozrusznikiem, postanowiłem wykręcić świece sprawdzić czy nie są zalane. Okazało się że są....suche i nawet nie pachną paliwem. Do tego okazało się że nie ma iskry...
Dodam że ATU ma zamontowany stary alarm z odcięciem, taki który gdy nie odpali się auta w ciągu 15 sekund od otwarcia drzwi blokuje zapłon, do tego sam od razu zamyka auto od razu po przekręceniu stacyjki. Oczywiście próby "odczarowania" alarmu pilotem, różna sekwencja zamykania / otwierania drzwi nic nie dawała, ani iskra ani paliwo na świecach się nie pojawiło. Żałuję że w ub. roku nie wywaliłem tego badziewia, mam podejrzenie że to alarm coś blokuje (brak iskry i paliwa na raz?). Auto ani nie pierdnęło. Macie jakieś pomysły?