Powitać!
Jako iż nie tak dawno pomogliście mi zdiagnozować usterkę mojego Boscha, tak teraz zwracam się z prośbą o pomoc po raz drugi.
Tym razem problem jest z pracą silnika na benzynie. Auto posiada instalację LPG od nowości, ja jeżdżę nim dopiero od października, z przerwami, dość długimi. Otóż sprawa ma się następująco. Gdy go kupiłem - chodził ok na benzynie i na gazie. Pewnego dnia, jadąc na benzynie (miałem 1/2 zbiornika) zaczął szarpać, dławić się. Najpierw przy ok. 3,5k obrotów, potem coraz niżej, aż w końcu pod domem zdechł na amen i nawet nie chciał odpalić na benzynie. Teraz, po kolejnym długim przestoju w garażu, spowodowanym serwisem hamulców i innymi drobiazgami - problem powrócił. Po tym długim postoju odpalił normalnie na benzynie, przejechałem kawałek, wszystko było ok, przełączyłem go na gaz i tak jeździłem do końca dnia, odstawiłem go pod domem i za godzinę, dwie - wracam, próbuję odpalić na benzynie, a on załapał i zgasł. Podczas jazdy na gazie, gdy przełączę na benzyne - reakcja natychmiastowa, auto gaśnie. Przy przekręcaniu kluczyka na benzynie raz słychać buczenie pompy z tyłu, a raz nie. Czasami buczy dopiero po poruszaniu bezpiecznikami w skrzynce. Wtedy zwykle odpala, ale przy przegazówce najpierw jest buuu, dopiero potem się wkręca. Filtr paliwa nowy, check nie świeci. Czy to możliwe, że zaśniedziałe styki w skrzynce bezpieczników powodują taki cyrk? Na pierwszy rzut oka nie wyglądają źle, ale podobna sytuacja ma u mnie miejsce z podgrzewaniem tylnej szyby, działa dopiero po poruszaniu bezpiecznikiem, a po krótkiej jeździe znowu przestaje. Czy jednak bardziej skłaniać się ku padającej pompie paliwa? Nie uśmiecha mi się teraz ściągać prawie pełnego baku i grzebać przy pompie. Może ktoś miał podobne przeboje?
Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi i sugestie.