I jak realia rynkowe są takie, że atu plus to już drogi klasyk, to nie mam pytań w jakiej rzeczywistości żyjesz.
Tu nie chodzi o to, czy to drogie auto czy nie. Smutna prawda jest taka, że eksploatacja go na daily nie ma sensu przy obecnym wyborze aut na rynku. A samo znalezienie przyzwoitego egzemplarza, w którego warto się pchać to wyzwanie wymagające cierpliwości, znajomości tematu i czasem też kasy. Oczywiście, okazje się zdarzają, ale nie każdy na nie trafia codziennie.
Większość Polonezów to auta które są obecnie w wieku około 20 i wzwyż lat więc cierpią na zwykłe choroby starych, nieprodukowanych i często po porostu zaniedbanych pojazdów (bo podejście "to tylko Polonez" jest od kilkunastu, jak nie więcej, lat z nami). Producent w zasadzie nie istnieje i ma w nosie co się z tymi autami dzieje (zresztą nic dziwnego, bo nie ma w tym żadnego interesu), a rynek jest na tyle mały, że dużo części już nie jest produkowana lub nie jest produkowana w sensownej jakości. Tak jak wspomniał kolega wyżej - jeśli coś Ci chrupnie to zamiast iść do sklepu motoryzacyjnego i po prostu coś zamówić zaczyna się zabawa w kotka i myszkę, gdzie szperasz po starych sklepach motoryzacyjnych, allegro i grupkach facebookowych w poszukiwaniu części, które są leżakami i były wyprodukowane w sensownej jakości. Oczywiście, znajdziesz w sklepach jeszcze trochę części (bo niektóre były współdzielone z innymi autami, więc jeszcze opłaca się je produkować większym producentom), ale z dnia na dzień jest z tym coraz większy problem.
To jest jeden problem. Drugi to to, że te auta wymagają większej lub mniejszej opieki mechanicznej. Może powiesz mi, że Tobie się nic nie psuje - ok, wierzę. Tylko niestety nie każdy egzemplarz taki jest - tu łożysko zacznie wyć, tu sprzęgło się zużyje, tu coś w zawieszeniu klęknie, jakaś gumka sparcieje, nie zauważysz i przegub wahacza szybciej skończy swój żywot itp itd. Jeśli sam sobie to robisz - super, plus dla Ciebie. Ale nie każdy jest i nie każdy chce być mechanikiem, niektórzy by chcieli wstawić auto do warsztatu, zapłacić i mieć zrobione. Problem z tym jest taki, że znalezienie fachowca, który zrobi coś dobrze i w ogóle podejmie się Poloneza to też coraz większy problem - mechanicy kręcą nosem, bo na brak klientów nie narzekają, a Polonez wymaga gdzieniegdzie dość specyficznej wiedzy i jest bardziej upierdliwy niż "zachodnie" auta.
Powodzenia ze znalezieniem kogoś, kto ustawi Ci bez kręcenia nosem geometrię zawieszenia z przodu (nie tylko zbieżność), albo zrobi coś DOBRZE przy dyferencjale.
Może to już jest specyfika miejsca w którym mieszkam, ale mechaników, którzy z chęcią robią mi przy moim 20-letnim zachodnim trupku mam w promieniu 2km od domu trzech, a do wymiany sprzęgła w Trucku musiałem obdzwaniać kilku mechaników zanim trafiłem na gościa który zrobił to bez robienia pod górkę.
I oczywiście, można jeździć Polonezem na co dzień i być szczęśliwym. Sam tak robię, nawet drugiego kupiłem niedawno. Tylko różnica jest taka, że ja mam świadomość tego, że to nie ma sensu ekonomicznego czy praktycznego, ja po prostu chce bo lubię to auto i przedkładam to ponad sensowność tego co robię. Ale gdyby odłożyć emocje/sentyment/uczucia na bok i przemyśleć to na spokojnie to przy obecnej sytuacji na rynku samochodowym kupowanie Poloneza na daily to głupota z powodów wymienionych wyżej i kilku innych, o których nawet nie wspominam. I tak, jest to fajne auto, ale nie każdemu sprawdzi się jako zwykłe daily.
Nikt Danielu nie neguje ze się nie da i nikt nie ma o to bólu dupy, po prostu niektórzy zwracają uwagę na to, że to nie tak zero-jedynkowe, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Chce - niech jeździ, nikt nikomu nie broni. Po prostu trzeba być świadomym wyboru, żeby się potem "po fakcie" nie zrazić.