No, to ciekawe, z jakiego trupa i na którym złomie wygrzebali żarówki do nubiry, którą produkowali w 2000 r. w FSO. Po pięciu latach w ciągu może dwóch tygodni, wszystkie żaróweczki w liczniku pozdychały. Dioda ani jedna się nie zjarała. A to nie jest wcale jedyny znany mi przypadek, gdy żarówki wszystkie padły, podczas gdy miejsca podświetlone diodami świeciły nadal.