Zmieściłaby się - Buźka ostatnio coś takiego wyrzeźbił z oryginalnym kompresorem od OHV
No, wyrzeźbił. Najważniejszą dla mnie kwestią, było nie rozszczelnić układu klimatyzacji, bo jest zima i nie było by tego jak nabić no i oczywiście druga sprawa, to chciałem zostawić wszystko w miarę w oryginale, żeby można było w każdej chwili wrócić do GSI, więc zrobiłem jak zrobiłem. Miejsca pod kolektorem jest na tyle dużo, że kompresor się mieści. Wspomaganie też jest praktycznie wszystko oryginał, za wyjątkiem dorobionego przewodu pompa-przekładnia. Mam pompę wspomy z rovera wraz z mocowaniem i napinaczem i nawet kawałkiem przewodu, żeby mieć końcówkę, ale jak się tak zastanowiłem, to stwierdziłem że po co ciągać przewody na drugą stronę, skoro można to zrobić inaczej i lepiej? Największym problemem było stoczenie koła pasowego, bo jest ten tłumik drgań i trzeba z tym uważać, ale tak, to reszta była bajka. Zrobiłem już trochę kilometrów i wszystko chodzi ok, co dowodzi, że zrobiłem to jak najbardziej prawidłowo. Co najważniejsze, nie tnie nawet paska od wspomy, a założony jest 13 mm, bo kolo kompresora ma 13, a koło na wspomie 10 i nic nie tnie, ani się nie ślizga i nie piszczy. Dziwię się, że upierasz się tak przy tej wspomie z rovera i przez to musiałeś tak to wszystko tam poupychać, ale to twoja wola, skoro tak chcesz, to nic mi do tego. Ja po prostu zrobiłem jak zrobiłem, bo chciałem mieć bez większych przeróbek fabrycznego układu, ale teraz widzę, że nawet, gdybym robił od podstaw, to wciąż zrobiłbym tak samo, bo to idealne rozwiązanie. Wszystko się ładnie pomieściło, jakby stamtąd było. Dałem wszystkim gotowy patent na klimę w roverze, gdyby ktoś chciał swapować rovera do GSI/GLI z klimą. Koszty naprawdę niewielkie, Najważniejsza rzecz, to ogarnięty tokarz i koło dwubieżniowe z rovera. naprawdę muszę założyć ten temat z klimą z ohv w roverze.
Na złomie dzisiaj widziałem jakiegoś rovera, taki cały opływowy, jak jaguar, chyba 820 to było i chyba tam ten KV6 był, tak mi się zdaje. Tak poza tym, to nic nie ma, jeden rover z tym silnikiem na jednym wałku i ten land rover, co tam wcześniej stał. Mógłbym brać koma z niego, ale szkoda zachodu ponoć, bo Multec mówił, że jest "wykastrowany" i nie przedstawia żadnej wartości. Ten poldek z dieslem tam nadal stoi, co dziwne, bo lepsze sztuki nieraz były i zaraz poszły na przerób, a ten zgniłek stoi już ze 2 miesiące. Jakby kogoś interesowało, to ma obrotomierz. Mogłem to wytargać, rozebrać zegary i sam ten obrotomierz wziąć w kieszeń, ale mi się nie chciało bawić. Może jeszcze tam podjadę, to wezmę, może komuś się przyda. Oczywiście wersja minusowa. No i drugi jeszcze stoi, też już kawał czasu, gaźnikowiec chyba, ale co się nadawało, to ma wyjęte, bo też w nieciekawym stanie. Aut bardzo dużo. Miesiąc temu tyle było i nadal tyle jest, bo dowożą nowe. Cała kupa silników była i już wywiezione i zbiera się następna. Ludzie na potęgę złomują te auta i niektóre naprawdę w ładnym stanie, przynajmniej blacharskim. Nawet taki nowszy jelcz przegubowy stoi (autobus) Wytargałem z niego całą kupę przekaźników tych zwierno-rozwiernych, bo one są po całej długości autobusu porozmieszczane. No i kupę kostek takich dwupinowych, jak w instalacji do grzania foteli, bo tego mam deficyt, a czasem potrzebne, a tu za darmo, bo i tak to wywalają w miedź. Rak normalnie w sklepie nie kupię, tylko trzeba by zamawiać na necie, a tu mam od ręki. Nie ma się co szczypać, niby grosze, ale za tę ilość, jaką przywiozłem, to by się niezła sumka uzbierała, nie wspominając o przekaźnikach. Z tych przewodów, co tam przez cały ten autobus ciągną, to by niejedną instalację zrobił. Sporo tego tam idzie. Wiązka grubości nadgarstka. Orobili się w fabryce, żeby to rozciągnąć i wszystko podłączyć. Co metr skrzynka z przekaźnikami i multum złączek. Złom fajny, bo można se chodzić cały dzień i grzebać, ale jak tam jest to wszystko rozpierdolone, to głowa mała. Gdyby to była rzeźnia dla zwierząt, to wszędzie by było czerwono od krwi. Tak tam olej wszędzie płynie. i jest git, ekologicznie, a mi nie wolno pod domem auta rozebrać i już. Fajne stworzyli przepisy, takie proekologiczne. Oczywiście są stacje demontażu, gdzie kropla oleju nie spadnie, ale ta do nich nie należy. Tylko że na tych porządnych, nie ma łażenia po placu, coś za coś.