Dzisiaj, to już się tak do wszystkiego czepiają, że pojęcia nie mam, co można, a co nie. Jak się wymieniało silnik na niewystępujący fabrycznie, to zawsze trzeba było ogarnąć papierkologię, bo nie dość, że swap na całkiem "obcy" silnik, to na dodatek, jeśli jeszcze innej pojemności, to już całkiem. A zresztą, chyba zawsze trzeba było to robić, bo to jednak zmiana danych zawartych w dowodzie. A sformułowanie "część wymienna" odnośnie silnika, dotyczy raczej sytuacji, gdy zmieniamy silnik w samochodzie na całkiem inny, ale takiego samego typu, jaki był fabrycznie, np GSI na GSI, bo odkąd w dowodzie nie widnieje numer silnika, to przepisy się nieco ucywilizowały. Dawniej był z tym problem, bo przy okazji wymiany silnika, trzeba było "legalizować" numery. A tak swoją drogą, to ciekawe czy zmiana gaźnikowca na wtrysk wielopunktowy, była by problemem? Bo w końcu, to ta sama pojemność, tylko inny osprzęt, ale silniki praktycznie takie same. W przypadku rovera, mamy różne oznaczenia silnika (kod) zawarte w numerach i ktoś upierdliwy, mógłby się dowalić po zmianie 1,4 na np. 1,8 gdyby mu się bardzo chciało, ale tak, to silniki wyglądają tak samo, a w ohvkach jednak są różnice. Jakby tak spojrzeć na to wszystko, co się ostatnio dzieje, to zastanawiam się, czy nie dożyjemy czasów, że przeglądy zaczną wyglądać tak, jak te w Niemczech? No bo ogólna narracja jest taka, żeby pozbyć się starszych aut, a umówmy się, nikt nie będzie dokładał połowy wartości do starego samochodu.