Ok, rozumiem. Niestety, ale mamy strasznie niedojrzałe społeczeństwo, które nie dość, że ma problem z tym, co ktoś ma, lub niema, to jeszcze na tej podstawie ocenia ludzi. Ja powiem uczciwie, że nie stać mnie na auto za 20 000, nawet za 10, bo mam ważniejsze wydatki. Wolę sobie w domu/koło domu coś podremontować, niż kupować auto, którym i tak zbyt dużo nie jeżdżę. Poloneza kupiłem za 3100 w 2013 roku, od jednego z kolegów z forum. Przez ten czas zrobiłem coś kolo 20 000 km (baardzo naciągana wartość) a teraz mam jeszcze samochód siostry, który jej jest aktualnie niepotrzebny, więc ja go użytkuję w gorszych porach roku, jak teraz, żeby polonez służył jak najdłużej, więc tym bardziej km nie przybywają. A poza tym, auto było niewytłuczone, więc za tą kasę, prawdziwa okazja. I co bym wtedy kupił, do czego bym nie musiał dokładać? Gdybym kiedyś chciał kupić coś lepszego, to też musi mi się to auto podobać wizualnie itd. Może kiedyś, ale jeśli nie, to też nic się nie stanie. Póki co, to wśród obcych ludzi, raczej spotykam się z pozytywnym odbiorem, niż z negatywnym, a w tym roku miałem już trzech zainteresowanych kupnem. Powoli staniemy się "elitą" tylko społeczeństwo musi do tego dojrzeć.