Cześć,
Problem z uruchomieniem silnika jest taki że po przekręceniu kluczyka (na ssaniu bo zimny jak skała) nie chce zaskoczyć. W filtrze było sucho jak pieprz więc od razu na dzień dobry zapodałem kroplówkę paliwa do gardzieli gaźnika (żeby nie męczyć rozrusznika). Zakręciłem rozrusznikiem i uruchomił się dosłownie na pół chwili, chyba na tyle na ile miał kroplówki w gaźniku. Potem nic. Rozrusznikiem mogę dalej kręcić ile wlezie.
I teraz tak, to co wiem, i co zaobserwowałem:
- kable WN są nówki, przejechałem na nich raz 1,5 miesiąca temu, od tamtej chwili auto stało.
- świece są nowe, zmieniane rok temu w lato, jeździłem już na nich i było spoko.
- po próbnym odpaleniu (tak jak wyżej napisałem) zauważyłem że w filtrze jest paliwo, niewiele, ale jest. Z tego co kojarzę to filtr nigdy nie jest pełny paliwa.
- wężyki paliwowe i miejsca ich łączenia z króćcami pompy oraz gaźnika są suche.
- przed filtrem paliwa jest zaworek zwrotny (ciula daje, wiem, ale jest założony)
- jakby cewka albo świece albo kable były zepsute to nie uruchomiłby się nawet na pół sekundy. A tymczasem właśnie na chwilę miauknął i się zesrał.
- pod gaźnikiem znalazłem mokrą plamę. Zdjąłem obudowę filtra powietrza ale nie kumam skąd to poleciało. Jak ściągnąłem z obudowy filtra powietrza grubą rurkę idącą do kadłuba silnika to tam było mokro.
Samochód to FSO 125p z silnikiem poloneza 1500 ME, rocznik 1990.
Ogólnie to w tym aucie jest pompa z trzema króćcami, czyli jest powrót z pompy a nie z gaźnika. A jaki mam gaźnik to nie wiem, nie znam się na tym.
Cewka jest oryginalna, nigdy nie wymieniana. Tak samo moduł zapłonowy Unitra GL-118 i jego kable. Nigdy nie ruszane i nie odkręcane.