pewnie ze nic niezwyklego, a wymiana uszczelki to nic skomplikowanego, gdy silnik siedzi pod maska PN,
chyba lubisz sobie utrudniac zycie, skoro przy kazdej awarii UPG chcesz zmieniac cale napedy,
zdecydowanie za latwa to operacja w PN
Wszystko się zgadza i masz całkowitą rację, ale ja może lubię sobie utrudniać życie, a wyjęcie silnika z poloneza, nie stanowi dla mnie problemu, nawet nie mając kanału. Więcej problemu jest z podłączaniem i odłączaniem osprzętu, odpowietrzaniem układu chłodzenia itp. niż z samą wymianą silnika. Z tą wymianą silników to było tak, że jak strzeliła uszczelka w GSI, to sam sobie umyślałem, że wyjmę ten silnik i wsadzę rovera, bo stał i się kurzył, a po drugie, GSI był cały zalany olejem, bo widocznie puściło też olej na zewnątrz, więc sobie pomyślałem, że go wyjmę, porządnie wymyję przy okazji no i nie będę się bawił z uszczelką na samochodzie. A poza tym, im mniej on przejedzie, tym lepiej dla niego, bo jak tu wyżej wspomnieliście, wałki rozrządu lubią się w nich je*ać. Pierwszy raz go wyjmowałem, jak mi pękła łapa sprzęgła (rozdziewiczałem go po fabryce i śruby skrzyni były konkretnie dowalone, że trza było metrową rurą ciągnąć). Jak już wyrwałem skrzynię, to se myślę, że wyjmę ten silnik, bo był zarzygany olejem spod pokrywy zaworów. Wyjąłem, dałem nową uszczelkę itd, wymyłem, złożyłem i jeździł dotąd, aż się zaczęła uszczelka psuć, bo zaczęły się cyrki z ogrzewaniem. Ja mam czasem tak, że jak mnie sytuacja nie zmusi, to potrafię czegoś nie zrobić, dlatego GSI jeszcze leży na garażu nie ruszony. Jak kupiłem mojego poprzedniego caro rovera, to było sprzęgło do roboty i silnik popuszczał płyn pod kolektorem wydechowym, ale zrobiłem tylko to sprzęgło, a tego nie ruszałem. Potem się namyśliłem i wydarłem również ten silnik z budy, bo był cały ulany, mam nawet zdjęcia, jaki był syf. Puszczały uszczelniacze na rozrządzie i pociło się z połówek głowicy. Tam też uszczelka była jeszcze fabryczna, jak również sprzęgło. Zmierzam do tego, że mimo, iż na aucie można zrobić prawie wszystko, ale ja i tak wolę sobie wyjąć i mieć fajny dostęp. A teraz, to lepie będzie zrobić uszczelkę w GSI, niż bawić się z roverem, bo w tej sytuacji, gdy już trzeba kłaść koszty typu planowanie głowicy, uszczelka itd, to może lepiej poczekać, jak będzie kiedyś jakiś 1,6 i tam sobie zrobić, jak pisze Multec. jedyne co, to trzeba spuścić z tego silnik a ten syf i spróbować go może jakoś przepłukać, oczywiście spuszczając też resztę płynu.
Wystarczy mu wlać jakiś świeży olej i spróbować odpalić na chwilę, czy raczej już tylko rozbiórka i mycie? No bo nie wiem, jak długo on chodził na tej mieszance.
Silnik i tak pasuje mi wyjąć, żeby miec lepszy dostęp do podłużnicy, bo jest pęknięta przy przekładni i pasuje wreszcie coś z tym zrobić. Pas przedni jest ok, to puściło tu, ale na szczęście, nie powiększało się już więcej. Mam dopasowaną klimę do rovera, wspomaganie itd, więc i tak mi się opylało pobawić, bo w razie czego, to wkładam jakiegokolwiek innego rovera i wszystko mam gotowe.
Jakbym wiedział, że w tym silniku walnie uszczelka, to bym się może i nie bawił, ale należało się tego spodziewać. GSI miał 100k z groszami nalotu, a uszczelka i tak walnęła, pewnie ze starości. Tak to już jest.