Jade dzis sobie tunelem, nagle podskoczylem lekko na koleinie i wszystko mi zgaslo...
Ciemno i glucho... Calkowity brak bradu - nawet zegarek zatrzymalo..
Zatrzymalem samochod, otwieram maske - nic niepokojacego nei zauwazylem.
Sciagam kleme z akumulatora zeby zobaczyc czy wszystko kontaktuje, zakladam jeszcze raz a tu iskry i dym...
Zwarcie, no wiec nie podlaczam tego z powrotem..
Samochod wrocil do domu na holu..
Jutro sprobuje poszukac co sie zwarlo i gdzie. Czy wielkie szkody moglo mi to wszystko narobic?
Akumulator sie teraz w domku laduje bo przez to spiecie calkiem siadl.
Kolejny dzien, kolejny problem z polonezem...