FSO-Polonez Tuning Klub
GŁÓWNE KATEGORIE FORUM => CAŁA POLSKA => Wątek zaczęty przez: banned w Sierpień 22, 2011, 19:22:10 pm
-
Rozmawiałem wczoraj z ojcem mojego kolegi który miał 5 Polonezów. Ciekawy był ten pierwszy, 1.5, rzekomo bardzo szybki i niezawodny bo zrobiony jak dla milicji. Na stwierdzenie że w FSO był specjalny oddział robiący samochody dla milicji stwierdził jednak że to nieprawda tylko PRLowska plotka. Powiedział że Polonezy które przychodziły do Milicji na Śląsk były zupełnie normalne ale w Katowicach był duży zespół warsztatowy gdzie pracowali bardzo dobrzy mechanicy milicyjni. Każda partia samochodów która przychodziła była rozbierana i u uważnie składana ponownie. Rozbierano również silnik który był przeszlifowywany ,a także rozwiercano gardziele gaźnika. Ten pan twierdzi iż miał takiego właśnie Poloneza przygotowanego przez ten zespół mechaników. Samochód podobnież palił niewiele więcej od zwykłego, był szybszy niż późniejszy fabryczny 1.6 i był znacznie elastyczniejszy od Rovera.
-
ja tam miałem 1.6 rovera z caro plusa policyjnego wyciągnięty, więc moze i coś takiego było. Ale bardziej prawdopodobne, że policja po prostu zamawiala w FSO jakieś lepsze sztuki.
-
Ha ha,to ja mam w domu silnik 1.6GLE który jeździł w moim starym 1.4 podobno wyjęty z policyjnego auta,tak przynajmniej utrzymywał gość,od którego go kupiłem.Na moście 4,3 chodził prawie jak rover.Coś mi się przypomina,że ktoś tu raz pisał,że te silniki miały inne wałki rozrządu,czy jakoś tak? :P
-
Co jakiś czas wracają takie legendy.
Ludzie się nimi karmią w nadziei, że właśnie im się trafił taki egzemplarz...
Teraz nawet są tacy, którzy potrafią porównać osiągi poloneza sprzed min. 20 lat z późniejszym roverem...
To tylko mity, bajki, plotki.
Stan techniczny polonezów mi/policyjnych był zły bo tłukło nimi wielu rożnych kierowców wiele, wiele, wiele kilometrów. I dobry bo warsztaty je ciągle naprawiały. Teoretycznie po określonym przebiegu pojazd MUSIAŁ przechodzić ich przegląd techniczny i wszystko było naprawiane. Nie drutem tylko nowymi częściami. Oczywiście było też wielu cfaniaków, którzy kradli nowe części a podkładali używane. Było też tak, że nie wymienili/naprawili tylko pisali w dokumentach, że to zrobili. Mi/policjanci nie byli by zadowoleni, że im fura trochę więcej pali. Nie wiem jak w latach 60, czy 70-tych ale później jeśli auto spaliło więcej iż normę kierowca był obciążany finansowo... Wiem bo znałem kilku kierowców...
Dawno, dawno, dawno temu w warsztatach milicyjnych mogło pracować jeszcze wielu dobrych i z doświadczeniem prawdziwych mechaników, którzy wyginęli potem za czasów policyjnych. Później to samochód na tych warsztatach doprowadzało się do stanu niemal idealnego tuż przed licytacją na wyprzedaży sprzętu kiedy było wiadomo kto kupi dane auto za jakie grosze. Taka zrobiona "dla siebie" nyska czy polonez choć stara w papierach była "jak nowa".
Różne auta w poszczególnych jednostkach były w rożnym stanie. Bo np jedne polonezy były jeżdżone 24 h/dobę a inne nowsze z reguły stały w garażach do dyspozycji tylko naczelnika, który jeździł nim na odprawy do wyższych przełożonych albo załatwiał jakąś prywatę (np. przewoził materiały budowlane na swoja budowę domu) itp.
Poza tym, żeby bawić się w rasowanie motorów na warsztatach to trzeba mieć na to czas. Jeśli tak nawet sporadycznie się zdarzało to chyba wyjątkowo dla jakiegoś bohatera typu porucznik Borewicz...
-
Mit, mit , mit. Kwestia jak to trafił. Nasz GLE też zajebiście jeździ, a wcale policyjny nie jest. Ale zawsze mogę dorobić ideologię, że to specjalny egzemplarz który został przygotowany do grupy pościgowej, ale za łapówkę kupił go mój tata.
-
Hmm, nie wydaje mi się aby mi ten pan bajki opowiadał o swoim samochodzie. Miał 5 Polonezów, Mercedesa W123, Passata, dwa Golfy, Focusa, Suzuki Grand Vitarę, Mercedesa C 220CDI, B 180CDI ,a niedawno zmienił na Hondę Jazz. Po "Beczce" najlepiej wspomina Polonezy, zwłaszcza diesla. Najgorzej wspomina nowe Mercedesy ,a nota bene jest dr prawa. Od Focusa już tak mu się znudziło jeżdżenie że prawie nie prowadził tylko jego żona jeździła, więc równolegle do Mercedesa C kupił 5tego Poloneza i VW Garbusa ale Polonez był nieudany bo pluszak GLI kupiony w ciemno, po dzwonie i bez podłogi ,a Garbusem nie miał czasu się zająć, wyremontował, okazało się że jakiś debil przekręcił świece i z uszkodzonym silnikiem postawił go sobie w garażu :]
-
Skoro były specjalne samochody wybierane do eksportu, to czemu nie miało być takich specjalnie dla policji? Po prostu nie ma co uogólniać i twierdzić, że wszystkie radiowozy takie były. Jak również nie ma się co upierać, że takich nie było.
Jak ja miałem kilkanaście lat, to w istnienie Ogara mało kto wierzył i prawie wszyscy twierdzili, że to taka legenda, że FSO nigdy takiego auta nie stworzyło, że tylko jakiś rysownik coś takiego dla dzieci narysował, ale to jest wszystko. To samo mówiono o Syrence 110 i Warszawie 210, a każdego kto się upierał że istnieją uważano za fantastę... :D
Ja np pamiętam 125p, które z fabryki wyjechały z koniakowym metalicznym lakierem. Ale "spece od historii FSO" twierdzą, że takich nigdy nie było, bo fabryka takiego lakieru nie stosowała. Czyli miałem halucynacje tak? :d
-
Ja nie wiem czy w Legendach PRL w którymś odcinku nie było mowy właśnie o takim dziale w FSO. To chyba odcinek o MO czy w tym w Nowej Hucie.
-
Ja np pamiętam 125p, które z fabryki wyjechały z koniakowym metalicznym lakierem. Ale "spece od historii FSO" twierdzą, że takich nigdy nie było, bo fabryka takiego lakieru nie stosowała. Czyli miałem halucynacje tak?
Nie tylko FSO! Moja babcia miała Malucha w dokładnie takim kolorze. Był on zamówiony przez jakiegoś dygnitarza który nie zdążył go odebrać bo poszedł siedzieć i został zakupiony po znajomości. Nie psuł się, nie rdzewiał i ogólnie "dobrze chodził".
-
Historia FSO to jedna wielka czarna dziura czego potwierdzeniem jest niedawne odkrycie 125p pickupa w stanach z homologacją o czym praktycznie nikt nie wiedział... Możliwe więc że i w tej historii jest ziarno prawdy, najpewniej na początku produkcji mogły się trafiać takie specjalne perełko do MO, podobnie było też ze 125p które szył na Akropolisy i Monte - po prostu wydzielano z produkcji gotowce w odpowiednich kolorach które szły na bok i trafiały na fabrycznych warsztatów które je przezbrajały. Na pewno nie warto w przypadku używać sformułowania... "na pewno" <spoko>
-
125p które szył na Akropolisy i Monte - po prostu wydzielano z produkcji gotowce w odpowiednich kolorach które szły na bok i trafiały na fabrycznych warsztatów które je przezbrajały. Na pewno nie warto w przypadku używać sformułowania... "na pewno"
Jakich fabrycznych warsztatów... To akurat jest potwierdzone przez Bartosia i Jaroszewicza. Technik z OBR selekcjonował nadwozia na rajdówki, były ściągane z linii produkcyjnej i wysyłane do OBR. Pierwszy OBR to był warsztat z trzema podnośnikami ,a biuro było gdzie indziej. Drugi OBR stanowił już jednolity, rozbudowany ośrodek, znajdował się dokładnie tam gdzie teraz jest Aston Martin Warszawa.
Bartoś wspominał nawet że ponieważ w OBR pracowało tylko tyle osób ile musiało ,a poza nadwoziem samochód był robiony przez OBR i nigdy wiele seryjnych elementów do niego nie trafiało, to dzięki temu rajdowy DF 1600 tzw. "Bartoś"- A grupa dla początkujących, był tańszy niż samochód seryjny.
Ja cały czas piszę o zupełnie zwykłym Polonezie który został przerobiony w Katowicach przez milicję.
-
FSO tkwi w zawieszeniu, wiele wątków wyjaśniano latami, a tymczasem jakaś dokumentacja w fabryce pozostała. Może przed definitywynym upadkiem dałoby radę to jakoś zebrać i opracować? Choćby w celach historycznych. Nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej, ale jakieś tam papiery powinny zostać.
-
Nie wiem jak w latach 60, czy 70-tych ale później jeśli auto spaliło więcej iż normę kierowca był obciążany finansowo... Wiem bo znałem kilku kierowców...
To prawda bo kiedyś to spuszczali na każdym zakręcie wahę
Dawno, dawno, dawno temu w warsztatach milicyjnych mogło pracować jeszcze wielu dobrych i z doświadczeniem prawdziwych mechaników, którzy wyginęli potem za czasów policyjnych.
To prawda, do dzisiaj w komendzie niedaleko mnie są policyjne warsztaty gdzie serwisuje się radiowozy.
a inne nowsze z reguły stały w garażach do dyspozycji tylko naczelnika, który jeździł nim na odprawy do wyższych przełożonych albo załatwiał jakąś prywatę (np. przewoził materiały budowlane na swoja budowę domu) itp.
Dokładnie tak było - sam widziałem jak flądry podjechały radiowozem na ogródki działkowe i jeden w mundurze kopał ogródek :D w czasie służby
Rozbierano również silnik który był przeszlifowywany ,a także rozwiercano gardziele gaźnika. Ten pan twierdzi iż miał takiego właśnie Poloneza przygotowanego przez ten zespół mechaników. Samochód podobnież palił niewiele więcej od zwykłego, był szybszy niż późniejszy fabryczny 1.6 i był znacznie elastyczniejszy od Rovera.
Dobrze zadbany z małym przebiegiem silnik AB 1500 miał dobre osiągi- a co dopiero po szlifie i rozwiertach
FSO tkwi w zawieszeniu, wiele wątków wyjaśniano latami, a tymczasem jakaś dokumentacja w fabryce pozostała. Może przed definitywynym upadkiem dałoby radę to jakoś zebrać i opracować? Choćby w celach historycznych. Nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej, ale jakieś tam papiery powinny zostać.
Jeśli były robione samochody dla WSI albo dla SKW to żadnych papierów nie będzie na to - a im też fabryka pojazdy wysyłała :-)
----------------------------------------------------------------------------
Ja wierze, że na pewno coś majstrowali w tych policyjnych warsztatach :d oczywiście w miarę możliwości.
W każdej legendzie jest ziarnko prawdy. Jak z początku czytałem ten temat to skojarzyło mi się tylko z jednym :P z fantastyką :d
http://www.youtube.com/watch?v=8bQzkdK2ha0&feature=related
-
To prawda, do dzisiaj w komendzie niedaleko mnie są policyjne warsztaty gdzie serwisuje się radiowozy.
To jeszcze jest coś takiego jak warsztaty policyjne? Przecież teraz każda "szanująca" się firma państwowa zatrudnia ludzi z zewnątrz do wszystkiego. Już nawet cieciów nie ma, tylko "ochroniarze" poruszający się o lasce.
-
To prawda, do dzisiaj w komendzie niedaleko mnie są policyjne warsztaty gdzie serwisuje się radiowozy.
To jeszcze jest coś takiego jak warsztaty policyjne? Przecież teraz każda "szanująca" się firma państwowa zatrudnia ludzi z zewnątrz do wszystkiego. Już nawet cieciów nie ma, tylko "ochroniarze" poruszający się o lasce.
heheh Powiem Ci jeszcze że nie tak dawno w latach 90' mieli na placu własna stacje paliw - teraz jest zlikwidowana bo na drugiej stronie ulicy orlen się postawił :d Ale to musi śmiesznie brzmieć - Praca w Policji - Etat: Mechanik pojazdowy :P
-
teorie spiskowe to mało aby określić większość postów. fantastyka to też mało. większość fiatów posiadanych przez milicję to były samochody odrzucone podczas ostatecznej kontroli jakości, po niezbędnych naprawach trafiały do milicji. o żadnym rasowaniu, wymianach silników itp. itd nie było mowy. zapominacie też o jednej najważniejszej sprawie. w czasach o których piszecie (a większość z was nie ma o nich zielonego pojęcia) królowały na naszych drogach Jelcze, Stary, Żuki, Nysy, Syreny i leciwe już Warszawy. więc Fiat 125 p nie miał konkurencji jeśli chodzi o szybkość i nie trzeba było go rasować. ruch na drogach był mały i jeszcze w początkach lat 80 zdarzało się, że jadąc na 240 kilometrowej trasie Lublin- Hajnówka spotykałem zaledwie kilka samochodów. jeśli ktoś miał lepszy samochód to był na "celowniku" i raczej starał się jeździć zgodnie z przepisami aby nie zwracać zbytnio na siebie uwagi. wraz z wzrostem natężenie ruchu i pojawieniem się szybkich zachodnich samochodów, milicja zaczęła otrzymywać Fiaty 132. w Lublinie był nawet jakiś szybki Mercedes. poza tym kierowców milicyjnych szkolili rajdowcy, stąd większość pościgów jeśli już do nich dochodziło, milicjanci wygrywali. zresztą dziś jest tak samo- jeżeli meganka dogania wypasione bmw czy audi to nie dlatego, że meganka jest lepsza, tylko człowiek nią kierujący jest lepszym kierowcą. czekam tylko jak któryś napisze, że naczelnik komendy miał do dyspozycji Ferrari F1 które specjalnie dla niego czekało, żeby sobie mógł nim dziwki przywieźć. Wasze wiadomości są jak ta, że Gierek miał złoty sedes.
-
Dyskusja powiązana z tematem na forum milicyjnym:
http://www.forum.milicja.waw.pl/viewtopic.php?t=171
-
Pierwsze milicyjne Polonezy z lat 70. i 80. miały silniki 2,0 DOHC Fiata[48]. Później stosowano także silniki 1,5 Turbo, 2,0 SOHC Forda, a także 1,6 OHV (również wersje ze sportowymi wałkami rozrządu oraz rozwiercone do 1,8l). Używano również samochodów z silnikami 1,4 i 1,6 DOHC 16v Rovera
-
Później stosowano także silniki 1,5 Turbo
A to w milicji jeździły te poldki niezbędne dla uzyskania homologacji rajdowej? Masz na to jakieś dowody, czy piszesz bo piszesz.
-
Opis przytoczony przez rog56 pochodzi w Wiki (Wersje specjalne, Radiowóz):
http://pl.wikipedia.org/wiki/FSO_Polonez
-
dokłdnie ;>
-
Pamietajcie tylko ze oprocz byłych radiowozow uzywanych przez "krawężnikow" tafiaja sie takze wersje ktorymi jezdził BOR czy inne słuzby panstwowe- znajomy ma takiego -według VIN był 1500 ale ktos wsadził 2000 DOHC.U mnie w miescie jest facet którego dobrze znam, posiada warsztat od dwudziestu kilku lat i osobiscie przerobił kilkaset polonezów i DF na silniki DOHC -zarówno dla zwykłych ludzi jak i dla róznych instytucji. I nie tylko a na 2.0, bo nawet 1600 DOHC w DF dawało w tamtych czasach niezły wygar. Pamietajcie tez ze policja dysponowała autami które zostaly skonfiskowane czy stanowiły dowód w sprawie czy jakies które np skradzione gdzie nie udało sie ustalic własciciela -zwykle taki auta trafiały na parking a potem na złom -wiec z dawcow pobierało sie silniki które pozniej montowano do radiowozów jak orginalne ohv powiediedziało dosc.
Policja i inne sluzby na pewno nie dostawały złomu po tanszej cenie - jesli juz to raczej jakies egzemplarze które miały dopieszczone silniki przez uczniow na praktykach, władza musiała miec dobre, a złom był raczej dla szarego Kowalskiego
-
Opis przytoczony przez rog56 pochodzi w Wiki (Wersje specjalne, Radiowóz):
http://pl.wikipedia.org/wiki/FSO_Polonez
tutaj kazdy moze dopisać kolejne brednie...
-
tu znów powinienem wkleić tekst który napisałem wcześniej. powtarzam jeszcze raz. nie było specjalnych Fiatów czy Polonezów dla milicji. milicja otrzymywała samochody niepełnowartościowe, doprowadzone do stanu używalności u producenta. w latach 70 nie było potrzeby posiadania rajdowych czy wyścigowych fiatów. BOR posługiwał się takimi pojazdami jakimi jeździły osoby ochraniane, od 1975 roku były to Peugeoty 604. wojewodowie jeździli Fiatami 132 które wymieniono na Polonezy 2000 na początku lat 80. jeśli trafił się lepszy wóz to był, tak jak ten mercedes w Lublinie z konfiskaty złodziejom lub przemytnikom. w Chełmie Lubelskim mieli nawet Golfa- naprawiałem i regulowałem gaźnik w tym samochodzie. w milicyjnych warsztatach nigdy nie pracowali nieletni (uczniowie) ponieważ pracownicy podpisywali papier o tajemnicy służbowej. a tego nie można było wymagać od osoby nieletniej. w latach 90 wielokrotnie bywałem w warsztatach milicyjnych (policyjnych) i naprawiałem gaźniki w samochodach służbowych bo na zakup nowych policji nie było stać. na placu wokół warsztatu stały porozbijane lub zepsute samochody służące jako magazyny części zamiennych. a nowych pełnosprawnych części było jak na lekarstwo. o rodzynkach z lepszymi silnikami już nikt nie pamiętał, ponieważ jeździły do pierwszej awarii. części do Fiatów 132 i pochodzących z niego silnikach były za dolary a milicja dolarami nie dysponowała. ludzie zastanówcie się co piszecie i na podstawie jakich żródeł.
-
Brzmi to bardzo przekonująco i skoro robiłeś przy tym to musisz mieć rację. Jednak myślę że nie jest to takie niemożliwe, jeżeli facet miał znajomości, żeby mu mechanicy milicyjni za opłatą wzięli auto na warsztat i trochę poprawili. Jakieś formy tuningu były w PRLu praktykowane, nie bez powodu OBR wydał książkę pt. "Usprawnienia Poloneza" w której było dokładnie opisane co i jak przerobić żeby uzyskać taki ,a nie inny efekt, razem z wynikami testów i zdjęciami np. przerobionych gardzieli gaźnika.
-
w milicyjnych warsztatach nigdy nie pracowali nieletni (uczniowie) ponieważ pracownicy podpisywali papier o tajemnicy służbowej. a tego nie można było wymagać od osoby nieletniej.
Chodziło mi o uczniow na praktykach w FSO którzy np obrabiali głowice do aut na eksport.
-
na placu wokół warsztatu stały porozbijane lub zepsute samochody służące jako magazyny części zamiennych.
Oj trochę się tego naoglądałem w poprzedniej pracy. Jest a raczej było tak jak piszesz. Fakt że pracowałem "tam" już za dobrego kapitalizmu (dobrze po 2000 roku) ale z "lepszych" polonezów widziałem jednego na roverze z wielkim spojlerem HEKO na tylnej klapie i relaxami w środku (auto robiło za pościgowe w drogówce ;)) a reszta to poczciwe OHV. Jedno jest pewne. Auta regularnie były serwisowane. Co każde 10kkm obowiązkowe odwiedzenie stacji diagnostycznej na warsztatach policyjnych.
-
warsztat milicyjny to był strzeżony obiekt zamknięty i aby się do niego dostać należało mieć przepustkę. jeśli dowódca był służbistą to nawet swojego samochódu nie naprawiał w podległym mu warsztacie, żeby odstępstw od reguły nie robić. o robocie na "lewo" nie było mowy bo żaden mechanik mając na względzie nienajgorsze warunki pracy i płacy, dupy nie chciał namoczyć za półlitra a na podanie była jedna odpowiedź- jest w mieście dużo innych warsztatów. warsztaty Polmozbytu dokonywały tylko napraw, o żadnych przeróbkach nie było mowy- ponieważ ówczesne przepisy czyniły taką przeróbkę bardzo kosztowną. czasem (szczególnie przed imprezami) można było skorzystać (odpłatnie) z pomocy warsztatów przy Automobilklubie. FSO nie dokonywało żadnych przeróbek w głowicach, tym zajmował się OBR a tam nie pracowali uczniowie. na eksport szły normalne samochody po dokładniejszej kontroli jakości- więcej było odrzutów. jeśli ktoś chciał dokonać jakichkolwiek przeróbek to robił we własnym zakresie, były warsztaty prywatne gdzie za grube pieniądze ktoś mieniący się fachowcem wszystko potrafił dokładnie spierdolić. sami robiliśmy przeróbki nie mając ani rysunków ani wiadomości- bo skąd? podpytywał jeden drugiego i wspólnie ustalaliśmy co robić. robiło się na tzw- zdrowy rozum. nie zawsze dawało to skutek o jakim człowiek myślał, ale metodą- prób i błędów coś się zawsze wyrzeźbiło. jak ktoś miał ojca badylarza to go było stać i jeździł, choć często bez powodzenia. ja takiego ojca nie miałem, kolega też nie i po którymś rajdzie stwierdziliśmy, że nas na dalsze eksperymenty nie stać. myślę jednak że sport samochodowy w Polsce dużo z tego powodu nie stracił.
-
Ciężko mi pisać o czasach dawniejszych ale znam przykład nowożytnego radiowozu pościgowego mianowicie śląsko-świętokrzysko-małopolskiej Vectry (skl) otóż na własne oczy widziałem co ma pod maską. Silnik 2.6T Pb 280 KM (nie wiem ile niutonometrów) pochodzący z forda RS.
-
zmieniły sie samochody na drogach, dziś prawie każdy wózek robi 200. policja też musiała zmienić narzędzia pracy. na obwodnicy Lubartowa "grasuje" reno Megane przed którą nie dają rady uciec wypasione audi i beemki. o powożacym nią kierowcy nie wspominam bo mistrzem jest nie lada.
-
Właśnie o to chodzi, że tam nie ma oplowskiego silnika tylko przeszczep z forda (Nie wiem jaka instytucja stworzyła ten pojazd). W megance o której piszesz wiem że też jest coś innego nie występującego seryjnie(być może silnik z clio rs 3.0). Więc jeśli ktoś teraz robi takie rzeczy to wcześniej też mogły takie być. Od dość dawna był Inż. Swiątek i inni także nie wykluczone że resort zlecał jakieś przeróbki nikt nie mówi, że musiał radiowóz w warsztacie przebywać można było wysłać sam silnik do obróbki(nieprawdaż).
-
w czasach o których piszę przeróbki nie były konieczne, fiat bez przeróbek był szybszy od większości pojazdów poruszających się po naszych drogach. silników nie zamieniano bo nie istniały podstawy prawne dla takich działań. jeśli trafił do jednostki taki pojazd to albo odebrano go złodziejom albo przemytnikom. zresztą, w milicji zawsze brakowało pieniędzy na potrzebniejsze wydatki- często pojazdy stały z braku paliwa. w 2002 byłem w komendzie miejskiej w Lublinie- w ubikacji nie było papieru a moje zeznanie spisywał gość na maszynie z okrągłymi klawiszami. chyba jeszcze przedwojennej. a Wy piszecie o wyścigowych samochodach robionych na zamówienie. tak, tak, Gierek miał złoty sracz.
-
Tzn. mnie osobiście chodzi o czasy znacznie późniejsze około lat 90 bo wtedy zaczęły się przemiany a przed millenium w tym czasie jeszcze jeździły polonezy przejściówki i inne tego typu sprzęty w tym czasie bodaj różne rzeczy się działy.
-
Jeden z kolegów z forum opisywał swojego (jak dobrze pamiętam) plusa odkupionego od policji
Przy remoncie silnika nie mógł dobrać nadwymiarowych tłoków... po obliczeniach wyszło że silnik został rozwiercony do 1,7l lub 1,8l (nie pamiętam dokładnie)
-
Konkretniej to Sterciu. ;-)
-
A ja bym powiedział że cuda się zdarzają i na pewno było kilka sztuk wzmocnionych mało bo mało ale na pewno jakieś były.
-
Konkretniej to Sterciu. ;-)
Dokładnie :)
-
Jeden z kolegów z forum opisywał swojego (jak dobrze pamiętam) plusa odkupionego od policji
Przy remoncie silnika nie mógł dobrać nadwymiarowych tłoków... po obliczeniach wyszło że silnik został rozwiercony do 1,7l lub 1,8l (nie pamiętam dokładnie)
Z tego co czytałem szło to lepiej jak 1.4 Rover.
-
Rozmawiałem ostatnio z policjantem na emeryturze powiedział ze to jedna wielka bajka o specjalnych samochodach do policji... policja kupowała od fso nawet wybrakowane egzemplarze które nie trafiały do salonów wiec to nie było nic specjalnego.
-
wrb, opisz proszę czym, gdzie, w jakich latach startowaliście, to szalenie ciekawe!
I skąd ludzie brali na to pieniądze? Zastanawia mnie jak to możliwe że ludzie jeździli i ścigali się po całym kraju nie mając często literalnie żadnej opłaconej reklamy na aucie... W dzisiejszych czasach tylko jednego synka milionera stać na to żeby się ścigać bez sponsorów ,a cała reszta jęczy że sponsorów mają ale masę własnej kasy wkładają... Wtedy to wszystko mniej zaawansowane było ale nawet zwykły samochód w stosunku do zarobków kosztował strasznie pieniądze, nie?
-
Witam bardzo ciekawy temacik pozwole sobie rowniez wyrazic moja skromna wiedze na temat pojazdow wyprodukowanych przez Fso a sluzacych w sluzbach mundurowych.Kilka lat temu mialem to nie wybale szczescie ze bylem posiadaczem napewno policyjnego poloneza.Samochod zakupilem w wieku 18lat wiec to bylo 7 lat temu ale z tego co pamietam to napewno byla to wersja przejsciowa przod akwarium/tyl poloneza pod maska zamontowana byla 2litorwa jednoska forda silnik sierry na gazniku 115km.Niestety z tamtego okresu nie zachowaly mi sie zadne zdjecia tego pojazdu a wielka szkdoa bo bezcenne bylo przebicie na przednich dwiarz niebieskiego koloru z napisem policja :D:D:D.
-
Dziś rozmawiałem z emerytowanym milicjantem i mówił że za jego czasów nie było jakichś żadnych specjalnych wersji radiowozów. Mówił że te co były to najczęściej odrzuty z FSO poprawiane przez ich mechaników .Chodziło to jak chciało jakościowo było słabe. Pracował w Przasnyszu i Ostrołęce i tam takiego czegoś nie było .Opowiadał też o milicyjnej nysie na potwierdzenie tego jakie te radiowozy wtedy były ,to mówił że na zakrętach im się drzwi odsuwały ;d
-
Nyski Policyjne to jeszcze ja pamiętam, przecież czymś brygada i grupy aresztowanych jeździć musiały.
-
Nysy to się na zakrętach przewracały na bok. Przesuwane drzwi ciągle spadały. Podłogę miały z drewna. Miały też swoje plusy. Dużo miejsca w środku, na nocleg dobre, dodatkowa nagrzewnica na zimę, dziura w dachu na lato...
-
jak kto położył nyskę na klamce to może drzwi mu spadły. ja przejechałem nysą ponad 90 tys i ani jej nie przewróciłem ani mi drzwi nie spadły. trudno było wytłumaczyć ludziom żeby tymi zasuwanymi drzwiami nie trzaskali bo suwały i zamykały bardzo lekko, przynajmniej ja o to dbałem. bardzo dobry był to samochód, norma 14/ 100 a paliła 9/ 100. kartki oddawałem koleżance ona oddawała mi kartki na papierosy a paliwa miałem w beczce 200 litrów. nagrzewnica była szeroka ale miała zbyt małą wydajność mimo dwóch wentylatorów. z tyłu było w miarę ciepło ale kierowca siedział jak w lodówce, w zimie jeździłem w kożuchu i w czapce a kolana i stopy marzły.
BXMaster. pytałeś o kasę. każdy a przynajmniej większość bawiła się w sport za swoje pieniądze. opony rajdowe każdy załatwiał sobie sam, wyposażenie samochodu (licznik metrów Halda) niezbędne w tym sporcie też trzeba było zdobyć samemu. kiedyś na odprawie przed jakąś imprezą koleś przyniósł jakieś kombinezony- nałóżcie to będziecie wyglądać jak drużyna. to się ja pytam co nam z tego przyjdzie? no- będziecie reprezentować organizację. jak potrzebna pomoc to organizacja nas ma w dupie tylko jak trzeba reprezentacji to wtedy sobie o nas przypominacie- kolega zawsze niezadowolony- i mnie pod jakimś pozorem wyjebali. wszystko za własną kasę- wyjazd, hotel, żarcie, paliwo. czasem zwracali za paliwo ale kołomyja była z tym szalona. trzeba było tłumaczyć dlaczego samochód tyle pali.
-
wrb, opisz proszę czym, gdzie, w jakich latach startowaliście, to szalenie ciekawe!
I skąd ludzie brali na to pieniądze? Zastanawia mnie jak to możliwe że ludzie jeździli i ścigali się po całym kraju nie mając często literalnie żadnej opłaconej reklamy na aucie... W dzisiejszych czasach tylko jednego synka milionera stać na to żeby się ścigać bez sponsorów ,a cała reszta jęczy że sponsorów mają ale masę własnej kasy wkładają... Wtedy to wszystko mniej zaawansowane było ale nawet zwykły samochód w stosunku do zarobków kosztował strasznie pieniądze, nie?
Modyfikuj wiadomość
-
bezcenne bylo przebicie na przednich dwiarz niebieskiego koloru z napisem policja :D:D:D.
Musiało być bezcenne, zważywszy, że radiowozy najczęściej były granatowe, a napis policja biały.
-
Zaciekawił mnie ostatnio jeden detal, odnośnie policyjnych nieoznakowanych Polonezów C+. Raczej głupio byłoby jakby niebieska bomba zakładana na dach od strony kierowcy miała kabel przeciągnięty przed jego twarzą do standardowego gniazda zapalniczki, one miały jakieś dodatkowe gniazdo po lewej stronie kierownicy?
-
A ja kiedyś sie dowiedziałem ze PN C+ dla policji miały 59km. Nw czy to prawda czy bajka. Może mi ktoś coś na ten temat napisać?? <spoko>
-
A ja kiedyś sie dowiedziałem ze PN C+ dla policji miały 59km. Nw czy to prawda czy bajka. Może mi ktoś coś na ten temat napisać?? <spoko>
chyba kW ?
-
one miały jakieś dodatkowe gniazdo po lewej stronie kierownicy?
Miały bo widziałem na złomie że miały gniazdo z prawej i lewej strony. Teraz już się golimy tymi polonezami
-
chyba kW ?
Nie nie. KM. Jestem pewien bo nawet mnie to zdziwiło :-)
-
chyba kW ?
Nie nie. KM. Jestem pewien bo nawet mnie to zdziwiło :-)
Ktos zobaczył błednie wpisaną moc w dowodzie,poźniej poszła wieść w świat i jej wynik to twój post
-
I dlatego napisalem go tu aby wyjasnic tą sytuacje :d
-
nie jest już tajemnicą, że carówki w kolorze L98 były klepane dla policji. Mój polonez był właśnie od policji odkupiony 4 lata temu. Miał silnik 1.6GLI ale specjalnie szału nie było jeżeli chodzi o osiągi. Sam silnik był już mocno dobity i ciągle się sypał. Zmieniłem na rovera i jest ok
-
Być może między innymi dla policji, bo ja miałem okazję w 1998 roku kupić takowego od I właściciela.
-
U mnie w aucie też nie ma rewelacji, co prawda trzyma się jakoś ale 140km/h nie przeleci bez górki ;)
Odkupiony od policji w 2010roku w ciemno, bez akumulatora i możliwości sprawdzenia, ale udało się i nawet jeździ :)
Żadnych przeróbek poza tylnymi drzwiami blokowanymi przyciskiem od elektrycznych szyb i dodatkową listwą bezpieczników i przekaźników pod maską nie zauważyłem.
-
u mnie było sporo udziwnień i elektryki rozprowadzonej. Ostatecznie wszystko juz zdemontowałem
-
u mnie było sporo udziwnień i elektryki rozprowadzonej. Ostatecznie wszystko juz zdemontowałem
Jakie udziwnienia Ci dołożyli ???
-
Jakie udziwnienia Ci dołożyli ?
w policyjnym plusoroverze np był przycisk zamykania drzwi tylnych, taki jak ten do otwierania szyb, przycisk właczający światło wewnętrzne (świetlówkę), 2 akumulator z tyłu, gniazda zapalniczki w miejscu dżoja od lusterek, w bagaju i w miejscu gdzie był schowek, włącznik koguta, Radiostacja w miejscu radia. chyba tyle, jak mi się przypomni co tam jeszcze było to dopiszę
-
W moim tez schowek byl wyciety,kabli masa dodatkowych,z tych kostek pod macha korzystam do dzis.
Gniazda zapalniczki dodatkowej jeszcze nie stwierdzilem,ale bede rozbierac to sie przyjrze.
co do silnika to nie trzeba tam juz nic dodawac,jest ok,tylko moj akurat wyjezdzony.