FSO-Polonez Tuning Klub
GŁÓWNE KATEGORIE FORUM => TECHNIKA => Zawieszenie i układ kierowniczy => Wątek zaczęty przez: Michel18 w Wrzesień 19, 2020, 23:22:10 pm
-
Rozciekł mi się simmering w przekładni i brzydko kapał z niej olej. Postanowiłem, że skoro przekładnia jest git to wystarczy tylko te simmeringi wymienić a przy okazji stwierdziłem, że zajrzę do środka. Odkręciłem wszystkie śrubki, dolną nakrętkę trzymającą wąsa i górną którą blokuje się śrubę do kasowania luzu. Teraz mam pytanie, nie umiem ściągnąć wąsa (ale on się namacza w wd40) i tego dekielka w którym siedzi ta śruba do kasowania luzu. Nakrętki nie ma a ona obraca się razem z górną pokrywą. Wsadziłem w te nacięcie na śrubie śrubokręt i próbowałem obracać dekielkiem, ale nie ma opcji żeby to chciało puścić. Z tego co zauważyłem to w miejscu otworu w dekielku przez który przechodzi śruba jest jakaś zielona substancja, to jest jakiś klej/uszczelnienie? Może ktoś taką przekładnię rozbierał i podpowiedziałby co i jak.
Edit: bo nie napisałem, przekładnia jest bez wspomagania, auto to caro -
-
wąs jest na stożku i trzeba go zdjąć ściągaczem, albo po przez uderzenie młotkiem w bok na kowadle. Tyle że młotek może zrobić deformację.
-
Tak patrząc po nim to myślałem, że na wieloklinie. Dzięki za uwagę, przetestuję ten sposób. Pozostaje jeszcze tylko kwestia tego górnego dekielka.
-
w książce napraw do poloneza masz całą instrukcję regeneracji i pomiaru tej przekładni.
-
W ksiazce p. E. Kaima od FSO 1500 wszystko jest pieknie opisane, lacznie z luzami i regulacja, z podanymi momentami, itd..
-
Dzięki, a macie jakiś sposób na ściągnięcie tego wąsa przekładni? Podlewane tydzień wd 40, podgrzane przed ściągnięciem i poszedł ściągasz a wąs nie ruszył
-
albo po przez uderzenie młotkiem w bok na kowadle
Sprobuj tego. Tylko ostroznie
-
Dzięki, opukiwałem go na razie lekko młotkiem, jeszcze go trochę pomoczę i zobaczymy, do stracenia wiele nie mam bo cieknącej zamontować z powrotem nie zamontuję i pozostaje mi tylko używka ewentualnie nowa.
-
Pukac to mozna... 😉 Skoro nie masz nic do stracenia to z chlebem uderzaj
-
Swego czasu widziałem filmik jak pewien rosjanin zamiast walić młokiem przystawiał do zwrotnicy młot udarowy taki budowlany z obciętym wiertłem sds. Całkiem sprawnie mu poszło rozpięcie wahacza. Może tu też seria szybkich uderzeń coś pomoże...
-
Palnik nie pomaga? Można uciać wąs od przekładni i wybijać na imadle
-
Tak patrząc po nim to myślałem, że na wieloklinie.
Szczerze, ja też.
Aż sprawdzę jutro, bo akurat mam w swojej graciarni jedną własnoręcznie rozmontowaną przekładnię.
-
Bo tam jest wieloklin, w dodatku w stozku
-
Swego czasu walczyłem z tym wąsem. Ni chu chu nie ruszył. poddałem się i przekładnię zamieniłem na inną. Jest to kurewski element do ruszenia aby coś w nim wymienić. Moja we fiaciku obecnie też leje ostro, ale dolewam oliwy często i jeżdżę ...
Nie martwi mnie to.. ;>
-
to tylko kwestia narzędzi. Jak masz dobre lasze i prasę wszystko wyjmiesz.
Poszukaj kogoś z podgrzewaczem indukcyjnym w okolicy to ci wyjmie w 30 sekund. Teraz dużo firm co robi zawieszenia ma taki sprzęt.
-
Palnik, WD40 (czy inny tego typu szprej) i duży młotek. Z czasem musi puścić. Jak nie to natnij wąsa, lekko rozegnij i pójdzie. Kiedyś 3h walczyłem z przekładnią do malucha, ale w końcu się udało.
-
Też z tym kiedyś walczyłem, ni chu nie chciało to zejść. Na szczęście miałem nowe ramie przekładni w zapasie, więc straty były akceptowalne ;)
(https://i.imgur.com/pazmo1v.jpg)
-
Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że te ramiona są po prostu zakładane na gorąco. Jak bawiłem się z przekładnią w maluchu to dopiero bardzo mocne podgrzanie i kilka solidnych strzałów młotkiem spowodowało zejście wąsa z przekładni.
-
Może nie na gorąco, ale jak ten wieloklin porządnie zardzewieje, to może być ciężko. Niestety, ale nikt tego nie składał na jakimkolwiek smarze, czy czymś, tylko na sucho, dlatego później jest problem, bo ciasne pasowanie, plus korozja, plus wieloklin, równa się ciężki demontaż. Pewnie że najlepiej podgrzać. Ja raz ściągałem takie ramię przekładni kierowniczej u siebie w ciągniku, bo uszczelniacz lał. A że lał parę lat i olej sobie troszkę podsiąkł tu i ówdzie, to ramię zeszło bez proszenia. To samo robiłem u kolegi, gdzie było sucho, ale próbowałem ściągnąć z innych względów, to musiałem skapitulować, bo ni prośbą, ni groźbą, ani ściągaczem, ani niczym, a podgrzać nie miałem czym. Korozja, to straszna rzecz. Dlatego w miarę możliwości, staram się takie rzeczy składać na jakimś smarze, czy czymś, bo zawsze to później może łatwiej będzie zdjąć. Może i to niezgodne ze sztuką, ale mam to w dupie.
-
Gdybym właśnie miał ramię na podmianę to bym się nie zastanawiał tylko stare naciął, no ale nie mam. W weekend zrobię kolejne podejście.
-
Ja kiedyś zdejmowałem ramię przekładni kierowniczej, poradziłem sobie podgrzewając je dookoła, tak lekko, palnikiem gazowym, takim do rozpalania kominka a potem kawałek blachy między korpus przekładni, żeby jej nie urazić, dwa mesle, poszło. Dobre byłyby też widełki do rozłączania sworzni zawieszenia, ale są za małe, trzeba by je przerobić. Zwykły ściągacz do łożysk nie da rady, albo będzie spadał, albo się zniszczy.