Pomyślałem, że komuś może się przydać. Co prawda auta w rajdach nie mam zamiaru wykorzystywać, ale skoro wlatuje sztywniejszy zawias + polibusze, to postanowiłem zrobić przegląd podłużnic. Obie pęknięte. Prawa zgnita pomiędzy warstwami blachy. No to do dzieła:
Po pierwsze, wycinamy wszystko co chore. Żadnej litości.
Po drugie, przygotowanie.
a) Spawarka - w moim wypadku migomat, butla 18% CO2, drut 0,6 a potem 0,8. Posuw i prąd dobierany w trakcie pracy (większość na prądzie 105A).
b) Kątówka. Tarcze do cięcia (1mm), i do szlifowania (ja używałem 3mm, listwówki i drucianki).
c) Gilotyna (lub tniemy materiał kątówką)
d) Świeże, nie skorodowane blachy (używałem 1mm i 2mm)
e) Wiertarka - będzie potrzebna do odtworzenia otworów na mocowania belki, stabilizatora itp., robienia "zgrzewów" i do czyszczenia - wiertła 6mm, 13mm, szczotki.
f) Chemia - ja używam Coriny, pasty do spawów, czasami Cortaninu gdy nie mam jak wyciąć i cynku w sprayu (trzeci cynk jaki udało mi się znaleźć i w końcu nadający się do spawania - nie kupujcie nic poniżej 30 zł, bo nadaje się do malowania płotu). Konserwacja bitgum, a jeśli ktoś nie lubi - chlorokauczuk.
Świetny wynalazek:Tego
NIE UŻYWAMY:
g) Młotki, kombinerki, śrubokręty/przecinaki do pobijania, punktaki.
W moim przypadku relacja zaczyna się po wspawaniu wewnętrznej blachy podłużnicy i części poszycia. Lecimy dalej:
1)
2) Docinamy na wymiar blachę, wykonujemy otwory na śruby i dodatkowo w odstępach kilku cm otwory do wykonania "zgrzewów". Pozwoli nam to dodatkowo usztywnić podłużnicę i zapobiegnie "pracy" blach względem siebie.
3) Blachę od spodu, oraz powierzchnię do której będziemy spawać malujemy cynkiem w sprayu. Jedna warstwa, czekamy 5 min i gotowe (jeśli musimy czekać dłużej, to prawdopodobnie kupiliśmy jakieś g.wno).
4) Zaczynamy spawanie od przyłapania blachy w kilku oddalonych od siebie miejsach, co jakiś czas spawając pomiędzy nimi. Pomagamy sobie młotkami w dopasowaniu blachy do podłoża.
5) Po przyspawaniu naszej reperaturki, szlifujemy powierzchnię w celu wykrycia ewentualnych niedociągnięć. Poprawiamy, szlifujemy (jeśli oprócz odbudowy mamy też zamiar wzmocnić naszą podłużnicę, musimy przygotować powierzchnię do przyspawania kolejnej nakładki).
6) Kontynuujemy z dalszą częścią:
Jak się później przekonałem zaglądając do środka podłużnicy, zastosowany przeze mnie podkład cynkowy prawie wcale się nie wypala. Powinien chronić naszą podłużnicę przez długie lata. Poza tym, przewodzi prąd i wcale nie musimy go szlifować przed spawaniem - sprawdzone, na początku podchodziłem do tego sceptycznie przez poprzednie doświadczenia z "cynkami w sprayu".
OK, co dalej - oczyszczamy nasze powierzchnie po spawaniu, zwłaszcza miejsca spawów. Stosujemy podkład reaktywny (jak kto woli, epoksydowy - nie wnikam, nie jestem zawodowcem, u mnie się sprawdza Corina i nie gnije).
Te czarne plamy to po Cortaninie. Zostawiłem do wyschnięcia, po czym wyszlifuję papierem ściernym i pomaluję Coriną. Wykonane z tyłu przy naprawie nadkola, nie gnije, nie odpada. Ważne wyszlifowanie.
Dalej:
Pasta uszczelniająca
Po wyschnięciu podkładu, zabezpieczamy wszystkie miejsca gdzie może dojść do przedostawania się wilgoci między blachy. Wszystkie miejsca gdzie spawaliśmy, fabryczne zgrzewy czy miejsca łączenia blach (warto zabezpieczyć też te, które do tej pory nie zgniły)
Konserwacja:
Znana i lubiana, nie trzeba wiele tłumaczyć. Stosujemy po wyschnięciu pasty uszczelniającej: