Witam wszystkich! Swoją maszynę miałem pokazać Wam drodzy klubowicze już dawno temu, ale nie było czasu, a to szkoła, praktyki, praca i inne pierdoły..
Ale do rzeczy..
Jest to Daewoo - FSO Polonez Caro Plus z 1997 roku na wtrysku Boscha.
Jest to mój pierwszy samochód i już wiem, że będzie ze mną przez dłuuugi czas.
Zdałem prawko, cóż, trzeba pomyśleć o jakimś autku na początek. Na początku miało nim być Uno, w którym robiłem przez dwa lata swap silnika z 1.0 na 1.4, zanim zdałem prawo jazdy. Niestety swap nie wypalił, przez co auto poszło na części. Więc przeszukiwałem różnorakie oferty na olx. A to jakieś Golfy w gazie, ale to odpadało, mam wstręt do tych aut i co niektórych użytkowników... Wtedy pomyślałem nad Polonezem. A wejdę z ciekawości, może jest coś ciekawego. Zawsze miałem sentyment do tego auta, w ogóle do Polskiej motoryzacji. Moi dziadkowie od 76 roku mieli w posiadaniu DF-a jako odrzut z eksportu. Brązowy skaj, lampki w tylnych drzwiach, nawet podgrzewanie przedniej szyby.
No i mój drugi dziadek miał od nowości Caro Plusa, ale już GSi. Każdy w domu mówił, że Polonez to wolne, mało nowoczesne, "za te pieniądze poszukaj czegoś innego". Ja jednak stanąłem przy swoim i na drugi dzień byłem oglądać Atu Plusa, który okazał się... totalną klapą. Właściciel nie wiedział, czy błotniki są z blachy, czy jak on to mówił "z plastiku". Wyrwany przedni zderzak, brak halogenów i niemożliwość otwarcia jakichkolwiek drzwi, ale nieee auto nie bite nigdy.. Tsa..
Później w znalazłem minusa w mojej miejscowości, ale jego to już nawet nie ma co opisywać..
Na końcu znalazłem ofertę mojego Szerszenia.
Niska cena, na aluskach, ładny ciemno zielony kolorek, ogólnie spoko autko. Po południu zadzwonił do mnie ojciec, że rozmawiał z właścicielem, że auto jest w fajnym stanie, nigdy nie było zagazowane, silnik chodzi jak pszczółeczka itp. Umówiłem się z gościem na oględziny w ten sam dzień na godzinę 17 tą. Przyjechałem z kumplem i kiedy go zobaczyłem... no cóż, to, jak auto wyglądało na zdjęciach, a w rzeczywistości, troszku odstawało swoim zadbaniem, aczkolwiek było widać w nim potencjał. Spotkanie z właścicielem auta i przejście do oględzin. Środek czysty, pachnący, wszystko na miejscu, defektem we wnętrzu była pęknięta deska rozdzielcza, ale tyle to tam wsio. Brak jakiejkolwiek rdzy, wycieków itp. Po otwarciu maski trochę się przeraziłem..
Komora chyba nie była czyszczona od nowości. Wsiadamy, czas na jazdę próbną. Pierwsze zaskoczenie i spotkanie się z automatycznym ssaniem. Już myślałem, że krokowiec szlak trafił, albo coś w tym stylu..
Silnik 1.6 GLi na wtrysku Boscha, jak przez niektórych uważany za największe badziewie wszechczasów. Podczas jazdy próbnej przekonałem się, że demonem szybkości, to on nie jest i trochę strach jeździć na tych oponach, które miał znacznie szybciej, bo zrobiły się kwadratowe, ale z góry zakładałem, że będę nim jeździł nie więcej jak 90 - 100 km/h. Powrót pod dom właściciela, wpłacenie zaliczki i powrót do domku. Na drugi dzień spisanie umowy, zapłacenie reszty kwoty i jazda na myjnie. O 22 byłem już w domu. Oczywiście chciałem mu zrobić lekkie odmulanie na autostradzie, ale prędkość 120 km/h to było dla tego silnika maksimum możliwości. W domu porządek i układanie dokumentów i nagle, lekkie zdziwko. Przegląd techniczny auta był nie ważny od bodajże dwóch miesięcy.
Lekkie zastanowienie, jak jechało się koło policjantów i z jaką prędkością po mieście... ŁOO ale fuks.
Po zrobieniu przeglądu Poldożera użytkowałem bez problemu na codzień, zakupiłem na zimę fajne, pomalowane proszkowo stalówki, do tego oponki i wszystko było fajnie, dopóki nie przyszedł styczeń. 6 stycznia, coś zaczęło się dziać z silnikiem. Dziwnie chodził na zimnym silniku, kiedy się rozgrzał, strasznie tłukł zaworami. I w końcu podczas powrotu do domu, po zatrzymaniu się na światłach, wydał dziwny dźwięk i zgasł. Odpalił, ale dosyć dziwnie, bałem się, że to może być uszczelka pod głowicą, jak się później okazało, to była owa uszczelka. Auto na warsztat, czyszczenie głowicy, wymiana uszczelek, kilku wężyków i 1000 zł poszedł w... Silnik zaczął w końcu chodzić tak, jak powinien. Już od jakiegoś czasu nie domagał. Nadeszła wiosna i czas wymian wielu rzeczy. Najpierw świece, potem kable WN, Cewka, czujnik temperatury silnika, regulator przepustnicy, sonda lambda itp. itd. Potem przyszedł czas na nowy wydech, ponieważ stary był już wypluty, w środku nie było już nic, fajnie gwizdał, ale jak się później okazało, strasznie hamował spaliny. Nowy tłumik dał niewiarygodną ciszę w środku auta i od raaaazu lepsze przyspieszenie. Ogólnie po wymianie wszystkich tych elektrycznych pierdółek, czujników i innych dupereli silnik stał się żwawszy, szybszy i nie kończący się na 5 tyś. obr. jak to podobno mają niektóre bosche.
Wiosna się rozkręciła, zrobiłem polerkę i nawoskowałem go,zakupiłem żółte halogeny i postanowiłem założyć alufelgi, które miały być do mojego niedokończonego projektu Uno. Felgi Rial 15 cali 6,5J ET33. Na początku ładnie pasowały, dopóki nie założyłem opon 195/50R15. Trzeba było zainwestować w dystanse. Po założeniu dystansów i felg, auto zmieniło się niesamowicie, tych właśnie felg brakowało mi do całokształtu. Najlepszą modyfikacją, jaką poczyniłem, to wydech MTS-a Speeder, który daje ładny dźwięk i robi dobrą robotę, jeżeli chodzi o wydalanie spalin. Potem zamontowałem tylne fartuchy od minusa, żeby nie waliło mi tak błotem po blachach pod zderzakiem, miałem fazę na marchewy, zamiast białych kierunkowskazów, ale zrezygnowałem, założyłem lotkę heko na tylną klapę, ale niedawno ją zdjąłem i założyłem brę na przednią maskę.
Szerszeń dzielnie mi służy i przejeżdża dzielnie kilometry. Podczas zakupu miał 113 tyś kilometrów. Aktualnie ma 135 tyś kilometrów. Jeżdżę nim za granicę do Niemiec, także do Czech, nigdy mnie nie zawiódł (prócz tej uszczelki pod głowicą). Już postanowiłem, że auto zostaje ze mną na lata i aktualnie poszukuję kolejnego Poldka, tym razem dla Ojca, który także zajarał się Polonezami.
Nie są to wszystkie zdjęcia, będę wrzucał coraz to kolejne.
Jeżeli ktoś wytrwał, jest hardcorem..
Chciałem opisać wszystko od początku do teraz, co dzieje się teraz z autem.