Cześć,
Ostatnio bardziej na poważnie zabieram się za przywracanie znanego tutaj czerwonego poldoforda do życia (niestety docelowo w nowej czterookiej budzie).
Przed świętami zdjęta czapka. Pomierzyłem garnki załatwioną od znajomego średnicówką i potrzebuję pomocy w podjęciu decyzji - czy szlifować czy jeździć.
Wyniki pomiarów na każdym garnku zblizone.
Największe żużycie standardowo - u góry w poprzek osi wału (+0,07), wzdłuż osi ok (+0,04)
W środku cylindra ok (+0,04) w poprzek i (+0,02) wzdłuż. Progi ok 0,02-0,03 na każdym cylindrze. Gładź ładna bez rys.
Argumenty za szlifem to podane pomiary i próba "naftowa" - 60 ml najgorszy cylinder wessał poniżej 2h.
Przeciw: Ciśnienie sprężania po ok 13 na każdym cylindrze, nie zauważyłem brania oleju.
Auto ma być robione na bogatości i nie mam zamiaru dziadować na remoncie. Ale pozostaje pytanie czy psuć na siłę coś, co jest dobre. Bo mając go na stole pewnie musiałyby polecieć panewki, pompa oleju...