Posiadanie klasyka to nie tylko radość, ale również moralna odpowiedzialność za utrzymanie go w jak najlepszym stanie. Jednym z najgorszych okresów dla naszych klasyków jest długotrwały postój... np. zimowy.
Aby uniknąć późniejszych problemów i kosztów, przedstawię Wam mój sposób na zabezpieczenie auta przed zimą.
Zanim samochód odstawimy na "sen zimowy" musimy go umyć i wysuszyć. Jest to bardzo ważne ponieważ kwaśne deszcze i osady z ulic skutecznie potrafią zniszczyć powłokę lakierniczą.
Bardzo ważne aby po umyciu samochód nawoskować. Wosk pozostawi dodatkową powłokę ochronną dzięki której kurz nie będzie przylegał do lakieru. Co w późniejszym czasie znacznie ułatwi nam pracę podczas "rozruchu" po zimie...
Pamiętajcie o napompowaniu kół i sprawdzeniu poziomu płynów. Wszystkie mają trzymać stan!!!
Bardzo istotne jest też umycie silnika i podwozia... O ile z tym drugim nie ma większego problemu na (prawie) każdej myjni o tyle z silnikiem już nie jest tak łatwo. Bardzo często pracownicy myjni myją silniki karcherem zabezpieczając po łepkach elementy elektryki i elektroniki lub wręcz zwyczajnie - odmawiają mycia.
Dla świętego spokoju sumienia warto jest poświęcić dodatkową godzinę na samodzielne umycie silnika.
Przede wszystkim podczas mycia powinniśmy zwrócić uwagę na wszelkiego rodzaju uszczelki (kaźnik, miska olejowa). Podczas mycia mamy duże szanse na wyłapanie ewentualnych "niepewnych" miejsc w których mogą w przyszłości pojawić się wycieki.
Stary zaschnięty okej silnikowy doskonale myje się sztywnym pędzlem malarskim i benzyną.
Podobnie radziłbym umyć łączenie dekla w moście oraz (od spodu) obudowę skrzyni biegów i miski olejowej oraz węże hamulcowe.
Tak czysty silnik i elementy zalane olejem i płynami, po wstawieniu auta do garażu pozwolą na ewentualną weryfikację podczas postoju z którego miejsca nasz klasyk "znaczy" teren a w którym się "poci"... Jeżeli podłoga garażu była już wcześniej zalana jakimiś starymi olejami warto położyć pod samochód jakiś karton. Jeżeli z naszego cacka leci gdzieś... Będzie widać na kartonie...
Kolejną sprawą jest przygotowanie nadwozia...
Wszelkie uszczelki warto posmarować cienką warstwą talku. Spowoduje on że uszczelki nie będą się do siebie kleić. Ważne jest też przesmarowanie (np WD40) zawiasów i zamków. Należy tempić świerszcze już w zarodku... :wink:
Warto również zdjąć piórka wycieraczek a końcówki ramion przylegające do szyby zabezpieczyć jakimś cienkim paskiem szaty tak żeby bezpośrednio metal nie dotykał do szyby.
Aby wnętrze było przewiewne warto pozostawić uchylone (wystarczy po 1cm) szyby boczne oraz powiesić jakąś NOWĄ choinkę zapachową (szczególnie jeżeli poprzedni właściciel palił i w samochodzie nie czuć już świeżością) intensywny zapach z choinki przeniknie do tapicerki i podsufitki powodując że będzie nam się jeździć o wiele przyjemniej.
Nie warto jest (dość często wśród kolekcjonerów spotykane) "foliowanie" tapicerki. Nieprzepuszczalność powietrza oraz wilgotność mogą spowodować że tapicerka zatęchnie.
Tapicerki skórzane i skajowe warto przed postojem spryskać ogólnie dostępnymi kosmetykami pielęgnacyjnymi. UWAGA!!! NIEKTÓRE BARDZO ŚMIERDZĄ!!!
Jeżeli w nasz garaż nie jest suchy i przewiewny (np. metalowy - wolnostojący) warto zainwestować w pochłaniacz wilgoci, który umieszczamy na podłodze w samochodzie. Jest on dostępny w większości hipermarketów a jego koszt waha się w granicach 10-30 PLN.
Chromowane elementy nadwozia wypadało by też zabezpieczyć. Ilość kosmetyków dostępnych na rynku powala na kolana. Najtańszym sposobem i zarazem bardzo skutecznym sposobem (sprawdzony i polecany przez licznych kolekcjonerów) jest posmarowanie cienką warstwą wazeliny. Pozwala ona na odpowiednie nawilżenie elementu oraz zabezpiecza przed wpływem brudu na powłokę, jednocześnie będąc neutralna chemicznie w związku z chromem.
Teraz czas na mechanikę.
Wprowadzamy auto do garażu.
Aby zawieszenie i opony na czas postoju odciążyć Warto jest samochód podnieść i postawić na kobyłkach lub cegłach. UWAGA NA CEGŁY!!! ZABEZPIECZCIE STYK CEGŁY Z PODWOZIEM JAKĄŚ SZMATĄ LUB KARTONEM ŻEBY NIE ODRAPAĆ ZAWIESZENIA Z POWŁOKI ZABEZPIECZAJĄCEJ!!!
Sposobów stawiania samochodów na kobyłkach jest dużo. Jednym z popularniejszych jest postawienie tyłu podpierając most a przodu za "sanki" pod miską...
Ok... Sposób może i dobry ale pozwala na odciążenie tylko przedniego zawieszenia.
O wiele lepszym sposobem jest postawienie samochodu (sposób dotyczy głównie FSO POLONEZ i Polski Fiat 125p, ale można go również zastosować w przypadku innych aut z napędem klasycznym) z przodu za wahacz dolny w punkcie mocowania do poprzeczki. Niektórzy twierdzą że jest to bardzo ryzykowne stawianie i może się wybić korek ustalający... Odpowiadam! Jeżeli opuszczanie samochodu z lewarka będzie płynne i delikatne NIE MA PRAWA SIĘ NIC STAĆ!!!
Tył najlepiej "złapać" za mocowanie resoru do wspornika przedniego. I tu też wątpliwości. Słyszałem głosy sprzeciwu jeśli chodzi o taki sposób oraz argumentację: "Może się urwać bo rozkład siły ciężaru spoczywa tylko na jednym podparciu" Kochani! Jeżeli to jedno podparcie resoru ma się zerwać z powodu sił ciężkości auta to radzę nim w ogóle nie wyjeżdżać poza garaż! Zdecydowanie większe przeciążenia na wspornik wystąpią gdy "zaliczycie" dziurę. Sposób postawienia na "kobyłkach" przedstawiam na zdjęciach:
Jeżeli mamy już samochód w górze warto jest sprawdzić czy łożyska kół nie mają luzu i czy mają odpowiednią dawkę smaru. Jak zniwelować luz w łożyskach znajdziecie w dziale TECHNIKA.
Jeżeli jednak nie mamy możliwości postawienia samochodu z "kołami w górze" pamiętajcie o tym aby koła nie dotykały bezpośrednio betonu. Warto jest rozłożyć jakieś kartony lub stary dywan i wjechać na nie. Wpływ zimnego betonu potrafi być destrukcyjny dla opon. Szybciej parcieją.
Jeżeli powyższe czynności mamy już wykonane pozostaje nam tylko odpiąć masę z akumulatora i nakryć go przewiewnym pokrowcem...