Dobra, po kolei. Wczoraj odpaliłem go na patencie - przekręciłem krzywkę krokowego żeby trzpień się wysunął, dzięki temu dźwignia przepustnicy była podparta na tym trzpieniu, a i sama przepustnica w końcu była uchylona. Po odpaleniu chodził na jakichś 1300-1400 obrotach, złapał trochę temperatury i zaczął falować. Z tego co zaobserwowałem to nie za sprawą silniczka krokowego, dźwignia przepustnicy była nieruchoma, wyglądało to tak jakby komputer "kombinował" z kątem wyprzedzenia zapłonu. Zgasiłem go, odpaliłem ponownie, i byłem zmuszony go potrzymywać pedałem gazu, bo się dusił na wolnych. Zrobiłem reset, podczas niego krokowy sobie terkotał, ale dźwignia stała nieruchomo. Rozkręciłem po raz kolejny obudowę i znowu ustawiłem te obroty jeszcze raz i dałem sobie spokój.
Dziś natomiast poczyniłem konkrety. Rezystancja silniczka wynosi odpowiednio 27 Ω i 13.5 Ω. Książka panów Trzeciaka i Sokolnickiego podaje wartości 14,61 Ω; 14,74 Ω; 14,79 Ω oraz 14,56 Ω. Zmierzyłem to trochę "na pałę", bo mam inną pinologię wtyku do komputera niż ta, którą podaje ww. książka. Odpaliłem go, obrotów miał z 1200, chodził tak ze 2 minuty, po czym nagle opadły do 1000 i zaczął chodzić nierówno, po przegazowaniu ratowałem go od zgaśnięcia manipulując gazem, odpuściłem gaz całkowicie to falował na poziomie 600, 700 - 1000, aż w końcu zgasł. Odpaliłem go i od razu wkręcił się na 2000 obr. , pozwoliłem mu osiągnąć te 70 stopni, i przegazowałem, zszedł na 1700 i tak wył dopóki go nie zgasiłem. Co ciekawe, po przegazówach zwieszał się na ułamek sekundy na poziomie 3000 obr, po czym silnik krokowy przymykał przepustnicę i zatrzymywał się na 1700 obr. Wyniki pomiarów wskazują na uszkodzenie krokowca (choć uważam, że po 22 latach miały prawo się pozmieniać te wartości), ale krokowy się odzywa. Jeździć normalnie i dać mu czasu na uzyskanie parametrów?
PS. Starałem się pisać jak najbardziej jasno, mam nadzieję, że idzie coś z tego zrozumieć
PS2. Znajomy mechanik mówił mi, że jak jeszcze pracował w ASO FSO to właśnie na wszelkie dolegliwości Poldoroverów podłączali Microchecka, jakoś eliminowali błędy, problemy np. z właśnie krokowym i Polonez chodził jak nowy. Mimo wszystko wydaje mi się, że podłączenie pod kompa to ostateczność, a i pewnie serwis Rovera na Jubilerskiej to by mnie wyśmiał. :D
Pozdrawiam serdecznie