Dziwicie się? To jest strasznie ciężka i niewdzięczna robota. Wolałbym cały dzień wyciągać silniki z budy, niż godzinę szpachlować i czyścić. To wymaga dokładności, bo jak się zrobi po łebkach, to zaraz wyjdzie. Gdyby naprawy lakierniczo blacharskie polegały tylko na odkręceniu starego elementu, przykręceniu nowego i polakierowaniu, to może prawie każdy mógłby to robić, ale często właśnie trzeba coś wycinać i wspawywać, a potem to lepić "tynkiem" i gładzić. Ch*j nie robota i tylko dla wytrwałych. Dlatego prawdziwych fachowców jest mało i się cenią, a reszta, to zrobi tak, że tylko wygląda ładnie, jak u handlarza. Dzisiaj ponoć "nowoczesne technologie napraw", polegają na wymianie elementu na nowy i polakierowaniu, bo nikomu nie opłaca się z tym bawić, bo to blacha z puszki po piwie i wszystko się fałduje. Tak przynajmniej słyszałem. Zresztą, do współczesnych aut, części blacharskie raczej są, to nie polonez, że trzeba lepić z gówna i trzciny, że tak powiem. Czasem żałuję, że polonez nie jest z plastiku, a przynajmniej zewnętrzne poszycia. A tak apropo, taka ciekawostka, to mam w swoich "zbiorach" przednie błotniki do żuka, całe z laminatu. Dostałem lata temu od sąsiada. W życiu bym nie powiedział, że takie coś było. Wyglądają dokładnie, jak metalowe, bardzo ładnie wykonane. Na wierzchu dosyć ładna i gładka powierzchnia. Że ktoś takie coś wykonywał? Raczej nie jest to chałupnicza robota, bo za ładnie i za dokładnie zrobione.