No bo ona przenosi największe siły, w sensie, zębnik zazębia się na wieńcu koła zamachowego i w czasie pracy powstaje siła "odpychająca" elementy od siebie, co musi przejąć tulejka.
Temat na czasie, bo u mnie też chyba rozrusznik padł. Do tej pory chodził bez zająknięcia, palił jak rover, od strzała, ale już ze dwa-trzy tygodnie do tyłu, coś sie zaczęło dziać i aktualnie muszę podłączać drugi aku, żeby go zimnego zapalić. Gorący, to jeszcze jakoś zakręci, ale słychać i czuć, że brak mu uderzenia, więc pewnie zwarcie przez zużyte tulejki. Pasuje to jak najszybciej wyjąć i przejrzeć, bo w końcu spalę wirnik od takich rozruchów.
Jeszcze ewentualnie może być problem z którymś przewodem, co zdarza sie chyba raczej rzadko, choć na mnie trafiło raz, parę la temu, jeszcze w roverze, gdzie nastąpiło wewnętrzne uszkodzenie przewodu masowego między silnikiem, a nadwoziem, którego nie było ani widać, ani czuć pod palcami. Po prostu się nadpalił na tyle, że wszystko działało w aucie do momentu rozruchu. Wyciągałem wtedy rozrusznik, przeglądałem itd i chwilę mi zeszło, zanim znalazłem przyczynę. Spaliło mi wtedy linkę od sprzęgła, bo to było jedyne połączenie silnika z masą i dopiero mnie oświeciło.
Mam ten przewód do dziś i raz nawet się pomyliłem i założyłem go do GSI i było to samo, co tam. Można tym śmiało komuś zrobić psikusa.