kolego klepacz, my jeździmy i opiekujemy się Polonezami jakby na przekór producentowi. na zasadzie- spójrz brakorobie, bublodłubie i fachowcu od siedmiu boleści, co można zrobić z Poloneza nie mając olbrzymich środków, OBRSO i całej armi inżynierów, tylko własne ręce i odrobinę pomyślunku. to ta własnoręcznie wykonana praca daje nam ogromną satysfakcję. dla jednych ciągła naprawa i ulepszanie Poloneza stały celem życia, może to jakaś szajba, może jakiś pierdolec ale jakże pożyteczny i przyjemny. a spójrzmy na przeciętnego Niemca- kupił 30 lat temu Golfa. minęło 30 lat, Golf wygląda dalej jak nowy, tymczasem helmut się postarzał, wypadły mu zęby, wyłysiał i wątroba go boli od nadmiaru piwska. żyje takie niemczydło w całkowitej nieświadomości, nie ma pojęcia o wyjącym moście, o padłym silniku i zacierających się tłoczkach hamulcowych. a jak pomyśli jeszcze, że to wstrętne golfidło będzie istniało długo po tym, jak zdechną ostatnie robaki które go zjadły- to szału dostaje. współczujmy zatem Niemcom, że ich pokarało Golfem i nie naśmiewajmy się z nich, bo nasz Polonez to "ludzki" samochód i starzeje się szybciej niż my.