Autor Wątek: Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski  (Przeczytany 2883 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« dnia: Lipiec 14, 2004, 19:51:42 pm »

Offline -Marcin-

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1561
    • PN 3.0 24v, PN Truck 1.6E



Czy posiada ktos cos takiego u siebie w polonezie? Jest to elektormagnetyczne zabiezpieczenie pokrywy silnika. Tylko wlasnie jest problem, ze nie wiem jak to dziala (kiedy sie wlacza, jak sie wlacza, kiedy wylacza itp) i jak ktos ma takie cudo to niech sie podzieli "spostrzezeniami". Zreszta samo sie czasami wlaczalo nie wiem czemu i nie chcialo sie wylaczyc i maski nie moglem otworzyc :), a alarm wczesniej nie wyl ani nic takiego.

Juz kiedys sie pytalem o to (na poprzednim forum), odpowiedzial mi wydra707 (chyba), ale wtedy nie dalem zdjec wiec nie kazdy mogl sie moze kapnac o czym ja mowie :), no to moze teraz ktos wiecej cos powie :)
to ja, byly Marcin#839

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 14, 2004, 21:23:02 pm »

Bartrek (out)

  • Gość
Moj ojciec mial cos takiego. Wygladalo to tak.

W strodku Immo -> trzeba dotknac takim czyms. Jak nie dotkiesz i otwierasz maska - blokuj sie na amen -> trzeba bylo z instrukcja otwierac.

Po kilku (5) latach nawet po odblokowaniu, nie dalo sie maski otworzyc :-) Dlatego napisalem ojciec "mial" cos takiego.

Zasada dzialania: Przecieta linka, ktora jesli odbnlokujesz immo, jest jakos laczona, jesli nie odblokujesz, to ciagniecie za wajche nic nie da (tzn zablokuje system)

Chyba....

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 15, 2004, 16:14:00 pm »

Wydra707

  • Gość
No to ja odpowiem Ci jeszcze raz :-)

Ten wynalazek znany jest w wielu wykonaniach (akurat ja spotkałem się z hmm... lepszej jakości), ale zasada działania jest taka sama.

Linka, którą pociągasz zamek jest przecięta i dosztukowana wodzikiem z dziurką (czasem z ząbkiem). Ponad wodzikiem jest elektromagnes wciągający rdzeń. Bez zasilania cewki elektromagnesu rdzeń opada, wpada do dziurki i blokuje wodzik. Możesz więc ciągnąć za rączkę otwierania maski i nic, ponieważ ruch posuwisty wodzika (a co za tym idzie i linki) jest niemożliwy. Po podaniu napięcia na cewkę rdzeń jest unoszony, wodzik przesuwa się swobodnie i ruch rączki jest przenoszony przez linkę na ramię otwierające zamka.

Zazwyczaj łączą to tak, że cewka jest cały czas zasilania po włączeniu zapłonu. Tym sposobem zawsze gdy jest włączony zapłon możesz otworzyć maskę, gdy jest wyłączony - nie możesz. Ma to ten minus, że prąd jest ciągle pobierany i grzeje cewkę. Lepiej więc dorobić dodatkowy włącznik w kabinie, którym zasilasz cewkę tylko wtedy, gdy chcesz. Można też zasilać z jakiegoś bardziej sprytnego urządzenia - immobilizera, alarmu, elektronicznego zamka kodowego itd. itp.

Jest tu jednak pewna pułapka. Jeśli wyjmiesz akumulator i zatrzaśniesz maskę - katastrofa. Nie mając zasilania do podania na cewkę nie otworzysz maski, a żeby wstawić akumulator - musisz otworzyć... Jak ten problem rozwiązać pozostawiam Twojej wyobraŹni, bo nie będę zdradzał wszystkich tajemnic ;-) Podobny problem będzie w razie awarii cewki lub połączeń (o czym było w poście wyżej...) - wtedy też nie można podnieść rdzenia i wszystko się blokuje.

Twoje wykonanie jest nieco inne niż to, z jakimi się spotkałem - widzę tu dwa przewody zasilające - zielony i niebieski (czarny do masy) co sugerowałoby dwie cewki (?). Może rdzeń ma dwie pozycje stabilne - jedna cewka podnosi, a druga opuszcza? (ale to byłoby raczej trudne do wykonania w takiej małej obudowie). Może należy podać napięcie na obie, aby rdzeń się podniósł? (co byłoby jakimś dodatkowym zabezpieczeniem). A może wystarczy na dowolną z tych dwóch? Nie mam pojęcia - musisz już sam poeksperymentować. Wygląda na to, że Twoją wersję można dość łatwo rozebrać, a więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby poanalizować.

Na koniec dodam, że to dość marne zabezpieczenie, szczególnie gdy jest zamontowane daleko od zamka. Z czasem też brzegi otworka (czy ząbka) potrafią się wytrzeć i to w ogóle przestaje działać - wystarczy mocniej szarpnąć. Ale, póki działa, jest oczywiście lepsze niż nic.

Pozdrawiam
Paweł Rajewski

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 15, 2004, 17:05:54 pm »

Bartrek

  • Gość
Cytat: "Wydra707"
Jest tu jednak pewna pułapka. Jeśli wyjmiesz akumulator i zatrzaśniesz maskę - katastrofa.


No wlasnie :-( Tak tez kiedys zrobilem :-)
Ale w Poldkach z reguly daje sie maske otworzyc wkladajac reke od dolu, za chlodnica i dosiegajac do zamka... ciagniesz linke i... maska stoi otworem. Dlatego wlasnei to zabezpieczenie jest slabiutkie :-)

Pozdrawiam

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 15, 2004, 22:11:35 pm »

Wydra707

  • Gość
Dlatego ten wynalazek należy montować tak, aby sposób, który podajesz był nieskuteczny. Jako, że chodzi o zabezpieczenia, nie będę podawał szczegółów - niech każdy wymyśli sam :-)

Pozdrawiam
Paweł Rajewski

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 15, 2004, 23:34:57 pm »

Bartrek

  • Gość
Wydra nno tak, ale patrzac na to jak ma to zamontowane Marcin, to moj sposb nadal pozostaje aktualny...

Tak przy okazji, to jezeli nie ukryjesz linki jakos zmyslnie, to ZAWSZE sie da maska otorzyc ciagnac chocby za sam pancerz :-) Szczegolnie, jesli robi to ktos, komu specjalnie nie zalezy na tym, zeby bylo to zrobione NIEINWAZYJNIE :-)

Smutna rzeczywistosc... taki kraj...

Elektromagnetyczne zabezpieczenie maski
« Odpowiedź #6 dnia: Lipiec 16, 2004, 13:22:27 pm »

Wydra707

  • Gość
Zabezpieczenie tego typu (choć nie dokładnie takie, jak na zdjęciach) można zamontować tak, aby ciągnięcie za linkę nic nie dało. Oczywiście do pewnych granic, ale jeśli najsłabszym punktem będzie mocowanie linki, to w tym miejscu połączenie zerwie się nie otwierając zamka. Trza odpowiednio pomyśleć. Ale nie kontynujmy tematu, bo nie sądzę, aby o zabezpieczeniach należało rozmawiać publicznie.

A co do inwazyjności. Faktycznie, złodziejom nie zależy. Jeden z moich znajomych miał zabezpieczoną maskę w PF126 i (zapewne w bezsilnej złości) powyginano mu łomem wszystkie brzegi. Zamek nie puścił, ale koszty naprawy były większe niż gdyby ukradziono mu ten akumulator czy koło (bo kiedyś kradli akumulatory!).

Pozdrawiam
Paweł Rajewski