Autor Wątek: Most Rover 1.4 - wyje, co zrobić? (różne możliwości)  (Przeczytany 2958 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Most Rover 1.4 - wyje, co zrobić? (różne możliwości)
« dnia: Kwiecień 16, 2009, 22:44:52 pm »

akrupowicz

  • Gość
Witam. Przeczytałem wszystkie tematy związane z mostem i zaczynam nowy temat z racji ścisłej specyfikacji problemu.

Posiadam poloneza Caro Plus z silnikiem Rovera. Most jest średniej jakości. Niestety „śpiewa” między 83 – 107 km/h. Z lekkim milknięciem przy 96. Jak był nowy potrafił wyć też koło 60, ale po interwencji w serwisie FSO został tylko wspomniany wcześniej zakres. Trochę mnie to denerwuje. Przeważnie jadę do 80, lub powyżej 110, ale czasami się nie da :(

Łożyska są dobre (mają 20kkm), zagęszczacz wlany do oleju też nic praktycznie nie zmienił.

Rozważałem wstawienie innego mostu. Pod uwagę brałem mosty stosowane w Poldkach. W obliczeniach pominąłem most od diesla, z racji tego, że według mnie po prostu zupełnie nie pasuje (3,72, to za mało). Dla ścisłości zamieszczam obliczenia i to czym się kierowałem. Zakładam, że skrzynia biegów zostałaby ta co obecnie, czyli roverkowa.


Moment obrotowy i moc w funkcji prędkości obrotowej silnika:




Oznaczenia:

 


Obliczenia i wyniki:






Po kalkulacjach, zakładam, że ze wszystkich możliwości jednak najlepszą byłby obecny dyferencjał. Daje najlepsze przyspieszenie, a tego nie chciałbym tracić. Dodatkowo nie byłoby problemów z prędkościomierzem. Złamałbym się jeszcze na most od silnika 1.5 ale pasującego na pewno nie dostanę.
Ostatnio pojawiła mi się opcja kupić dobry most do roverka, ale jest od MR93. Wątpię w to, żeby znaleźć dobry most roverka pod plusa. W końcu w 97 kiedy zaczęli robić plusiaki to zaprzestali sprowadzania silników z Anglii i poskładali ostatnie sztuki z tego co im zostało.

Rozważam to czy kupić ten most. Widzę dwie możliwości. Dospawać mocowania amortyzatora do kupionego mostu, lub wspawać mocowania amortyzatora w bagażniku takie jak są w zwykłych caro.

Obecny most chciałbym zostawić na wszelki wypadek. Zgodnie z zasadą „ nie ruszaj gów..a bo będzie śmierdzieć bardziej” :D nie chciałbym pogorszyć sytuacji.  Nie wiem, czy jest sens próbować kombinować z rozbieraniem i składaniem obecnego? Taka operacja oprócz doświadczenia wymaga pewnie też sporo szczęścia :)
Może są jakieś inne ciekawe rozwiązania które dałoby się zastosować tak, aby nie tracić przyśpieszenia. Z góry wielkie dzięki za propozycję i pomoc.

Most Rover 1.4 - wyje, co zrobić? (różne możliwości)
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 16, 2009, 23:01:29 pm »

Offline Stingerek

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6140
  • Płeć: Mężczyzna
    • Caro 1.4
    • http://www.thg.pl
Wszystkie obliczenia są jak najbardziej super... ale przy 100% zaspawanym moście.
Dlatego że momenty i tak dalej rozkładają się zależnie od obciążenia każdej z półosi.

Pozatym...
wieksze przyśpieszenie równa się wyższe przełożenie...
w roverkach były mosty 10/43 czyli 4.3... żeby mieć większe Vmax należałoby założyć most np 3.9 lub 3.7 żeby mieć lepsze przyśpieszenie najlepszy byłby dyfer z traczyny. taki 4.55.

Ja bym zrobił tak:
poszedł do sklepu i zakupił ceramizer, naklepał te 2000km i zobaczył czy pomoże (wszak 2000km to nie dużo a i 60zł to nie kosmos w porównaniu z wymianą mostu)
Tymbardziej że dolanie go trochę przepracowanego oleju znacznie lepsze wyniki daje niż zalanie nowym olejem i zalanie ceramizera)
Do stracenia masz 60zł i chwilkę czasu żeby go wstrzyknąć do dyfra.

Jak nie pomoże.. zawsze możęsz wyjąć atak, założyć nową tuleję rozprężną i dokręcić z odpowiednim momentem.

U kolegi pomogło. Ale dokręcaliśmy na oko.. badając luz w sposób organoleptyczny, czyli próbójąc obracać talerzem aż do momentu kiedy luz był naprawde minimalny.

Gdzieś głęboko pod Moimi i Twoimi powiekami, tam gdzie czarów jest miasteczko spotkasz mnie...

Most Rover 1.4 - wyje, co zrobić? (różne możliwości)
« Odpowiedź #2 dnia: Kwiecień 19, 2009, 13:28:33 pm »

akrupowicz

  • Gość
Przy obliczeniach zakładałem, że samochód jedzie po prostej, a nie w zakręrtach. Uznałem to za mało istotny fakt. Mają być po prostu orientacyjne.

Dla mostów 3.9 i 3.7 większy Vmax byłby tylko teoretyczny. Za granicę uznałbym aerodynamikę poldka. Uważam, że sensowna jest jazda do 150 km/h jeśli nie liczą się koszty, a przy ekonomicznej jeździe do 120. Nie znaczy to jednak, że swoim nie jechałem 180 :D

Ciekaw jestem, jak zachowywałby się przy przełożeniu truckowym, o którym wspomniałeś. Na pewno straciłby Vmax, ale mógłby mieć ciekawe przyśpieszenie. Most 10/43 nie bez powodu był montowany seryjnie :)

Kupiłem drugi most. Wygląda nieźle. Oprócz gorących zapewnień sprzedającego dobrze się prezentuje. Olej był stary i nie było w nim żadnych opiłków i trocin :) Nie miał półosi, ale wziąłem z domu zapasowe, żeby włożyć i zobaczyć co "w trawie piszczy".Chodzi lekko i nie ma luzów. 120 złotych za most i 70 za LPG to jeszcze nie taki wydatek. Zobaczymy jak po założeniu będzie, ale wcześniej trzeba będzie dospawać co nieco. Pewnie w wakacje to zrobię.

Stingerek dzięki za rady. Jeśli po założeniu kupionego mostu okaże się, że jednak "śpiewa" to z pewnością z nich skorzystam. W razie czego będę miał backup w postaci obecnego mostu.

[ Dodano: 08 Sie 2009 13:50 ]
Dopisuję nowy post, ponieważ zaparłem się na ten most. Ta jak wcześniej pisałem zmieniłem most. Niestety wiązało się to z przespawaniem mocowań od C+.

Most jest niezły, ale nie jest idealny. Można powiedzieć, że przeciwieństwie do poprzedniego praktycznie go nie słychać przy 90. Ogólnie ciszej pracuje.

Ma jedną rzecz, która bardzo mnie zastanawia. Przy  wrzuceniu na luz i zwalnianiu powyżej 90 coś chrobocze. wręcz odgłos taki jakby kolo o plastiki tarło. oczywiście sprawdziłem i wszystko wygląda OK. Nawet wyciągana byla póloś. Łożyska są praktycznie nowe, bo mają zrobione 15kkm.
Czy ktoś ma jakiś pomysł co to może być ?

Swoją drogą zastanawiam się, czy ktoś widzial most w poldoroverze, który bylby dobry?