Jakiś miesiąc temu jak jeszcze jeździłem do szkoły miałem nieco inną historię. Wracałem do domu, było koło 15, a strasznie mi się spieszyło, bo pod Wrocław jechałem... No i tak sobie lecę na rostej 100... 120... 130... 140... i zaczynam wyprzedzać wleczącą się kolumnę (na CB cisza, no to gaz w podłogę). No ale tak tylko sobie liczę te samochody: 1, 2, 5, 7 i... Niebieska skodzina. Ku.wa co za niefart... Akurat na wieździe w teren zabudowany. No ale nic, cisnę dalej, oni za mną, światełka włączyli, koguta też, no to co... Zatrzymać się trza

stanąłem akurat na stacji, oni za mną. No i stała gadka w takich sytuacjach: "Dzień dobry kontrola drogowa, prawo jazdy, dowód rejestracyjny ubezpieczenie OC. Powód zatrzymania przekroczenie prędkości". Grzecznie daję dokumenty, no i "Pan Władza" zadaje troszkę szokujące mnie pytanie: "Panie XXX, co Wy tam macie pod maską, to 1,6 w dowodzie, czy coś więcej?" No to ja twardo, ze na razie to, co w dowodzie, nawet zagazowane :D no i mi tłumaczy zgodnie z taryfikatorem obowiązuje mandat 500zł i 10pkt karnych prędkość i 100zł i 2pkt karne za brak pasów bezpieczeństwa. A ja na to: "Jak trzeba to pisać..." przecież nie będę się kłócił, skoro i tak nic nie obniży

tak patrzy na to moje złotko, daje mi dokumenty i mówi do mnie "Trzymaj jedź, ja też mam takiego samego, ale nie spodziewałem się, że tyle pójdzie" ... :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: <--- dosłownie taka była moja reakcja

kumpel z boku się popłakał ze śmiechu potem z całej tej sytuacji
