Sprawa wygląda tak:
Pewnego pieknego poranka zabrałem mojego fiacika na 10kilometrowy spacer po czym zajechałem pod garaż. W podwórzu było mnóstwo lodu wiec stwierdziłem, że się troszkę po bawię. (jest fajnie dopóki jest fajnie) po chwili zabawy na pierwszym i drugim biegu na maksymalnych obrotach spod maski poszedł siwy dym.. Myślałem z początku, że to para z chłodnicy badź pękniętego jakiegoś przewodu. Temperatura silnika była optymalna. Otworzyłem maskę i okazało się że to spaliny. Z pokrywy filtra powietrza kapał olej na kolektor wydechowy, który prawdopodobnie dostał się tam przewodem idącym z odpowietrznika powietrza. po myslałem chwilę, starłem olej, wyczyściłem , poczekałem aż silnik wystygnie i spróbowałem odpalić. Odpalił bezproblemowo ale z tej rury idą spaliny. Co się mogło stać?? Akurat teraz mam do tego dostęp ponieważ całą aparaturę silnika mam zdemontowaną. Odkręcłem ten odpowietrzynik od bloku i był drożny. Wyglądał na dobry. Do niego idzie przewód z miski olejowej i drugi przychodzi od pokrywy filtra powietrza. Co mogło się stać? Przewody również są drożne. Po tej awari silnik palił ale spaliny szly spod maski. Od tamtego czasu samochód stoiw garażu nie odpalany. Dodamże ma 96tyś przebiegu. Nie mam pojęcia o co może chodzić...