Tak, w PL oficjalnie był socjalizm. Nie mniej obiegowo utarło się, że była to "komuna".
moja babcia żyjąca na wsi postawia sama powtarzam sama dom dwu piętrowy biorąc kredyt niewielki kredyt który był na 1% zapraszam dziś do banku po taki,po zmianach ustrojowych niektórym skoczyło nawet o 30 i więcej do spłaty znane są przypadki że ludzie się wieszali z tego powodu.
Ja za to słyszałem, że niektórzy tuż przed denominacją brali bajeczne kredyty, stawiali za nie garaże, kupowali różnoraki sprzęt, generalnie rozkręcali swój biznes a po denominacji okazywało się, że mają do spłaty mniej niż de facto pożyczyli.
po sanockich technikach mechanicznych gdzie 70% procent np tokarek pamięta te czasy a poziom pomocy naukowych jak i samej nauki leci tam na lep na szyje.
Takie rzeczy na Podkarpaciu? Gdzie państwo pompowało pieniądze "na rozwój Polski B"
Fakt faktem, że całego Podkarpackiego nie zwiedziłem (a w zasadzie to po trochu Rzeszowa, Mielca, Przemyśla,Dębicy, Jasła i Krosna), ale biorąc pod uwagę "rozkwit" jaki tam nastąpił to jakoś średnio wierzę w takie rewelację, tym bardziej, że nawet w najbardziej "zacofanym" technikum w mojej okolicy, w ciągu ostatnich kilku lat wymieniono 90% sprzętu na nowy, gdzie to już oficjalnie jest Polska A. U mnie w technikum już kilka lat temu, szkoła dostała środki na zakup najnowszych pomocy naukowych o jakich "my" mogliśmy tylko pomarzyć/jeśli była to tylko jedna, a ćwiczenia na niej przeprowadzał nauczyciel, a my tylko patrzyliśmy, żeby broń Boże ktoś tego świętego grala nie zepsuł.
Mój rocznik uczył się jeszcze na sprzętach, które w większości pamiętały jeszcze rządy towarzysza Gomułki; te nowsze towarzysza Gierka... Święto lasu było jak ktoś na laboratoriach dostał do ręki "nowoczesny" multimetr.
Poza tym ponowię prośbę Pana Wrb, weź redaguj swoje posty zanim je opublikujesz bo ciężko zrozumieć o co Ci chodzi.
Z tego co piszecie wynika że prywatna inicjatywa miała w tych czasach lepsze warunki finansowe niż lekarze, radcy prawni, czy nawet sędziowie.
U mnie w domu, w minionym ustroju nikt nie był przedstawicielem "prywatnej inicjatywy", każdy pracował w państwowych zakładach i tam sobie wszystko "załatwiali".
Dziadek od strony matki dzięki swoim znajomością w zakładzie, w którym pracował, (wtedy) w szczerym polu postawił całe, niewielkie gospodarstwo (choć stricte rolnikiem nigdy nie był), babcia dzięki temu, że pracowała w GSie i razem z dziadkiem mięli "gospodarstwo" załatwiła zakup traktora i sporej ilości akcesoriów do niego, a dzięki temu w sezonie dziadek dorabiał pomagając sąsiadom w polu.
Rodzina od strony ojca praktycznie cała pracowała w jednym zakładzie, do transformacji ustrojowej wiodło się im całkiem nieźle. Za to po transformacji ustrojowej wyszło kto tak na prawdę jest przedsiębiorczy, a kto nie, np. mój wujek, dzięki swoim znajomością z minionej epoki, za otrzymaną odprawę, kupił sporo sprzętu ze swojego (upadłego) zakładu, wtedy założył swoją firmę i zaczął dorabiać na fuchach, obecnie nie wiedzie mu się najgorzej. Dla porównania babcia (jego siostra) stwierdziła, że najlepszą inwestycją będzie zdeponowanie odprawy na lokatę i jak można się domyśleć, wiedzie się jej teraz raczej średnio...