Parę uwag:
Powinieneś położyć akcent na czucie samochodu. Już raz widziałem typa który hamował pulsacyjnie tylko z racji temperatury, a zupełnie nie było takiej potrzeby. Pulsacja jest najlepsza gdy się ją stosuje z wyczuciem, w reakcji na blokadę, a nie automatycznie. Druga sprawa to to że pulsacja ma polegać na tym żeby zmniejszać siłę hamowania, a nie całkowicie z niego rezygnować.
Nie bardzo rozumiem czemu hamowani na granicy przyczepności i pulsacyjne stawiasz w opozycji. Te dwie techniki stosuje się zawsze równocześnie, na suchym asfalcie też. Uniknąłem tak kilku wypadków.
W świeżym kopnym śniegu, najszybciej się hamuje blokując koła i zakupując auto w zaspie tworzonej przez zablokowane koła.
Jeżeli nie jesteś w stanie zahamować przed przeszkodą, bo droga jest wyślizgana, szukaj przyczepności na poboczu. Jeżeli na poboczu są zaspy, wal w zaspę, najszybciej zahamujesz.
Jeżeli na prostym odcinku wpadłeś w głęboki poślizg boczny i nie jesteś w stanie wyprowadzić samochodu, zablokuj hamulcem przednie koła żeby wyprostować tor jazdy, albo wdepnij do podłogi żeby zablokować wszystkie. Auto poleci wzdłuż drogi, a nie wypadnie np. w drzewa.
Przy RWD można skutecznie hamować na obie osie - wykorzystywać hamowanie silnikiem i lekko pedałem hamulca, daje to dużo więcej niż sam hamulec, szczególnie na śliskim.
Przy FWD z kolei można wykorzystać silnik jak ABS. Zanim koła się zablokują, silnik zacznie terkotać. Jadąc po lodzie lub śniegu, nie zgasimy go hamulcem, bo hamowania jakiej używamy jest minimalna. Trzeba tylko czuć czy silnik pracuje, czy drży na granicy pracy.
Aha, no i najważniejsze: jeżeli ktoś tego nie trenował wcześniej, to szanse że przeprowadzi którykolwiek z manewrów poprawnie w niespodziewanej sytuacji na drodze, są bliskie zeru.