Osobiśćie przejeździłem Polonezem ATU 1.4 MPI od września 2004 roku do maja 2009 roku dystans dokładnie stu tysięcy km (bez dwustu paru km) i w moście zmieniłem tylko, w lipcu 2007 roku jego uszczelniacz przez ten czas, bo zaczęło się toto lekko pocić. Oleju przez cały ten okres NIE zmieniłem w moście i nadal on w nim sobie siedzi. Most absolutnie nic nie wył, tylko przed wymianą i dokręcaniem od nowa nakrętki wałka, w lato, po zagrzaniu mostu, leciutko, ledwo co dawało się usłyszeć ciche jego gwizdanie, nawet przyjemne w swym tonie i tylko przy puszczeniu samochodu luzem, albo hamowaniu silnikiem. Pod obciążeniem - cisza. Po zmianie simmeringa i dokręceniu nakrętki wałka (nie wymieniałem jej, choć powinienem, razem z tuleją rozprężną), most ucichł całkowicie. Samochód ma 168 kkm przebiegu, w tym pod moją nogą od 68 kkm. Jestem jego III właścicielem i na 1000% ostatnim.
Nie potwierdzam absolutnie, że mosty w Poldoroverach wyły i się rozsypywały. Rozwalały się za to w każdym Polonezie, który był katowany, a do tego właśnie Poldorover, z racji swojego relatywnie mocnego silnika, nadaje się najbardziej. Niekatowany Polonez powinien wytrzymać na jednym moście całe życie samochodu, co najmniej 300 kkm. Tylko co najwyżej wymiana uszczelniacza wałka, uszczelniaczy półosi, czy łożysk półosi, tudzież uszczelki dekla mostu.
I tyle.