Zimówki rzecz dobra, doceniłem je dopiero w moim trzecim aucie, czyli w Polonezie.
Wcześniej trzy zimy przejeździłem na letnich.
W sumie zaliczyłem Poldem siedem zim, teraz będzie ósma.
Nie chce już wracać do jeżdżenia na letnich w zimę.
Zimą dla mnie normalne jest jeżdżenie poza miastem 80-90 km/h, byle z głową i zachowaniem odpowiednich odległości od innych pojazdów.
Z resztą wtedy widuję "supernowoczesne" auta jazdące 20-40 km/h, kiedy ja bez stresu jadę sobie 80-90 km/h.
Od razu uprzedzam, że nikomu tym stylem jazdy krzywdy nie zrobiłem.
jedyne co zauważyłem, że w zimę często się kontruje kierownicą na prostej, bop lubi dupa tańczyć, ale kilka dni śniegu na drogach i już się człowiek przyzwyczaja. Nawet moja Matula, która podczas pierwszej przejażdżki w ostatnią zimę, kiedy spadł śnieg, mówiła mi:"ale ty szybko jedziesz, zwolnij", po dwóch tygodniach przy wyprzedzaniu "supernowoczesnych" auta mówiła do mnie:"co oni się tak wloką, powinni byli w domu zostać, a nie ruch spowalniają" świadczy o wpływie aury na weryfikację umiejętności jazdy po "śliskim".
Proszę też nie odbierać tego w sposób taki, że jestem super kierowcą. Za takiego się nie uważam i nigdy się nie uważałem, jednak wk***ia mnie jak widzę że można śmiało jechać te 80 km/h, a takie kabany wloką się 30 km/h. Uważam że jak nie czują się pewnie, niech zostawią auto pod domem i wsiądą w autobuś, który w takich samych warunkach jedzie sobie spokojnie 60 km/h.