W sprawnym silniku rovera - tj. szczelnym, bez przedmuchów do układu chłodzenia spomiędzy połączenia blok-głowica, ze sprawnym korkiem zbiorniczka wyrównawczego, z w miarę niezakamienionym układem, sprawnym termostatem - niczego przerabiać nie trzeba - układ działa właściwie, silnik trzyma temperaturę ok. 90 stopni (na fabrycznym termostacie) i skacze ona maksymalnie do ok. 92-93 stopni (na oko) zaraz włącza się wentylator chłodnicy i zbija temperaturę do 90 stopni. I tak działa sprawnie w zimie, w lato, podczas jazdy i w korkach.
Osobiście w tym silniku, gdy wkurzać mnie zaczęło zbyt częste i długie włączanie się wentylatora chłodnicy w lato (na minutę i dłużej), wlałem w układ dwie flaszki octu po odpuszczeniu litra boryga, przejeździłem tak z miesiąc (lato 2007 roku), potem przepłukałem układ pięć razy kranówką po 5 litrów, zalałem nowym borygiem zielonym, a wentylator w najgorsze upały, w korkach w Warszawie, przy +30 stopniach na zewnątrz, włączał się na najwyżej trzydzieści sekund - z zegarkiem w ręku. Nic się nie przegrzewało, temperatura nie skakała powyżej ww. 93 stopni, nic nie wywalało korkiem, zero jakichkolwiek mankamentów.
Ale - co podkreślam - silnik musi być szczelny, jak i wszystkie jego elementy układu chłodzenia, pompa ma pompować, termostat nie zacinać się, a korek zbiorniczka ma trzymać ciśnienie. I już, żadnych przeróbek nie trzeba, byle tylko wszystko było sprawne, szczelne i czyste.