W ciągu ostatnich kilku dni zamontowałem leżakowany kilka lat w piwnicy szyberdach, wymieniłem kable i świece, i dokładnie wypłukałem, i wypucowałem z opiłków po wycinaniu dziury w dachu pod szyber.
Zrobiłem zatem pełen ditajling, użyłem:
- myjki ciśnieniowej Clarus z Biedronki za 129 zł (kupionej 5 lat temu),
- wiadra 18 litrowego po ogórkach kwaszonych kolor żółty, pochodzenie nieznane,
- pakietu gąbek we wiaderku z Netto za 8 zł,
- szamponu z woskiem Autoland z Auchan za 7,99 zł,
- preparatu do felg Autoland z Tesco za 6,99 zł.
- na politurę W5 z Lidla niestety nie starczyło czasu.
Jak widać do tematu podchodzę poważnie, sprzęt i środki renomowanych marek, kupione u najlepszych dystrybutorów.
A tak serio, całkiem mogę polecić ten szampon z woskiem i preparat do felg firmy Autoland, dają radę. Wcześniej, jakiś miesiąc temu, felgi doczyściłem tzw. preparatem "krwawiąca felga" Tenzi Prix (jedyny prawdziwie detailerski preparat, jaki mam, odżałowałem niecałe 40 zł bo moje O.Z.-tki były strasznie zasyfione
), a oto efekty na obecnych felgach:
Wracając do szyberdachu... Kto jeszcze nie ma, a się zastanawia... ciężko opisać to słowami. Ogromna różnica, przyjemnie zaciąga chłodne powietrze nawiewami, idealne rozwiązanie na upalną trasę. Mój szyber to Bespo Kunice, używany, dedykowany do Poloneza, rok produkcji szyberdachu 1996, wersja tylko uchylna - 3 stopnie uchylania. Montaż raczej łatwy, ale dla osób zdolnych manualnie.
Pierwszym krokiem w moim przypadku było zrobienie wzorca otworu, do czego wykorzystałem starą płytę pilśniową grubości 5 mm:
Potem należy pozbyć się wzmocnienia dachu (odwiercić łącznie 8 spawów i odciąć nożykiem tapicerskim 4 pasy gąbki dwustronnej, stanowiącej wygłuszenie-dystans pomiędzy wzmocnieniem, a dachem). Następnym krokiem jest przyłożenie wzorca i odrysowanie na dachu otworu, po czym nawiercenie w dachu w dowolnym miejscu przy krawędzi planowanego otworu dziurki o takiej średnicy, by zmieścić brzeszczot wyrzynarki (do metalu, kupiłem 5 brzeszczotów po 1,80 zł w razie gdyby pękały, ale 1 dał radę) no i powoli precyzyjnie wyciąć wyrzynarką otwór. W efekcie powstał otwór do drobnych poprawek pilnikiem, a dzięki użyciu wyrzynarki blacha się nie przegrzała, ryzyko korozji zmalało.
Na końcu czas na montaż ramy zewnętrznej szyberdachu, ja użyłem do tego celu kleju do szyb marki Boll (24 zł za tubę, zużyłem 1/3 tuby). Sporo kleju i tak wycieka poza ramę szyberdachu podczas jego dociskania i skręcania od spodu z ramką wewnętrzną, ale jakoś sobie poradziłem z tym faktem przy użyciu rozcieńczalnika uniwersalnego i niezliczonej ilości kawałków bawełnianej szmaty. Łapy czarne mam do dziś, ale żadnemu innemu silikonowi itp. nie ufam tak, jak klejowi do szyb samochodowych i moim zdaniem warto się upieprzyć, a mieć pewność mocowania i szczelności.
Zdjęć z prac niestety nie mam, nie chciało mi się ich robić w atmosferze wszechobecnych drobinek stali i łapami uwalonymi klejem do szyb.
Stan obecny:
Wiadomość ma charakter częściowo humorystyczny, nie ma na celu obrażania osób, które poważnie podchodzą do detailingu - szacunek dla Was, podziwiam za zapał i cierpliwość, ja niestety takich zapędów nie posiadam.