Doszliśmy, pogięty wałek igiełkowy... młody powiedział, że do domu objadę no i faktycznie, skręciliśmy to bez tego wałka, okazało się, że wał inaczej wkręciliśmy, bo ta guma była na odwrót, przełożyliśmy to tak jak ma być, odpalam a tu nagle skacze na obroty tak jak by był gaz wciśnięty w podłogę, pokombinowaliśmy z linką zrobiło się okej, no ale cały czas świecił brak ładowania... z eskortą wracam na Rokitnicę aż mi całkiem prądu zbrakło na mikulach, zaciągneli mnie do kumpla, na kable zapalił i do domu objechałem.
Już nie mam siły... alternator szlag trafił ? swoją drogą pasek leży na pace i czeka na zmianę bo sparciały
