to go wysusz teraz doikładnie, rozbierz dzrwi i psikaj odmrażaczem po całym zamku. Chyba że masz garaż ocieplany. Inaczej nie wejdziesz albo wejdziesz i drzwi nie zamkniesz jak ci te zapadki poprzymarzają do siebie
Albo trzeba się męczyć z zapalniczką i kluczykiem w zamku, co dziś skutecznie uświadczałem, gdy po 3 dniach postoju na mrozie od -9 do -21 stopni chciałem wejść do samochodu. Ogólnie na mrozie żyje własnym życiem ten mój Polonez... Nie dość, że zamki pozamarzały, mimo że przewidując to psiknąłem wcześniej odmrażaczem i tak gówno to dało, to jeszcze centralny się zrypał, a potem sam naprawił i sprzęgło albo linka sprzęgła zamarzła i kilka kilometrów jechałem ze "spowolnionym" ruchem sprzęgła. Do tego coś jest nie tak z nagrzewnicą, bo na rozgrzanym silniku przy ustawionym grzaniu na full ledwie lekko ciepławym powietrzem wieje. A wszystko ze sterowaniem w porządku, linka od pokrętła na miejscu, ten plastik koło linki też...
Jedynie zadowolony jestem z tego, jak mi odpala na mrozie. Nie wyjmowałem akumulatora, nie ładowałem w międzyczasie i po 3 dniach jeden obrót rozrusznikiem i hula. Nie ma to jak porządny akumulator fabryczny 55Ah 480A z BMW E46.

U kolegi w E46 2.0d, fabryczny akumulator tylko większy bo chyba 80Ah, już 11 rok daje radę, niech mój 2/3 tego pożyje i będę uchachany.
