Nie dziś, lecz wczoraj spotkało mnie coś zaskakująco dziwnego.
Rzecz się działa na parkingu wielkiego warszawskiego osiedla z wielkiej płyty.
Akurat spotkałem w sklepie kumpla, i przy okazji chciałem mu mojego pięknego Polonezika pokazać, gdy nagle podszedł do nas jakiś gość. Kolega kojarzył go z widzenia, taki typowy osiedlowy lokalny pijaczynka. Zaczął coś podpytywać o autko, szybka gadka niby nic szczególnego.
W pewnym momencie zaczął mi wymachiwać przed nosem torbą z biedronki i pytał, czy nie kupię od niego halogenów do Poloneza za jakąś flaszkę..
Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłem co to za
halogeny, do tego były całkiem nowe.
Bez wahania poszedłem do sklepu i kupiłem mu flaszkę jaką sobie wybrał, w sumie kosztowało mnie to niecałe 50 pln

Takie historie mogłyby mnie spotykać codziennie
