Panowie pomozcie bo mnie ./. strzela
jako iz w moim pojezdzie denerwowały mnie wibracje pochadzace od wału napedowego postawilem cos z tym zrobic. Bylo to jakies - rok temu?
wczesniej bylo ok, pozniej coraz bardziej zaczelo wibrowac. Na pierwszy ogien poszły koła - wszystkie 4. Wymiana na inne, pozniej znowu wymiana na inne wyważone. okazało sie to blednym trafem - wubracje byly dalej...
na zlomie wyrwałem wał napędowy, zalozylem zadowolony i co? dupa
plecy masuje nadal....
zmienilem most na 4.3 od rovera - to samo. Kolejna proba z wałem - to samo.
Jako iz cioci Polonez nie mial zadnych bic itp - po prostu jechalo cichutko i fajnei przy kazdej predkosci - postanowilem wziac od niej wał i most. Zalozylem to do siebie i to samo
Kilka dni temu wkurzony cala sytuacja wytargałem wał na wierzch w celu zmiany lozyska podpory - wyło w niebogłosy.
Pokusilem sie tez o wymiane krzyzaka srodkowego. Zlozylem dzisiaj wszytsko elegancko, zalozylem nowiutki lacznik elastyczny z nowiutkimi srubami pojechalem sie przjechac i masuje plecy jak skurczysyn.... jedno wielkie dudnienie. No krew mnie zaleje...
w czym szukac problemu?
kola dobre...miliard kombinacji a efekt ten sam