Zalane mam GLIKSOLem coś jak petrygo tylko tańsze, na temperaturę -35 przynajmniej tak opisane.
Nie zamarza bo w zbiorniczku wyrównawczym był ok, troszeczkę gęstszy ale nadal płynny

węży mam kilka starych, kilka nowych ale okazało się to bez znaczenia, kapało tak spod jednych jak i drugich.
Opaski wymieniłem wszystkie w listopadzie przy okazji podmianki pompy wody, bo kilka było już podrdzewiałych.
Przyznam że pierwszy raz spotykam się z czymś takim

Kapały obydwa węże od parownika ( nowe)
górny chłodnicy z obydwu stron (nowy)
dolny chłodnicy od strony chłodnicy i zbiorniczka wyrównawczego (stary)
Dosłownie pobojowisko jakby ktoś mi pod maską grzebać zaczął

Jak na razie wszystko wygląda dobrze, docisnąłem opaski i zrobiłem trasę z 80km bez niespodzianek, strasznie interesuje mnie tylko jakim cudem do tego doszło
Po prostu mi się to w głowie nie mieści
