Chłopaki:
Po pierwsze zinwestujcie w samostart. Jak jest iskra to troche tego do gardzieli, zapalić musi (no chyba ze iskry nie ma, albo wasz samochód to DF w budzie Atu+).
Po drugie co to za brednie z odparoawaniem mieszanki powietrza z gazem? Rozumiem ze kolega pomylił konktekst i pisał o benie. Gaz za parownikiem nie wystepuje już w postaci płynnej, nawet przy ostrych mrozach (prędzej Ci gałki oczne zamarzn? niż LPG). Inna sprawa że membrany sztywniej? jak jeszcze ich płyn nie grzeje, bo gaz przechodz?ć z fazy ciekłej do gazowej pobiera sporo ciepła.
A teraz opowiem jak ja odpalam:
Mam "automatyczne ssanie gazowe", czyli po wł?czniu zapłonu chwile gaz sam leci. To i tak ma drugorzędne znaczenie bo cały rok zapalam na gazie. Gaz do dechy i kręcimy - zapala w 9%% przypadków. Potem troche na obroty, potem ssanie. Tak, zwykła wajcha od ssania. I nie mówcie mi że mam za bogat? mieszankę - bo ssanie u mnie zawsze działa na zimnym, nawet po regulacji na przyż?dach. Po prostu ssanie dział mi jak tempomat
No i jazda. Gorzej jak zga?nie kawałek dalej, jak za bardzo wcisne ssanie... wtedy nie ma zmiłuj, na gazie już nie zapali. Prawdopodobnie membrany tak sztywniej? i zamarzaj? ze już nie puszczaj? gazu wcale. Najlepiej że w takiej sytuacji wczoraj na benie też nie chciał palić, ale ja mam co? z benzyn? w ogole nie tak.