Autor Wątek: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI  (Przeczytany 9510 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« dnia: Marzec 06, 2013, 14:44:57 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Przekleję z AK - będzie powieść w odcinkach.
Polonez jest jak czkawka. Prędzej czy później powróci :)
Jazda maluchem zaczeła mnie męczyć. Rozglądałem się niezobowiazująco za jakimś RWD do wozenia tyłka. I nagle oferta Rawuka...
Jak to zwykle w życiu bywa, ciekawe zakupy trzeba konsultować... Troche to potrwało. Musiałem za to OBIECAĆ, że za pół roku mi sie nie odwidzi „że za wolny i chce coś innego” i że pozbędę się malucha. Jakież to dziwne rzeczy człowiek wygaduje w afekcie...
Niedziela 11.07.2010 g 0400
Pobudka i na dworzec. Pociagiem TLK do Gdańska. Ech. Gdzie te pośpiechy które jeździły o normalnych porach i kosztowały mało. Czy na torach czy na asfalcie jest tak samo. Remonty i wahadła. Godzina opóźnienia to przesada!
Jazda do Rawuka do domu. Skoro już jesteś „EVO” to pierwsze grzebanie – naciąg linki aby przepustnica do końca się otwierała. Furka w porzo. Umowa, zapakowanie drobiazgów, montaż koralików na siedzenie i w drogę. Podczas pożegnania widać że poldek był darzony ciepłymi uczuciami. Ela kazała mi o niego dbać.
LPG i na autobanę. Na zewnatrz skwar – 30 w cieniu. W słońcu nie liczę. Staram sie nie przekraczać 130kmh/110stC – niestety wartości proporcjonalne. Cały czas 100-110 stopni. Sporo. Z satysfakcją mijam co kilka km zagotowane zachodnie samochody i ich kierowców rozmawiajacych z pomocą drogową. Test dla wszelkich konstrukcji. Butelka wody kupiona jako zimnej na zjeździ z autostrady jest już mocno ciepła. Świecie, Stolno. Na żółtych dorgach postój w cieniu. I tu dwie niespodzianki. Woda w butelce którą zostawiłem na podłodze u pasażera jest GORĄCA jak kranówa. Już wiem, ze to nie słońce ją rozgrzało tylko katalizator. Co sie dzieje w środku to wiadomo. Skwar koszmarny.  Druga sprawa – przegrzewanie silnika. Halogeny zajmuja sporo miejsca, kratek w atrapie zostało tyle co na dłoń. Kratka w zderzaku jest spokojnie w 1/3 zasłonięta przez tablicę rejestracyjną. Decyzja – wyjmuję atrapę. Po przejechaniu kilkuset metrów temperatura zatrzymuje się na „termostatowej” 87 stC. Wentylator włacza się powyżej ok 93st.
Dalsza droga bez większych ekscesów. Oceniam jako jedną z cięższych w życiu. Od 1230-1800 w najgorszym słońcu, na południe więc prosto na człowieka. Ale czasowo – z trzema postojami to nieźle.

Pierwsze kilka dni to zapoznawanie sie z samochodem. Dygresja. Zaraz po sobie jeździęłm Oliwką i EVO. Fiat rwie asfalt, poldek nie...
Powstałą lista spraw do ogarnięcia.

Silnik:
•   należy zrobić uszczelkę pod głowicą. Jak patrzę na kolektor to mi sie odechciewa. Bryka jeździła ciągle na przegrzaniu, więc nie dziwne że cuś tam leci. Acha. Po 600km poziom płynu w zbiorniczku ledwo opadł. Nad polem numerowym jest wilgotnawy glut z wycieku
•   Zrobienie kierownic powietrza wlot zderzak - chłodnica
•   do wymiany pokrywa zaworów. Ktoś mu kiedyś oszczędzał na oleju i widać tam sporo nagaru. Co za tym idzie troche oleju ucieka odmą.
•   Wywalenia kata i wykonanie osłony cieplnej na podłodze. Cienka blacha alu
•   Moze większy mikser. Teraz są 34mm.
•   Z instalką już sie połaczyłem. Pierwsze ustawienia... Okazało sie, że GSI ma odcinkę na 5800, LPG miało ustawione na 6000. Juz jest 6500.
Heble
•   Przód - do generalnego czyszczenia. Lucasowe tłoczki przynajmniej nie sprawiają klopotów, ale prowadniki w jarzmach stały na perłowo. Jedno jarzm wywaliłem bo nie dało rady ruszyć. Korzystajac z doswiadczeń z klasycznego układu oczysciłem, nasmarowałem co trzeba. Moge zapomnieć o serwisie hebli na długo.
•   Tył. Bębny OK, szczęki jakieś 20% zużycia, linka dodatkowo nasmarowana. Regulatory chyba nowe. Jeszcze tylko nasmarowanie dźwigni ręcznego. Ale to musze odzyskać kanał. Wymieniłem płyn hamulcowy. Odpowietrzniki 100% OK
•   Dostałem zimówki 13" Tylko one wstrzymujamontaż tarcz od trucka.
Ukł kierowniczy
•   Kalamitka we wspornik. Piszczał strasznie. Luzów nie ma, więc troche jeszcze posłuży.
•   Wspoma chodzi leciusieńko. Jednak to że sie nie trzeba szarpać z kierą zmienia wrażenia na temat samochodu
Zawias
•   Brak zbieżnosci. Ustawione na oko, kiera już prosto. Podjadę na geo niedługo
•   Sprżężyny przednie nie mają już jednego zwoju. Może większa gleba
•   Resory wkrótce się obniżą.
•   Stab czeka
•   Założone dystanse P – 7, T – 25mm
•   Założone motylki 14” Srebrno czerne pasuja ładnie do kolorystyki. Założe tylko większe opony.
Buda
•   Na dzień dobry smar w spray-u i smarowanie czego sie da. Zawiasy, zamki, osie wycieraczek, resory
•   Do zrobienia zaprawki w drzwiach. Może da sie zatrzymać rudolfa.
•   Do poprawienia mocowanie przedniego zderzaka
•   Słupek C będzie EVO-czarny
•   Zdobyłem i założyłem seryją atrapę. Ale docelowo będzie „ramka z siatką”  Nos samochodu nie może wygladać jak liśc miłorzębu...
•   Trzeba wygłuszyć drzwi. Dźwięk koreańskiej blachy jest straszny.
•   Ponowny montaż haka
Środek
•   Wymyślam koncepcję... Chodzi za mną czerń z czerwienią.
•   Narazie są groki z EVO V (grzane i pompowane)
•   Jest mała kiera na dwóch nabach (z evo V)
•   Będzie gałka w skórze
•   Chyba przez upały założę przednia brązową szybę z borewicza i przyciemnię resztę
•   Wygłuszenie srodka i ściany grodziowej.
Elektryka:
•   Do rozbiórki przednie reflektory – odbłyśniki trzymają sie na jednej spince. Przy okazji środki na czarno
•   Wymiana wkładów przeciwmgielnych na świeższe.
•   Zmiana ukłądu włączników – z 4 zrobię 2 i zyskam troche miejsca
•   Wymiana lub naprawa lewego lustreka
•   Naprawa el szyby z lewej.
•   Doprowadzenie do ładu instalacji audio
•   Montaż CB
•   Cos wymyślę... Jakiś wskażnik, kontrolka... BTW strasznie uboga ta plusowska szafa :/ I kijowo świcą kontrolki. Chyba trzba będzie LEDy zapodać. I zielone podświetlenie jest be.


Pold zdobył nową atrapę  100% oryginał. Przestał się grzać i straszyć lochą między oczami. Felgi motylki wspomagane dystansami 7/25mm dodają mu troche uroku. Przedni zawias ścięty o zwój, tylny ciągle ma 3 pióra. Ale poluzowanie śrub, obciążenie i dokręcenie sprawiło że stoi nizej o 2 cm. Oponki narazie to maleńkie 165/65R14. Jako że nie wypełniajanadkoli bryka optycznie nie wyglada na mocno obniżoną. Docelowo chce tam zapakwoać 185/60, ostatecznie 175/65. Jak ktos ma cos w tym rozmiarze to chętnie się zamienię.


W środku typowe zmiany. Jak większość plusowców założyłem trójramienną kierownicę. Z jednej naby chyba jednak zrezygnuję :)
Zmieniłem szyk właczników na bardziej intuicyjny. Tego co projektował ich mocowanie powinni wysłać do Korie Północnej!

Zamiast przypominających krzesło biurowe relaxów zapodałem znane i lubiane IG Standardt. Komplet. Z ogrzewaniem i pompowanym oparciem. Siedzi sie nisko i w zakrętach nie trzeba się łapać rozpaczliwie. Koraliki na upały. Niebawek czerwone pasy ze sportinga. Musze pozbyć się szarości z wnętrza.

Na koniec ciekawostka. Co sie dzieje z bezpiecznikiem jak wentylator chłodnicy chodzi cały czas?

« Ostatnia zmiana: Marzec 06, 2013, 14:46:40 pm wysłana przez OLO »
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #1 dnia: Marzec 06, 2013, 15:47:34 pm »

piciek

  • Gość
Patrząc na blachy, to Ty mi kiedyś przy McDonaldzie na radzymińskiej pokazałeś <spoko>

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #2 dnia: Marzec 06, 2013, 16:02:08 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Mieszkam 2 przystanki dalej.
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #3 dnia: Marzec 06, 2013, 17:12:55 pm »

piciek

  • Gość
To juz wiem dlaczego tak zniknales, bo chcialem Cie dogonic, ale na nastepnych swiatlach juz Cie nie widzialem.

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #4 dnia: Marzec 07, 2013, 13:12:55 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Dzień dobroci grudzień 2010
Powalczyłem z elektryką. Dorobiłem dodatkowe zasilanie altek-skrzynka bezpieczników (4mm^2). Oba siedzenia już grzeją. Kontrolka siedzeń działa. Ogarnąłem przy okazji wiązki elektryczne pod deską. El szyby, el lusterka, rozbudowane CB radio, centralny zamek, alarm. Praktycznie całość zrobiona na czarnych przewodach. Tu seria ciepłych słów...
Jako że lubię porządek w przewodach powycinałem tą plątaninę i zrobiłem od nowa. Opisane, połaczone w wiązki. Da sie żyć. Przy okazji wpakowałem troche wygłuszenia pod deskę.
Prawda. Żeby porządnie coś zrobić pod deską to warto ją zdjąć ;) Myślałem żeby ją pomalować na czarno, ale nie starczyło mi już energii.

Dzień dobroci luty 2011
Przegląd trzeba zrobić...
Wymiana reflektorów przednich na takie w których spinki trzymają odbłyśnik. Kostki żarówek były w stanie agonalnym. Zostały polutowane od nowa.
Przy okazji zdjąłem przedni zderzak i zamontowałem go prosto. Obie strony ładnie pasują do błotników i nie straszą dziórwami. Dół zderzaka potraktowany swego czasu opalarką ładnie się trzyma obnizając optycznie przód. Jest tak wygięty, że kawałek wlot do chłodnicy-dół zderzaka jest dwa razy wyższy. Polecam plusowcom taką przeróbkę. Lakier sie trzyma.
Zamontowałem kieszeń w bagażniku – troche porządku nie zaszkodzi.
Przykręciłem ramkę mieszka biegów.
Zespawałem łącznik tylnego staba, który był pękł na torze FSO we wrześniu.
Przesmarowałem resory.
Kolektor ssący znów mnie zdemotywował jeśli chodzi o uszczelkę pod głowicą. Poza wyciekiem płynu jest zarzygany olejem blok. Boje sie to ruszać , bo pewnie okaże sie, że krzywki zbliżają się do idealnego kształtu i trzeba robic wałek. Czyli skończy sie to wyjęciem silnika. A jak wyjmę to pewnie nie włożę OHV tylko zalegającego w ASO Zacisze kompletnego rovera. A tu sie FIAT pojawił, karetke trzeba dopieścić, rozrząd w Astrze, miałem kilka rzeczy w Siódemce porobić. Łorany!

Dzień dobroci kwiecień 2011

Konieczna byłą wymiana przednich przewodów hamulcowych. W lekkich bólach, ale  zostały wymienione. Przy okazji zmieniłem koła na letnie, naprawiłem spryskiwacz, zdjąłem plusową osłonę miski.
Mam już swoją przejściówkę USB-RS232. Będą zmiany w „gaziu”
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 08, 2013, 16:53:35 pm »

Offline elltry

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 215
  • Płeć: Mężczyzna
  • Kiedyś elltry#683
    • Caro Coupe S2000 / Nissan Juke / Honda MSX / Honda TRX
    • Projekt S2000
Dół zderzaka potraktowany swego czasu opalarką ładnie się trzyma obnizając optycznie przód. Jest tak wygięty, że kawałek wlot do chłodnicy-dół zderzaka jest dwa razy wyższy. Polecam plusowcom taką przeróbkę. Lakier sie trzyma.
Masz foto jak to wygląda ??

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 08, 2013, 19:09:35 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Poszukam. Ew cyknę nowe jak wyjadę z garażu.
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 10, 2013, 22:35:28 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Kolejny odcinek:
Wrześniowe (2011) ulewy

Odkąd pamiętam bawiło mnie wjeżdżanie w wodę samochodem. Maluchem jeździłem po brzegu jeziora, każda głębsza kałuża wzbudzałą porządanie. Wracałem poldem do domu. Po południu przeszłą ulewa – taki podtapiacz. Deszcz nawala taki że nie słychać nawet silnika na wolnych. Pold dzielnie jedzie i nie omija kałuż. Zastanawiam sie czy nie zrobić drugiej rundki po osiedlu. Nagle na jednej z ulic zobaczyłem KAŁUŻĘ. Królową kałuż! Długa na 100m, zalana całą szerokość ulicy z chodnikami, rowami p.pow. No dobra - 2 bieg i atakujemy. Początkowo szło nieźle. Bryzgi dookoła, robi się głębiej, polonez zaczyna zwalniać. Redukcja na 1 i ciągniemy dalej. Samochód pcha już wodę zderzakiem, w reflektorach widać grzbiet tworzonej fali. Nagle „chłep” i samochód zgasł. Szybka analiza sytuacji. No tak. GSI ma wlot powietrza w komorze zderzaka. I to jeszcze skierowany w dół :/ Nożeszkur... Dobra – trzeba stąd jakoś wyjechać. Pierwszy odruch wyjść i zajrzeć pod maskę. Hola hola! Deszcz ciągle pada. Przepraszam LEJE. Kałuża sięga prawie do listwy. Eee. Poczekam. Jak przestanie padać to wyjdę oknem. Włączyłem pozycyjne i czekam. Nuda... Spróbuję odpalić silnik. Zrobił prawie obrót i odbił. Stoi. No to jeszcze raz. Zatrzymanie nie było już tak zdecydowane. No to dalej. Po kilku próbach zakręcił i dopalił. Na 3 cylindrach jak to udało mi sie stwierdzic po uchyleniu okna. Dojechałem do domu. Pomogłem akcji ratowania garażu rodziców, sąsiada. Jak przestało lać poszedłem do poldka. W wyrównawczym pusto, w oleju płyn. Hm. Nieciekawie. Blok,czy głowica? Ale jakby blok to raczej bym usłyszał. Nalałem wody do ukł chłodzenia. Odpaliłem silnik. Pracuje na 3 garach. Z okolic pola numerowego silne prychanie wodą. Zaświeciłem i co widzę? Tam gdzie uszczelka była osłabiona po przegrzaniu głowicy i ciągle był wyciek – tam ja wywaliło. Też fart że woda poszła do 1 cylindra który posiadał ten dość specyficzny zawór bezpieczeństwa. No ale wszystko sie okaze po zdjeciu głowicy. Jako że kupiłem SC to nie małem ciśnienia na naprawę samcohodu. Poldek poczekał ma naprawę 3 tygodnie.
Kolektor ssący w GSI to największy demotywator jaki znam. Odkręcenie 7 nakrętek wymaga żonglowania płaskim, oczkowym, grzechotką, przedłużkami i nasadkami. Praktycznie każda śruba wymaga innego skonfigurowania narzędzia. Dalej zdjecie głowicy to już przyjemność. Głowica do planu -0,5mm. Koniki nawet nie powybijane, gładzie głądkie. Wziąłem czujnik zegarowy – chwila prawdy. Zmierzę wałek. Chwila prawdy wykazała:
 
cyl zawór    wysokość    różnica mm    zostało %    zużyte %
1 Ss       5,69       -0,81       0,88       0,12
1 Wyd       6,4       -0,1       0,98       0,02
2 Ss       5,59       -0,91       0,86       0,14
2 Wyd       4,59       -1,91       0,71       0,29
3 Ss       5,67       -0,83       0,87       0,13
3 Wyd       6,19       -0,31       0,95       0,05
4 Ss       5,36       -1,14       0,82       0,18
4 Wyd       4,3       -2,2       0,66       0,34
Średnio    5,47       -1,03       0,84       0,16

Myślówa – wymieniać czy nie. Ale jak wałek to od razu szkalnki. A to już zaczyna iść w setki. W sumie samochód jeździł w miare sprawnie. Złożyłem na tym co jest.


Przed zimą.

Kiepsko grzeje. Wymienię nagrzewnicę. Zdobyłem taką z drobnym radiatorem. Z doświadczeń ze 125p taki typ lepiej grzeje. Na wszelki wypadek wypłukana. Wybebeszenie środka – siedzenia, deska, obudowa nagrzewnicy. Jak już sie wszystko powyjmuje to sam grzejnik wysuwa się po odkręceniu 2 wkrętów. Prace przy okazji. Przesmarowanie łożysk silnika dmuchawy, montaż filtra przeciwpyłkowego. Filtr wziąłem z wczesnej Astry II – docięcie na kwadrat. Nie kombinowałem z klapką do szybkiej wymiany. To będzie w wersji  2.0. Teraz trzeba by wyjąć  obudowę z dmuchawą. Filtr opiera sie na górze o 2 zęby, na dole o to „pudełko”. Sam docięty tak aby wszedł na wcisk. Rogi zcięte aby dostosować sie do obudowy. Dodatkowo okliełem go dookoła uszczelką z gąbki. Docelowo klapka w obudowie i szyny ustalające go po wsunięciu.


Dodatkowe wygłuszenie podłogi, nowa wykładzina podłogowa :) Nowe radio, wymiana filtrów kontrolek na stary model (widoczny w słońcu), podłączenie kontrolki od żarowych pod ogrzewanie lusterek. Podłaczyłem głośniki z tylnej półki. Radio ma małą tolerancję na niskie napięcie akumulatora i poniżej jakiegoś progu włącza się na chwilę, zagra i wyłącza znowu. Skoro robi to samoczynnie, to akumulator szybko mówi dość. Podłączyłem radio pod stacyjkę. Jest tam niewykorzystany pin, który jest zasilany praktycznie przy obecności kluczyka. Polecam rozwiazanie – szczególnie zapominalskim.
Do szczęscia pozostała jeszcze wymiana boczków drzwiowych na inne. Jak będzie koniec prac zamieszcze fotki.

Samo uruchomienie grzania wiało dramatem. Jak płukałem nagrzewnicę to w radiatorze zostało sporo wody. Po odpaleniu jak silnik delikatnie sie rozgrzał nagle zaczęła parować szyba przednia. Po włączeniu wentylatora coś zaczęło ciec z nawiewu na nogi. „Zamienił stryjek...” Przed oczami przeleciał mi cały film zwiazany z wymiananagrzewnicy i rozbabraniem całego środka. Po kilku nerwowych ruchach zbadałem smak tego co leciało z nagrzewnicy – woda. Uff. Po chwili wszystko wróciło do normy.
Wnioski.
Nr 1Filtr p.pyłkowy – fajna sprawa. Na pewno nie będę bombardowany syfem, muchami i nasionkami brzozy. Wyjęcie obudowy do jego wymiany będzie pracochłonne, ale da sie to zrobić bez wyjmowania wykładziny i góry deski. Wystarczy schowek. Polecam generalnie.
Nr 2 Drobna nagrzewnica. Grzeje tak samo a ogranicza przepływ. Nawet na 4 biegu czuć że nie dmucha tam mocno jak powinna. Po uchyleniu klapki na zimne strumień jest wyraźnie mocniejszy. Polecam tą co przypomina plaster miodu.


Powiedzmy zę awaria:
Zauważyłem że jak jadę w zimny poranek samochodem to deska jakoś tak jasno świeci. Z prodzu xenon, pomimo iż nie montowałem. Po ok 2km efekt znika – po rozgrzaniu alternatora. Na wszelki wypadek obciążałem altek szybą i siedzeniami. Wziąłem woltomierz. Podczas próby napięcie doszło do 17,5 V. Po nagrzaniu jakieś 13,8. Wymieniłem regulator. Jestem nawet mile zaskoczony jak łatwo się to zrobiło. Napięcie wrócilo to normy. Ok 14.0-14,5 na aku. Gdyby nie zagrożenie elektroniki można tak jeździć – na zimę bajka 
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 12, 2013, 14:18:47 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Coś słychać...
Typowy objaw samochodu po kilku latach. Do wibracji wału (zidentyfikowałem to jako podporę – na kołkach widać było że są tam duze drgania) doszły jeszcze stuki stabilizatora (wytłukła się tulejka w łaczniku) , stukanie 2 tłumika o podłogę oraz szuranie w bębnach hamulcowych (zastana linka i mechanizmy w bębnach). Spontanicznie wszedłem do kanału. Nie chciało mi sie za to zabierać na wieczór. Postanowiłem jednak zespawać wspornik staba. Tak też zrobiłem. Czyli pierwszy problem z głowy.
Jeśli chodzi o wibracje wału to podpora okazała się niewinna. Winny był tylny krzyzak, czy raczej jego brak. 2 łożsyka były ok, 2 nie było. Wymieniłem bez zdejmowania wału. Koreańskie seagery rozpadły się przy próbie demontażu. Zastosowałem stare 37-mio letnie omegi z wału z wisienki. W ramach podniesienia ciśnienia krwi jedno z łożysk krzyzaka spadło mi na podłogę kanału. Zgodnie z prawem Murphy-ego spadło igiełkami w dół. Na szczęście igły były dobrze zlepione smarem i udało sie wszystkie odzyskać. Wnioski – trzymać delikatne cześci z daleka od miejsca pracy i oczyścić dokładnie gniazda na miski łożysk.
Co robć z tak mile rozpoczętym wieczorem? Robic dalej :/ Odłączyłem wydech z wieszaków i wymodelowałem go (jakie to eleganckie określenie).
Stwierdziłem że jak już sie ubabrałem to zrobie też hamulce (z problemami rzecz jasna). Wymiana linki (zapieczona przeciwnakrętka na regulacji), rozebranie osi dźwigni pośredniej hamulca ręcznego (zapieczona – smarowanie + wypiłowanie w niej gniazda na zapas smaru), wymiana szczęk hamulcowych (tu zwyczajna kurwica ze złożeniem puzzli). Linka zapakowna smarem – powinna pożyć kilka lat.
Po oględzinach wyszły jeszcze do wymiany końcówki kierownicze – obie strony przy kołach. Przegląd się zbliza...
I wreszcie musze założyć hak. Mateoos był łaskaw zdjąć to udogodnienie...

Kupiłem końcówki. Całą wymiana zajęła ok 25 minut. Chwała temu kto napchał smaru w tuleje regulacyjne. Końcówki wykręciłem reką. Wymierzona długość drążka i nawet kiera trzyma się prosto.

Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 12, 2013, 15:51:22 pm »

Offline Mr.D

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1036
  • Płeć: Mężczyzna
    • Atu + '99
Musisz mieć długie palce żeby przy takim odsadzeniu kierownicy sięgać dźwigni kierunkowskazów.
"Cars have never been about brand association: it's about culture and expression. It's about the people, the scene, the community, and friends."   Mike Burroughs

"simple and clean look will never go out of style."    Elvis Skender

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #10 dnia: Marzec 13, 2013, 07:25:32 am »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Już jest jedna naba. Ale kiedyś jak jeździłem z dwoma to rozgrzałem i wygiałem dźwigienki włacznika. Wystarczy zapalniczka ;)
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #11 dnia: Marzec 15, 2013, 22:49:34 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Zmiany wnętrza.
Bolec kiedyś powiedział coś w stylu:
„Polonez nie ma luzu – rusza się jak wóz z węglem. A przydałoby się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak piz.a plusie. Nie jest tak, czarnuchu?”

O ile minus miał ładne klasyczne kanciaste czarne kształty w środku to jeśli chodzi o plusa to zgadzam się z Bolcem. Jeszcze szary materiał tapicerki do szarego skaju na drzwiach. Obrzydlistwo! Przy okazji wymiany nagrzewnicy poczyniłem kilka zmian.

- pomalowanie deski, konsoli, tunelu na czarno. Po prostu odtłuszczenie i czarny spray. Warto często nim trząchać aby to co wylatuje z dyszy było równomierne.
- wymiana wykładziny na dywan „Boucle” ze 125p w kolorze czerwonym. Pasuje idealnie. Jedyne co podcinałem to okolice zwijaczy pasa bezpieczeństwa. Boczki na przednich nadkolach dorobiłem z bordowej wykładziny z sypialni. Na szczęście zachowałem ścinki! Na pierwszy rzut oka tworzą całość z dywanem.
- wymiana pasów na czerwone ze sportinga. - wymiana boczków na bordowe z borewicza. Z racji że miały urwane kieszenie, to zamontowałem tam schowki i kosze na głośniki z nowszego poldka. Do boczków komplet galanterii – listwa, klamki w chromie, korbki w chromie, zaślepka w podłokietniku w chromie (jedna nawet płaska z samych początków poloneza) Do tego parapety z minusa (tu dzięki dla Autowidola i Czeczuna)
- pomalowanie konsoli środkowej – bordo razem z gniazdami na właczniki do szyb i siedzeń. Zastanawiam się jeszcze nad dodaniem na deskę czerwonych motywów – tzn w miejsce przetłoczenia zamka schowka i obramowanie włączników z lewej strony. Bo ramka licznika/nawiewów to chyba byłoby za dużo.
- zmiana podświetlenia włączników (jeszcze muszę skończyć te z lewej strony) i zegarka na czerwone
- zmiana podświetlenia wskaźników. I tu ból. Obrotomierz ma inaczej nadrukowana tarczę niż prędkościomierz. Przerobiłem tylko dwa boczne. Jak dopadnę licznik od GLI minusa z „równomierną skalą” to dokończę dzieło.

Zostały jeszcze tylne drzwi do przeróbki. Boczki są z dużymi popielniczkami. Pomalowanie słupków A na czarno – odcinaja się od deski.
Warto jeszcze wymienić listwy progowe i obicia słupków B na czarne. Sprawdze wtedy jak komponowały by się czarne słupki C i D – półki bagażnika są w czarnym welurze.

Kilka fotexów:



Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #12 dnia: Marzec 16, 2013, 09:58:36 am »

Pepiedo

  • Gość
OLO mógłbyś wrzucić zdjęcia przerobionego zderzaka za pomocą opalarki? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić o co tutaj biega...

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 27, 2013, 21:15:37 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Miałem dylemat czy dokręcać głowicę po paruset kilometrach, czy nie. Jakbym to olał, to tekst prawdopodobnie by nie powstał :)
Zaopatrzyłem sie w uszczelkę pod pokrywę i pod kolektor ssący, zestaw kluczy, złamałem rękę w kilku dodatkowych miejscach. Niestety morale mnie zawiodło i robotę która jest do ogarniecia w powiedzmy 3-4 godziny z dopieszczeniem robiłem około tygodnia. Po 21 wybitnie nie chciało mi sie złazić do grażau, więc były to drobne strzały po godzince. Dodatkowo nie miałem ciśnienia bo przesiadłem sie na Astrę.

Pierwsze odkręcanie kolektora ssącego jest najgorsze. Poodpinać cały osprzęt, spuścić płyn pookdręcac różne rzeczy w okolicy. Powalczyć z grzechotką. Zdjęty. Pokrywa zaworów to chwila. Ale w ramach bonusu jedna ze srub mocujacych wpadła mi do kanału. Musiałem wykombinować zastępczą. Odkręciłem klawiaturę, zabrałem sie za dociąganie. Oznaczyłem łby śrub na „godz. 12” i heja momentem. Dałem na 110Nm. Śruby zmieniły swoje położenie o 15-45 stopni. Średnio licząc około 30 stopni na śrubę. Przeliczając na skok gwintu to nizej o 0,125mm.  Odtłuściłem ładnie głowicę, klawiaturę, uszczelkę, pokrywę. Złożyłem to do kupy. Pomyślałem że warto by zweryfikwoać czy wszystkie laski weszły na dżwigienki. Pokręciłem rozrusznikiem  słychać było chwilę klepania zaworów, po kilku sekundach OK. Uszczelka kolektora to chyba mix papieru i żółtego sera. Rozrywa się przy próbie odklejenia od płaszczyzny, a przy śrubach się lepi że trzeba skrobać. Nożeszjap....

Minęły dwa dni...
 Żeby nie zająć się zasadniczą kwestią postanowiłem zadbać o wygląd silnika. Pomalowałem pokrywę zaworów, osłonę wydechowego i kolektor ssący na czarny mat. Powymieniałem niektóre widoczne śruby i nakrętki na nowe ocynkowane.
Zmusiłem się do zakończenia prac. Odskrobałem papierowy żółty ser, założyłem i przykręciłem kolektor, podpiąłem wszystko, zalałem płynem. Wytarłem ręce, próbny odpał.
Zagdał, zaworów nie słychać, ale czemu k...a chodzi na 3 garach? Zdejmowanie kolejnych świec  2 gar martwy. Podmiana świecy (stara mokra-zaolejona, reszta ma kopeć ze ssania). Ni kuta. Nie bangla. Odpał z wykręconą świecą i na benzynie  nie czuć beznyny. Wtryskiwacz podpięty prawidłowo. Ojojoj...
Odkręciłem wsporniki kolektora, odkliełem idealnie odtłuszczoną pokrywę. Lusterko, dioda LED na długich przewodach i sprawdzenie pod uchyloną pokrywą. Widoczność jakby grzebać murzynowi w... Jak ja skląłem te żółte małpiszony!!! Większe ograniczenie dostępu do silnika to tylko moze dać zamknięta maska :#
 Wydechowy się rusza, próbuję dojsć do ssącego. Wreszcie znajduje odpowiednie ustawienie przyrządów. Bez odpalania widzę że dżwigienka nie opiera sie o trzonek zaworu. No tak. Tu trzeba stosować zasadę jak w filmach sensacyjnych: „Nie widziałeś ciała  nie masz pewnosci że nie zyje” Nie sprawdziłem ułozenia dźwigienek i mam. Żal mi było idealnie przykręconej pokrywy zaworów. Jebnięcie kluczami, zgaszenie światła, jebniecie drzwiami. DOŚĆ!

Minęły dwa dni...
Drugie odkrecanie kolektora ssącego nie jest już takie złe. Nakrętki da sie odkręcić palcami. Nie spuszczałem płynu, nie odpinałem elekryki. Kolektor z poprzypinanymi wszelkimi przewodami da sie odsunąć od głowicy na tyle, aby  mieć dostęp do pokrywy. I WARTO O TYM PAMIĘTAĆ. Odkręciłem pokrywę  laska 2 ssącego jest obok dźwigienki. Hmm. Jakaś krótka. Oczywiscie skrzywiona. Kowadło, młotek , wiertarka, marker  wyszła prosta. Wykręciłem śrubę na dźwigience, wcisnąłem zawór  laska na miejscu.
Jako że rodzine mam w domu w komplecie (1+3) nie dane mi jest sie skupić przy robocie. Co chwila mnie odrywają. Wreszcie udało mi sie odtłuścić pokrywę, głowicę i uszczelkę i złożyć to do kupy. Załozyłem kolektor ssący i przykręciłem wszystkie nakrętki. W pewnym momencie przypomniało mi sie że zostałem oderwany od pracy podczas kasowania luzu na dźwigience i nie dokręciłem kontry... Witki mi opadły, więc światło zgasiłem czołem waląc łbem we włącznik...

Minął dzień.
Trzecie odkręcanie kolektora ssącego nie wzbudza już tylu emocji. Nakrętki same sie odkręcają, kolejna porcja podkładek ląduje w dolnej osłonie silnika. Okolice w które wkłada się rękę są wyślizgane do czysta i można zaryzykować pracę w białej koszuli. Demontaż/montaż pokrywy to już rutyna. Złożenie osprżetu mogę już robic po ciemku.
Co by tu jeszcze zrobić. Wiem. Dociągnę pasek klinowy to zdaza mu się zapiszczeć. Dolna śruba stoi  na perłowo. Długą rurą udaje sie ruszyć alternator, pasek naciągniety. Jazda próbna przeszła pomyślnie.
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 28, 2013, 12:25:05 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Wracam Ci ja dziś do domu i nagle słyszę pod maską trzask i zapala się kontrolka ładowania. Pasek szlag trafił. Byłem blisko domu, więc dojechałem. W garażu miałe „pasek marki PIRELLI”  Wymiana. Przez wspomę go nie założę. Odkręciłem oslonę miski, odzyskałem kilka podkładek i nakrętek. Poluzowałem pompę, z alternatorem nie idzie tak łatwo. Nasadka 19 i długa przedłużka. HYYP i urwany łeb w dolnej śrubie (12mm). Zapiekła sie tak mocno we wsporniku filtra. Bez demontażu całości nie od wyjęcia. Uznałem że skoro tak mocno siedzi to nie wypadnie. Dłuższa rura i alternator umożliwił montaż paska.
Sanki dostały w życiu kilka strzałów, więc postanowiłem je troche dogiąć. Pamiętałem że w ojca poldku rocznik 95 było to trudne, ale nie niemożliwe. Wkręcałem listwe w imadło i skakałem po niej. W koreańskich sankach wystarczy mocniej nacisnac ręką. Jedna listwa wygięła się, druga złamała. Po prostu sie złamała. Ostatnie prawdziwe poldki to jakiś 96 rok... Z czeluści mordoru wytargałem nową listwę. Jej kształt tylko przypomina dotychczasową. Zakładając że były robione z jednego wzoru to przedni pas odsunął się do przodu chyba z centymetr. Plusowski, pękający zresztą pas...

To był tydzień masakry.


WRÓĆ! Ostatnie fajne poldki to 1995. Miałem przyjemność wymieniać półoś w moscie z bębnami. Jakoś mi to mocno nie przeszkadzało (dawałem głosniej radio), ale niedawno miałem okazję przejechać sie z tyłu i stwierdziłem że CZAS!  Łożysko już sie poddało, odkryłem też że odsunął się pierścień i połoś zaczęła się przesuwać w łożysku. Do wymiany całość. Wykręcę półośkę z drugiego mostu i ciach-mach będzie gotowe.
Jak sie zrobiło cieplej to wytargałem na słoneczko zapasowy dyfer. Zdjąłem bęben wszystkie sprężynki, cięgienka i pizdryki ze środka. Po oczyszczeniu łbów (ampul 8) udało mi się odkręcić śruby trzymajace półoś. Jakby komuś przeszkadzały te na łeb 17mm – nie do objechania! Pierwsza niespodzianka. Pół godziny wcześniej byłem przekonany że tarcza kotwiczna nie wychodzi z półosią. Otóż nie. I żeby wyjąć to wszystko należy odkręcić przewód sztywny od cylinderka (czyli rozszczelnić heble). Środek penetrujacy penetruje, nacięty kluczyk do przewodów objechał łeb, dopiero pomogły solidne szczypce. Cylinderek udało sie odkręcić bez urwania śrubek. Hmm. Skoro płyty są częścią zmontowanego zespołu półosi, to czy są zamienne stronami? Kur.a Nie są. U mnie padła lewa półoś, a tu odkręcam którą? Prawą. Zmontowałem z powrotem i poszedłem na obiad. Po godzinie machania kluczami byłem w punkcie wyjścia. Jedynie bogatszy o nowe doświadczenia.
Najedzony wyjąłem właściwą, stwierdziłem że łożysko na niej jest zaledwie „dostateczne”. Diax, młot, przecinak, rura, kominek – wymienione. No to jesteśmy w połowie drogi.
Demontaż hebli w srebrnym to chwila. Wymianiałem niedawno szczęki. Półoś dała się łaskawie odkręcić, cylinderek łaskawie także, ale przewód już nie. Skończyło się na tym, że wziąłem małe imadełko, wkręciłem w nie przewód, cylinderek złapałem w klucz francuski i dopiero poszło. Końcówka przewodu jest objechana na okrągło i klucz sie jej nie ima :) W międzyczasie kobieca rada „Utnij ten przewód i sie nie męcz”.
Ostatecznie w samochodzie zapanowała cisza (pomijając silnik i wycie dyfra)
Przy tarczowych wymiana półosi to pół godziny. Wszystko co do hamulców wisi lub lezy na ziemi, łba śruby nie objedziesz... I komu to przeszkadzało?

Przymierzyłem sie do montażu haka. Amba. Albo znajdę, albo dorobię płyty mocujące w komore koła zapasowego.
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #15 dnia: Marzec 30, 2013, 00:24:09 am »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Zaczyna się ciekawsze :)
Mam dość OHVki. Kiepsko jeździ, dużo pali (nigdy nie było to zbyt oszczędne, ale ostanio z zimnego startu na LPG dochodzi do 17 litrów). Chyba jakieś zwierze grzało się na kolektorze i poszarpało mi przeody WN. Pasek rozrzadu warto by wreszcie zmienić.
Postanowiłem wyszperać rovera z czelusci mordoru. Mam komplet gratów potrzebnych do przekłądki – wszelkie rurki, wsporniki, przewody, podstawę aku. Tylko robić. Podzieliłem prace na etapy:
Silnik był wyciągniety z samochodu który postał sobie na parkingu jakiś roczek. Odpalał, jeździł w miare żwawo, ale tylko do 3,5-4 tysięcy obrotów. Miał padniety czujnik położenia wału. Tym podpisał na siebie wyrok.
Czujnik musiałem wybijać z gniazda – tak było skorodowane. Nowego nie mogłem włożyć. Doszlifowałem na odpowiednią średnicę kamień do wiertarki i rozwierciłem gniazdo. Nasmarowany czujnik wszedł gładko.

Na dzień dobry przegląd silnika w garażu. Zamontowałem roverowską pompę z napinaczem, dobrałem sie do rozrządu. Standartowo – luz na małym kole na 1,5 zęba – jakieś 22 stopnie opóźnienia. Masakra. Zastosowałem nowatorsą metodę naprawy. W miejscu największego wybicia w kole wywierciłem otwór 3mm. Następnie zamocowałem koło na wale, ustawiłem prawidłowo i nawierciłem otwór w wale. Kupiłem wiertło fi 3,1mm, odciałem końcówkę i użyłem jako klina. Dodatkowo zmontowałem kolo na klej Loctite do złączy współosiowych. Dokręciłem solidnie nie żałując niebieskiego loctite’u na gwint śruby.
Tu moja uwaga. Nawet jeśli wał i małe koło są nowe, to zawsze jakiaś szczelina między nimi będzie. Pojawi się tam korozja i obojętne jak mocno by dokręcić śrube pasowego to i tak prędzej czy później pojawia sie tam luzy. Bez kleju nie montować.
Wywaliłem stary napinacz, pompa została. Nowe paski.

Kolejna przypadłość roverowa. Uszczela. Postanowiłem poluzować śruby i dokręcić je ponownie. Wszyskie poszły dokładnie o 90 stopni dalej. Kiedyśw EVO V takie dociągniecie pomogło na rok już po padnięciu silikonowej ścieżki.

Postanowiłem przebudować układ chłodzenia. W/g madrych angielskich stron o roverach przyczyną HGFów  (poza oczywiscie gównianą konstrukcją) jest przegrzewanie się silnika podczas rozgrzewania. Ma to sens. Zimny obieg jest puszczony cienkimi rurkami. W dodatku po drodze jeszcze jest nagrzewnica i czesto reduktor. I tu zonki:
- Mały przekrój powoduje gorszą cyrkulację płynu pomimo iż pompa robi co może. O ile średnia temperatura silnika jest do przyjecia, to w zakamarkach silnik moze być przegrzewany.
- Nagrzewnica i reduktor obniżają temperaturę sterującą termostatem. Dziwiłem się kiedyś że w roverze przełączenie na gaz i odpalenie ogrzewania podnosiło o kilka stopni temperatuę.
- Umieszczenie termostatu bardzo blisko silnika może prowadzić do gorszego mieszania się płynu zimny/ciepły.

We freelanderach jest stosowane rozwiazanie z zewnętrznym termostatem. Zastosuję podobny patent. Mój termostat z łady nivy będzie pomiędzy chłodnicą a dolna rurą metalową, do tego trójnik kierujący wodę sprzed chłodnicy do termostatu. Czyli rurami o duzej srednicy płyn będzie leciał przez by-pass lub przez chłodnicę – w zależnosci od temperatury. Termostat będzie ją ustawiał na 83 st na wejsciu do silnika. Dotychczasowy mały obieg będzie leciał przez nagrzewnicę i reduktor do wybebeszonej oryginalnej puszki termostatu.
Powinno to dać stabilne warunki pracy.


Pozostało zacząć przekałdkę.
Poodpinanie od OHV instalacji wszelkich zajęło mi pół godziny. Dodatkowa godzina to odkręcenie łap, wału, wydechu, wspomy bez zalania podłogi i wyjęcie motoru. Wyjmowałem razem ze skrzynią. Niestety OHVka postanowiła się zemścić za eksmisję i podczas prób odkleszczenia przytłukła mi palec miską do przedniego pasa. Zabolało, ale robiłem dalej. Jak zespół napędowy stał już na podłodze zdjąłem rękawicę i zobaczyłem że w wewnętrznej lateksowej jest krew. Robie w podwójnych. Nauczyłem się.  Wywaliłem silnik przed garaż, wstawiłem skorupę z powrotem na warszat i dopiero zajałem się paluchem. Pękła mi skóra na małym palcu na długosci ok 12mm i niestety na pełna głębokość. Pojechałem z ojcem do szpitala na zszycie. Całe szczeście, że miałem lateksowe rękawice i czyściutkie dłonie. Efekt – 1 szew i reszta wieczoru w plecy. Czas 19-23 stracony.

Kolejne podejscie. Wieczorne grzebanie pozwoliło na wyjęcie z komory wiązki wtryskowej GSI, wymianę poprzeczki zawiasu na nową, odkręcenie staba i drążków kierowniczych. Jak wyjmę starą półkę aku, położę przewody do paliwa, umyję i zrobię zaprawki w komorze, będę mógł wkładać silnik. Elektrykę, chłodzenie i odpalenie LPG już na silniku.
c.d.n.

Wejscie na szybko do garażu – rozwierciłem zgrzewy podstawy aku, udało mi sie ją wreszcie oderwać. Do połowe zgrzien nie ma dostępu. Nie przemyślała fabryka że ktoś będzie SWAPy robił :)
Pędzelek+zmywacz oczyściły nieco komorę. Zdobyłem brakujace drobiazgi.
 
Ciąg dalszy prac. Ze sciągaczem zwalenie drążków kierowniczych to pikuś. Z przerazeniem stwierdziłem że dwie końcówki kupione i wymienione rok temu przypominają grzechotki. Kupowałem Delphi.Szajs! Komplet drążków z dawcy po pomalowaniu będzie robił robotę.

Łudziłem się, żę bede mógł przełożyć na prawą strone przewody paliwowe. Nie za bardzo, gdyż stalowe sąbardzo twarde i kiepsko się je kształtuje. Może bym jeszcze popróbował, ale zasilajacy okazał się być przerdzewiały i sie ułamał. Pozostało zdjac bak i położyć przewody z dawcy (stan bdb).
Zbiornik paliwa kiedyś mi podciekał pod taśmą, więc także został zakwalifikowany do wymiany. Poodkręcałem wszystkie połączenia, cybanty łaskawie dały sie pourywać kombinerkami. Złozenie tego z powrotem nie jest łatwe 
Przewody udało się ułożyć względnie równolegle. Warto zaczynać układanie od strony komory a nie od baku. Dorobiłem mocowania przewodów do podłużnicy. Przerąbane. Koniec pracy 3:30

Zdjąłem plastik spod podszybia. Zdemontowałem patyki” mechanizmy wycieraczek. W każdą miseczke przegubu kulowego wcisnąłem smar i następnie spiąłem zpowrtoem układ. Będzie chodził lekko i wiecznie  Jak będzie prąd to zdejmę ramiona wycieraczek i nasmaruje osie.

Kupiłem materiał na wygłuszenie przegrody. Oryginały nie występuja juz powszechnie w przyrodzie a i jakościowo nigdy nie powalały. Znalazłem sklep z matami wygłuszajacymi. Typ polecił mi 12mm ścisłą piankę pokrytą z wierzchu folią aluminiową. Oczywiscie całosć samoprzylepna. Z tektury zrobiłem szablon, dokładnie odznaczyłem miejsca na króćce nagrzewnicy. Odrysowane, wyciecie  – tylko lepić. Mata jest niezwykle odporna mechanicznie. Folia (nie jest to po prostu alu) nie pęka podczas kształtowania ani nacisku. Nawet ciężko to przebić srubami wspawanymi w przegrodę. Warto klieć na raty zaczynając od odznaczonych otworów. Mata trzyma się ładnie, w ani jednym miejscu sie nie przerwała pomimo dość zdecydowanego traktowania 

Mój samochód nie ma już przewidzianych mocowań pod osprzęt roverowski (filtr pow, filtr pal, komp)  . Musiałem odnaleźć miejsca do mocowania. Przewertowałem galerie zdjeć PNroverów na PTK i z kilkudziesięciu zdjec udało sie wybrać kilka dokładnie określajacych interesujace mnie miejsca. Odznaczyłem i przewierciłem otwory fi6. Pójdzie tam śruba i nakrętka. Przy okazji jakiegoś spawania mignie się łby do nadwozia. Półka na aku też na razie będzie przykręcona. Musze wyciac blaszkę do zaślepienia wloty do filtra powietrza GSI.

Oczyściłem i zamalowałem srebrna farbą ogniska rdzy.

Wymieniłem linki gazu i sprzęgła. Standartowo smarowanie smarem teflonowym. Sprzęgłowa jeszcze dostała wciśniętą porcję smaru pod gumowy kołpaczek na dole. Strzykawka+gruba igła.

Przed włozeniem przykręciłem jeszcze do silnika poduszki, osłony cieplne linki sprzęgła. Odkręciłem kolektor wydechowy. Założę taki bez urwanych szpilek.
Komora też gotowa na przyjecie silnika. Odkręciłem drążek kierowniczy zeby mieć więcej swobody w manewrowaniu. Silnik i skrzynia na wyciągarce powoli weszły na miejsce.
Przykręciłem drążki, staba i sanki. Sanki wymagały nowych otworów - z racji większej odległosci pas-poprzeczka.

Poukładałem osprzęt w komorze. Ciasno psiakrew. Myślałem aby reduktor umieścić na przedniej belce za chłodnicą. Niestety wszedły w kolizję z pompą wspomy. Dodatkowo chcę tam zmieścić termostat, więc będize lipa z miejscem. Prawdopodobnie zapakuję reduktor pod zbiorniczek wyrównawczy. Filtr par paliwa jakoś sie powinien zmieścić.

Szyba akcja – montaż kolektora wydechowego z rurą do kata. Aby kolektor wszedł pomiedzy silnik a podłużnicę trzeba wykręcić szpilki z głowicy. Dodatkowo 4 szpilka musi być włożona do kolektora wcześniej. Trafianie szpilkami przez opadający kolektor nie jest komfortowe.
Generalnie. Jak będę to robił jeszcze raz to odłączę rurę i bede wkładał silnik z kolektorem. Warto wklieć szpilki w glowicę i ruszyć z nich nakrętki. Użycie zapieczonych jako śrub nie jest zdrowe dla gwintów w głowicy.

Gorączka sobotniej nocy.
Postanowiłem robić do oporu. W niedziele odeśpię 
Zacząłem od lewej strony silnika. Założyłem półkę akumulatora, przeprowadziłem przewód do rozrusznika, prowizorycznie podłaczyłem masę do podłużnicy. Podłączony rozrusznik i elektryka samochodu. Rozrusznik chechła silnikiem – jakiś znak życia. ;)
Spiąłem wspomaganie. Zbiorniczek na lewej podłużnicy, zasilanie pompy przed osłoną rozrzadu, zassilanie przekładni za silnikiem, powrót i chłodniczka normalnie.
Układ chłodzenia. Okazało sie, że nie mam trójnika – na razie założyłem więc seryjny termostat. Ale mam dobrane węże, dokupię trójnik z instalacji wodnych 3/4". Będzie w wersji rozwojowej. Nie podpinałem rerduktora. LPG – będzie w wersji rozwojowej jako pakiet. Chce jak najszybciej uruchomić furę.
Elektryka – przeprowadziłem wiązkę za licznik, wpiąłem sie wedle mozliwości w przypominające seryjne miejsca. Tzn bez niszczenia nadmiernego oryginalnej wiązki. Nawet kolory przewodów są zgodne/logiczne z oryginałem.
Próba odpalenia – źle zapamietałem kolory zasilania i pompy, więc nic się nie wydarzyło. Po poprawnym podłączeniu system ożył. Pompa bzyka, krokowy się ustawia :) Chechłanie silnikiem, przepalenie na jeden gar. Psiknąłem mu zmywaczem w dolot. O godz 3 nad ranem w garazu rozległ się bulgot wolnego wydechu silnika K16. Od razu lepszy humor! Ale z wtryskami chyba coś nie jest OK.
Pobawiłem sie jeszcze w kosmetykę – przykręcenie elementów osprzętu na stałe, przymiarka gdzie umieścić reduktor, ułożenie wiązek, pospinanie różnych rzeczy.
Nie zalewałem jeszcze silnika płynami. Najpierw pójdzie woda w układ chłodzenia (+szuwaks na przepłukanie), wymiana oleju i filtra, olej do wspomy.
Składania wydechu nie zaczynałem. Wolałem nie ryzykować walenia młotem i cięcia diaxem o 5 nad ranem. Położyłem się grzecznie spać.

Próba odpalenia na 2 osoby – jedna kręci, druga z puszką zmywacza robi za jednopunktowy wtrysk. Silnik ładnie gada. Jeśli chodzi o odczuwanie dźwięków z wolnego wydechu to widać wyreźnie różnice pomiędzy płciami :D
Odpięcie listwy wtryskowej i test 12V wykazuje że tylko jeden wtryskiwacz cyka. Jose obiecał wygrzebać listwę z czelusci.
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9

Odp: OLOnez EVO VII 1999 1.6 GSI-> 1.4 GLI
« Odpowiedź #16 dnia: Marzec 31, 2013, 14:54:34 pm »

Offline OLO

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1216
Dzień sukcesów ;)
Tak sobie na wstępie zaplanowałem! Na początek prace z wydechem. Postanowiłem zrobić konfigurację: Kat rover,rura,2 caro, 3 125p. Katalizator w dobrym stanie – bez wytłuczeń. Rura kupiona na zeraniu – pokryta alu, wykonana bez zastrzeżeń. 2 tłumik był wymieniany w zeszłym roku – jeszcze nie wydmuchany i dał sie bez problemów zdjac z rury środkowej. Kolanko do połaczenia tłumika 125p z wydechem z caro już miałem wyspawane z dawnych czasów.
Ostatni tłumik – Walker. Ciekawe czy cokolwiek zagwiżdże?

Zaczałem montaż od przodu. Na razie bez uszczelek poskręcane tak aby dało się przemieścić elementy pomiędzy soba, połączenia wsuwane spryskane miedzią. Kat o dziwo trzyma się na miejscu bez wieszaków, rura da się przekręcić w 2 tłumiku wiszącym na seryjnych mocowaniach. Przykręcone do 2 tłumika kolanko, pozostało wykombinować jak  zawiesić ostatni tłumik. Kiedyś miałem do tylnej ścianki dospawaną „omegę” wchodzącą w gumowy wieszak caro. Zastanawiałem się aby dospawać do podłużnicy wieszak do fiatowskiego tłumika. Zwyciężyło co innego.
Tłumik walkera ma niestety zagiętą na bok końcówkę. Jak sie go powiesi „fabrycznie” to rura będzie wchodziła w zderzak. Uciąłem więc mocowanie z puszki tłumika i przekręciłem go tak aby rura wychodziłą zagieciem w dół. Ładnie zgrywa się z otworem w tylnym pasie i zderzaku.
Pozostało zawiesić tłumik. Z dwuczęściowej obejmy wziąłem „c-ownik” a długie ucho dorobiłem z gwintowanego pręta M8. Najpierw zamocowałem obejmę na rurze wylotowej, odmierzyłem miejsce wygięcia końcówek pręta. Wieszak wchodzi w seryjne carowskie tylne mocowanie. Z racji że ostatni tłumik z DF-a jest osiowo symetryczny to da się ucho odkręcić i przełożyć do innego tłumika.
Po dopasowaniu wszystkich elementów założyłem uszczelki, obejmy, nie żałowałem smaru miedziowego. W życiu nie robiło mi sie tak dobrze układu wydechowego. Wszystko wchodziło bez użycia młota, jeśli nie pasowało to wystarczyło raz wyjsc z kanału do imadła „na korektę”. Kocepcja wieszaka ostaniego tłumika okazał się genialna i łatwa w wykonaniu i montażu. Rewelacja!

Przywiozłem listwę od Josego (podziękowania za szybką reakcję). Sprawdziłem ją na wszelki wypadek – jedyny sprawny wtrysk z mojej musiałem przełożyć. Pozostałe wtryskiwacze mają inny dzwięk, ale mozliwe że to dlatego że były suche. Zamontowanie listwy, skręcenie kolektora ssącego, podłączenie wężyków.

Zalałem układ wspomagania, do układu chłodzenia narazie poszła woda. Po pierwsze w celu przepłukania układu. Po drugie zawsze jakieś straty będą.
Spuściłem olej (zalatywał starą benzyną), jajca zaczeły się z filtrem oleju. Klucz tylko przebił ścianki. Wziąłem szczypce do rur i dopiero łapiąc mocno za kołnierz udało mi się go odkręcić. Zalanie półsyntetyka GM 10W40.

Dobra – trzeba odpalać. Jest Pompa bzyknęła, rozrusznik zakręcił, silnik zaskoczył. Na poczatku orkiestra suchych szklanek zaworowych, zastałych wtryskiwaczy, świszczących łożysk. Powoli odgłosy zaczeły cichnąć. Dokręcenie przewodu od wspomy na pompie, dokręcenie cybantów. Zapomniałem o cybantach na przepustnicy, dwa cybanty są do wymiany bo przepuszczają.

Silnik się rozgrzał, puścił wodę na chłodnicę, wiatrak sie włącza. Łożysko napinacza wspomy przestało świstać, na wolnych poklepusze jedna szklanka. Na pedał gazu reaguje elegancko – od razu poprawił mi sie humor. W środku jest troche głośno. Mozliwe że jak pójdzie maska i deska rozdzielcza troche się to buczenie wyciszy. Wydech szczelny i dość cichy przy wylocie. Zobaczymy jak sietroche przepali. Teoretycznie nie dotyka do niczego – ale sprawdzę czy drgania nie przenoszą sie gdzieś na nadwozie. Jedyny ból to zmniejszająca się średnica rur. Ale to juz FSOwska oszczędność.

Tak jak powiedziałem. Maska, deska i mozna jeździć. Jak wszystko będzie OK zamontuję reduktor i podłączę elektrykę gazową. Wymiana mostu na 4.3 i zwrotnic na truckowskie przy okazji wymiany kół na letnie 14”
Fotki będą jak zgram z aparatu.

Zasadniczo samochód służy do jeżdżenia a nie do stania.
Podokręcałem zawieszenie (drążki, wahacze, stab), wydłużyłem przewody do spryskiwacza (przesuwałem wiązkę aby zmieścić filtr powietrza, założyłem maskę silnika. Niesamowite jak ona ogranicza dostęp!
Poskładałem deskę rozdzielczą i wnętrze. Pozostało wywalenie kompa GSI i wiązki wtryskowej.

No to jazda! Wyjechałem na osiedlówkę, przy wyjeździe na główną było troche śniegu więc poszedł bokiem. Oczywiscie trafiły się pały i kontrola. Ja w brudnych garażowych ciuchach i bez niczego. Portfel i telefon zostały w domu. Kurde! Dla mnie 1 km od domu to podwórko. W piżamie można wyjsć! Wrzucili mnie na bęben, jak sie okazało że istnieję i jestem legalny podjechaliśmy po dokumenty. A i tak dostałem 150 za niemanie „bo poszło w system”
Jak już skończyliśmy pojechałem na kolejna próbę. Trzeba zrobić kilka drobiazgów. Sprzęgło za nisko bierze, wydech czasami obije się o budę, przypuszczam że wąż do wspomy też przenosi wibracje na nadwozie. Świszcze łożysko napinacza wspomy.
Ale fura idzie jak wściekła. Ciekawe jak będzie ze spalaniem. Na moście 3.9 sprawnie sie odpycha.


Miałem na mieście godzinę czekania, wiec wykorzystałem ja pożytecznie. Podłączyłem trójnikiem podciśnienie do nawiewów, połączyłem ucięty wężyk spryskiwacza, odkręciłem prawy fotel, wyjąłem kompa GSI i wiązkę. Przykręciłem schowek, listwę progową.
Odkryłem też co tak wibruje. Dolna śruba przekładni dotyka do rury wydechowej. W drodze powrotnej zaczął się odzywać CPWK – przerywanie silnika i skoki obrotka.
W garażu odkręciłem poprzeczkę od lewej podłużnicy aby opuścić delikatnie silnik. Włożyłem śrubę na odwrót w podłużnicę. Już nie będzie zawadzać. Należy o tym pamiętać przy swapowaniu. Tu pytanie do właścicieli poldków z ELB w VINie. Czy śruba przekładni jest włożona od strony komory?
Podciągnąłem sprzęgło, przeregulowałem drążek kierowniczy. Wyjąłem CPWK, zdjałem z niego drobne opiłki. Sprawdzę jeszcze rezystancję. Przy okazji odkryłem dwa podciekajace węże spod cybantów.
Jutro rano sprawdze jak jeździ. Przy okazji zatankuję.

Przypomniała mi się jedna sprawa. SWAP miałem z minusa. Z racji innego pasa w plusie sanki mają inny rozwtaw otworów. Odznaczyłem miejsce. Przewierciłem fi5 – poszło ciężko, ale sprawnie. Potem próbowałem od razu fi10 – spaliłem wiertło. Hę. Z czego to zrobili – twarde jak cholera! Zaczałem wiercić wiertłami co pół milimetra na wiertarce stołowej. Na wolnych obrotach i ze smarowaniem. Dojechałem do 8,5 i powiedziałem dosć. Naprawde jest ogromna różnica w materiałach stosowanych przez stare FSO a dełu. Te sanki chyba są nie do zarżnięcia.Eksploatacja pokaże.

Była prośba o fotki przedniego zderzaka:


Porównanie z innym plusem:


Przed operacją. Przed chwilą jeszcze palił :)


Częściowy demontaż osprzętu:


Typowe zdjęcie ze SWAPa


Komora nie ruszona.


Komora po wstępnym oczyszczeniu:


Rzadko spotykany widok :)


Przesmarowany mechanizm wycieraczek. Zdjąć miseczki z kulek, nawalić smaru i z pomocą szczypiec wcisnac z powrotem:


Mata - grubość zacna. Napisy "GMS" dały się ładnie zmyć


Silnik już na miejscu:


Plątanina wspomy:


Zestaw montażowy 3 tłumika:


Zmontowany:


Zatankowany (LPG nie podłaczałem)


Polonez 11 lat pod zamontowaniu LPG prawdopodobnie po raz pierwszy został zatankowany na full. Nie mógł sie biedaczek odnaleźć. Początkowo wskazówka nie ruszyła się. Dopiero po kilku zakrętach i progach zwalniajacych skokowo wznosiłą się. Nieśmiała 1/4 po wyjeździe ze stacji, potem długo 2/3, przed wjazdem w osiedle jakieś 80% i wreszcie pod domem pion :) Sądze zę juz osiągnęła max, więc muszę ją przeskalować o grubość (zdejmowana przy wymianie podświetlenia)




Fotki patentu na małe koło rozrządu:
Otwór wiertłem 3mm




Kołeczek z wiertła 3,1mm, można nawet tam wbić 3,2.


Wszystko oczyszczone do montażu, odtłuszczone i nawalone do środka LOCTITE do połaczeń współosiowych. Na deser dowalone na ok 200Nm a na śrubie niebieski loctite do gwintów.

Na sucho nie ma tego co składać. Bez loctite mini-luzy powiększą się i ostatecznie wyrąbie się jak zwykle. Nawet jeśli u kogoś jest to OK to warto rozebrać i prawidłowo złożyć.
Były:
PNC 1.6 GLE 95
PNC 1.6 DOHC 91
PNC 1.5 GLE 93 EVO 1
PNC 1.5 GLE 94 EVO 2
PNC 1.6 GLI 95 EVO 3
PNC 1.5 GLE 94 EVO 4
PNC 1.4 GLI 96 EVO 5
PNC 1.9 D 96 EVO 6
PNC 1.6 GSI 99 EVO 7

Karetka 1.6 GLI 97 EVO 8
PN 1.5 SLE 90 EVO 9