W czerwcu będę miał więcej czasu i wtedy się za niego wezmę z niepodstawowych rzeczy jakie mam zamiar przy nim zrobić to będzie usunięcie katalizatora, założenie jakiś większych felg i obcięcie sprężyn. Możliwe że przyciemnię wszystkie szyby na kolor niebieski lub błękitny.
Nie zaczynaj od dupy strony.
Pierwsze co to proponuję zrobić podłogę, progi, podłużnice, bo mało prawdopodobne jest, że są w znośnym stanie - a uwierz mi, to przesądza o tym, ile ten samochód jeszcze pojeździ. A jak nic z tym nie zrobisz, utniesz sprężyny, dorzucisz felgi z niższym profilem, to może się sypnąć wiele szybciej, niż Ci się to wydaje. A tak - zrobisz, zakonserwujesz i będzie spokój na lata. Potem proponuję zająć się karoserią - nie przy pomocy szpachli, lecz reperaturek. Jak pisze
trucker, szpachla przyczyni się do krótkotrwałego zamaskowania rdzy - po jednej zimie wyjdzie rdza, tylko na dwa razy większej powierzchni. Lakier masz niemetaliczny, więc możliwe, że samemu Ci się uda położyć lakier tak, by się zbytnio nie odróżniał od oryginalnego. A dopiero na końcu proponuję przeprowadzać zmiany. Pamiętaj, że każde pieniądze wrzucone w blacharkę to nie są stracone pieniądze. A co Ci da przyciemnienie szyb, kiedy samochód Ci się "złamie" na drodze?